Lady Pretentious Lady Pretentious
93
BLOG

Dlaczego w niedzielę zagłosuję na PIS?

Lady Pretentious Lady Pretentious Polityka Obserwuj notkę 70

    Wśród moich znajomych "antykaczyzm" stał się czymś w rodzaju jedzenia nożem i widelcem. Kolejne "wybryki" rządu PIS czy Prezydenta nie wzbudzają już większych emocji, co najwyżej pełne politowania kiwanie głową - cóż dawno zostało zadekretowane, że to najgorsze co zdarzyło się w historii Polski, katastrofa, tragedia przewagi "ciemnych mas" nad "światłą inteligencją". Jedyne żywe emocje widziałam ostatnio przy okazji debaty Tusk-Kaczyński (niekłamaną radość i bezrefleksyjny podziw: "Tusk był tak inteligentnie złośliwy, dawał ciosy poniżej pasa, ale z uśmiechem"). Nieliczni zwolennicy PIS jakich znam milczą na ten temat, mają wątpliwości - wszak miało być inaczej...

    A jednak wiem z całą pewnością na kogo oddam swój głos. Racjonalne argumenty łączą się ze zwykłą sympatią jaką budzą we mnie bracia. Nieidealni przecież, nie dość skuteczni, ale zarazem wystarczająco dobrzy by przez ostatnie dwa lata spadły niektóre starannie przytwierdzone maski i choć całkowite oczyszczenie jest ciągle przed nami, to jednak zrobiło się nieco bardziej świeżo.

    Mój nieżyjący już dziadek mawiał: "polityka to wielka k..." W tej może niezręcznej metaforze zawiera się dla mnie pewna ponadczasowa prawda, za której przyczyną nie interesowałam się przez większość dorosłego życia polityką uznając ją za nieciekawe potyczki frustratów, co zwyczajnie do niczego lepszego nie nadają się w życiu. Właściwie to PIS sprawił, że w ogóle poszłam na wybory w 2005 roku. Zapamiętałam dobrze zakaz parady równości, który wyróżniał się jaskrawo na tle bełkotu politycznej poprawności. Jadowita nagonka na Prezydenta Warszawy uwrażliwiła mnie na wojny ideologiczne toczące się w dzisiejszym świecie i skłoniła mnie by przez swój skromny głos wziąć w nich udział. I wtedy się zaczęło...

    Zaczęłam dostrzegać zjawiska, które dotychczas były poza zasięgiem mojego wzroku. Przede wszystkim histeryczną nagonkę mediów, które nie ustawały w wysiłkach nie krytyki, ale całkowitego zniszczenia rządu i PIS-u, malując obraz jakby wspólną narodową sprawą było pozbycie się "faszystów". PIS nie rozczarował mnie, bo nie spodziewałam się po nim nie wiadomo czego, co więcej bardzo pozytywnie mnie zaskoczył utrzymując całkiem niezły procent poparcia mimo tych 2 lat nieustającej kampanii wyborczej, w której każdy chwyt był dozwolony.

    Dzięki tej dwuletniej nagonce wiem lepiej na kogo głosowałam. I jestem bardziej przekonana niż wtedy, że głosowałam właściwie. Te dwa lata dostarczyły mi wielu zdziwień. Jak to możliwe np. że inteligentny i wykształcony człowiek nie widzi nic zdrożnego w porównywaniu Kaczyńskich do Hitlera, kreowaniu paranoicznej wizji nadciągającej dyktatury? Jak to możliwe, że oglądając kiczowaty spektakl z panią Beger nie poczuł, że ktoś obraża jego inteligencję? I tak dalej, i tak dalej...

    Dobrze pamiętam "nocną zmianę" i histeryczny śmiech Wałęsy. Tym, którzy zarzucają PIS wykorzystywanie lustracji do celów politycznych odpowiadam, że cóż, to jej przeciwnicy są temu winni, bo gdyby została przeprowadzona w porę nic na niej nie dałoby się ugrać. Zakłamany chór prostytutek żali się, że wypomina się im brak dziewictwa, a przecież są inne sposoby zarabiania na chleb. Wiem czego szczególnie nie mogą darować Kaczyńskiemu. Niezależnie od przyszłego wyniku wyborów dokonał czegoś, czego nikomu dotąd nie udało się dokonać. Przełamał w świadomości społecznej Polaków mit biednego inteligenta, który musi dratwą wiązać buty, bo cóż - jedyna droga do bycia kimś ważnym to się zeszmacić i wysługiwać komuś innemu. Otóż nie!, proszę Państwa, wcale nie ma takiej dziejowej konieczności - dlatego właśnie w niedzielę oddam swój głos bez wahania.

 

moim drogowskazem jest Tora, źródło mojej wolności Interesuje mnie ścieranie się idei, ich wzajemne przenikanie, trudne związki, rozstania i walki.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka