Ostatnie tygodnie budzą coraz większy niepokój co do przyszlości „kraju nad Wislą”. Ostatnio na „medialnej tapecie”, czyli w mediach kontrolowanych przez „europejczyków”, są zmiany w sprawie Traktatu Lizbońskiego.
Tak w maleńkim skrócie, PiS domaga się zapisania w ustawie ratyfikacyjnej konieczności uzyskania zgody zarówno prezydenta, rządu, jak i parlamentu w sytuacji odstąpienia od zapisów traktatu. Jednak na takie rozwiązanie stanowczo nie zgadza się proeuropejska-PO. Takie są fakty na dzień dzisiejszy. Odzwierciedlają one konflikt pomiędzy PO i PiS-em wobec traktatu, którego de facto nie pojmują najwięksi „mędrcy”, ewentualnie znawcy „prawa europejskiego”.
Jeśli nawet tak znamienity członek parlamentu „superpaństwa”, pan Rosati, nie rozumie traktatu i tego jak wplynie on na przyszle losy Polski, to oznacza to, że traktat jest zbyt genialny, aby go rozumieć. Traktat ten, należy więc przyjąć z czcią i oddaniem, bo jest to taka „europejska biblia”. Przez przyjęcie traktatu staniemy się z dnia na dzień „europejczykami” i będziemy żyli jak „pączki w maśle”, w zgodzie i przyjazni z naszymi przyjaciólmi (bo wrogów nie mamy), krocząc w kierunku tęczowej przyszlości.
Interpretacja: to coś jak podpisać akt kupna starego samochodu, nie czytając dlugaśnych wyjaśnień i warunków umowy. Przypomina to też zachowanie ciemnych analfabetów, chlopków z „mazowieckej” wsi, podpisujących trzema krzyżykami akt sprzedaży chalupy z inwentażem.
Co na to wszystko nasza PO? Otóż światli politycy z PO zagrozili Kaczyńskim, że jeśli PiS „storpeduje” proces ratyfikacyjny to... PO zrobi takie referendum w sprawie ratyfikacji traktatu, że nazwie to „referendum” nowymi wyborami. Jakoś nikt ze światych dziennikarzy, się nie zająknąl, co do totalitarnych zachowań PO, no bo PO jest "pro-europejskie". Biją kaczorów, to dobrze, niech się „faszyści” boją.
Moim skromnym zdaniem w tej "gierce" nie chodzi tylko o te "europejskie" referendum, nie tylko o przyPOdobanie się sPOnsorom z salonów europejskich, ani o wojenkę z PiSem. Tuskowi "biega" także o to, że zbliża się wiosna, a polityka PO sprowadza się obecnie wylącznie do niekończącej się ucieczki przed problemami. Kolejne „wygrane” wybory to sposób na POzbycie się PSL-u wraz z Pawlakiem, bo jak dlugo można straszyć wetem prezydenta, skoro prezydent nie zawetowal żadnej ustawy? Donek uwielbia takie skrytobójcze POzbywanie się przeciwnika (vide: Plażyński, Zyta, Rokita, czy uwalenie POPiS-u).
Dotychczas „gabinet leni” nie rozwiązał żadnego z konfliktów spolecznych, a coraz bardziej komplikuje się sytuacja w slużbie zdrowia, szkolnictwie, administracji. Rośnie niezadowolenie wśród "szarych ludzi", których coraz trudniej nabrać na "cud" i "Irlandię". Czas mija.
Gabinet „cudów” nie ma praktycznie żadnego wsparcia w związkach, a tylko w mediach, więc liderzy związkowi nie będą mieli skrupulów gdy przyjdzie do strajków. Czeka więc „euroregion nad Wislą” gorąca wiosna, trzeba więc „ludowi” zapewnić igrzyska, skoro o chleb coraz trudniej.
PO dziala pod coraz większym przymusem „chwili”, a to może spowodować pierwsze blędy i pierwsze porażki. Zagrywka Kaczyńskiego nie musi być tak „samobójcza” jak to wieszczą komentatorzy polityczni. W mojej ocenie, w tej brutalnej grze chodzi tylko o to, kto pierwszy „pęknie”, a wcale nie musi być to PiS. Jak będzie, to czas pokaże.
Gardzę: "czlekami honoru", sb-ekami, tchórzami, hipokrytami i dziennikarzami z GW i "spólki". Nie znosze manipulatorów, klamców, oszustów i ludzi "michnikopodobnych". Nie uważam się za "ynteligenta" ponieważ nie czytam pisemek "wykształciuchów".
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka