
Napisałem moją opinie na temat debaty na “nowym salonie 503”, ale biała strona zjadła mi wpis (zwana również mroczną stroną 503)
To tak tytułem wstępu, albo raczej ulgi, że jesteśmy na starym salonie.
A teraz parę zdań na temat debaty, ale nie na temat panów K., ale na temat dziennikarzy prowadzących, a właściwie jednej, która się skompromitowała jako dziennikarka.
Co pamiętam z tej debaty...
Chyba najbardziej Monikę Olejnik, jej chaotyczny, nerwowy styl zadania 155 pytań, na które nie oczekiwała odpowiedzi, gdy odpowiadający mieli 1.5 minuty na jedną odpowiedz. Cóż jeszcze, z pewnością jej kiks w postaci pominięcia Kwaśniewskiego w rundzie 2-ej, oraz jej przemowę na sam koniec. Ta przemowa, nie wiadomo do kogo, na temat jakiegoś Włocha i polskich żołnierzy w Iraku, wzbudziła grozę w całym studiu.
Pasowała do debaty tak jak „pięść do oka”, porównywalna też była jak izba lordów z izbą wytrzezwień (czyli debatujących).
W związku z tym mam pytanie do fachmenów dziennikarzy, którzy tak często gromią komentatorów wpisujących się pod ich blogami.
Jak można uznawać za „gwiazdę dziennikarstwa” tak chaotyczną, nerwową i rozkojarzoną pańcię jak Monika Olejnik?
Czy nie uważacie, że drugi blok pytań został popsuty przez szanowną dziennikarkę?
Jak powinien zachować się dziennikarz prowadzący w takiej formule debaty?
Z pozdrowieniami dla czerwonych tuzów salonu, tej naszej elyty salonowej.
Gardzę: "czlekami honoru", sb-ekami, tchórzami, hipokrytami i dziennikarzami z GW i "spólki". Nie znosze manipulatorów, klamców, oszustów i ludzi "michnikopodobnych". Nie uważam się za "ynteligenta" ponieważ nie czytam pisemek "wykształciuchów".
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka