Filip Palkowski Filip Palkowski
200
BLOG

Prognozy na 2024 rok

Filip Palkowski Filip Palkowski Polityka Obserwuj notkę 3
#prognozowanie #swiat #geopolityka #finanse

Koniec roku jest zazwyczaj okresem podsumowań jak i spojrzenia w przyszłość. W kościołach w miejsce kazań zazwyczaj podawane są statystki dotyczące życia parafialnego, ludzie podejmują postanowienia noworoczne, analizują miniony rok. Nie zaniedbując aspektu przeszłości zastanówmy się, co może nas czekać w 2024 roku. 

Przy prognozowaniu pojawiają się pytania, na ile działanie to może być skuteczne. Czy człowiek jest w stanie skutecznie przewidzieć przyszłe zdarzenia? Czy jest to może kolejna forma "naciągania" ludzi? Z odpowiedzią przychodzi książka "Superprognozowanie" Philipa Tetlocka. Możemy na jej podstawie poznać warsztat, jakie używają progności, lecz także poznać dziedziny, w których ciężko o skuteczność, gdyż losowość odgrywa zbyt znaczącą rolę. 

Zacznijmy więc nie od prognozy, lecz od spodziewanego wydarzenia, którym będą wybory prezydenckie w USA. Na ten moment nie sposób prognozować ich wyniku, gdyż sytuacja jest dynamiczna. Możemy jednak stwierdzić, że do startu w wyborach dąży Donald Trump, który napotyka liczne przeciwności - ostatnio sąd mu zabronił kandydowania, z uwagi na poparcie dla "powstania". Sam Trump odwołuje się od decyzji i nie daje za wygraną, jak przystało na prawdziwego samca alfa. Jest to człowiek, który sprawując urząd prezydenta USA prowadził w zdecydowany sposób politykę zagraniczną czy wewnętrzną, czym naraził się globalistycznym grupom wpływu, zresztą same wybory w 2020 nie były wolne od kontrowersji. Jak opisał szerzej Song Hongbing w serii "Wojna o pieniądz" niewygodni dla finansjery prezydenci USA (Lincoln, Garfield, Kennedy, nawet Regan) zginęli w zamachach lub przynajmniej ich życie było zagrożone. Co będzie z Donaldem Trumpem? Nie sposób prognozować, nie mniej jednak gdyby w wyniku wyborów wrócił do władzy z pewnością odmieniłoby to w jakimś stopniu politykę tego kraju - choćby w kwestii Ukrainy (jestem skłonny twierdzić, że powrót Trumpa do władzy przyczyniłby się do szybszego zawarcia pokoju/zawieszenia broni) czy relacji z Chinami (prawdopodobnie wojna handlowa by nabrała rozpędu). Póki co niewątpliwie możemy stwierdzić, że rok 2024 upłynie pod znakiem kampanii prezydenckiej w USA. 

Przechodząc bardziej na krajowe podwórko (choć to w uproszczeniu, gdyż na naszą ekonomię ma w dużej mierze wpływ sytuacja na rynkach światowych) NBP z Adamem Glapińskim na czele świętuje "sukces" w postaci spadku tempa wzrostu inflacji ze szczytu 18% w okolice 6,5%. "Sukces", gdyż cały czas jest to bardzo wysokie tempo utraty siły nabywczej pieniądza,  dodatkowo wynika to nie z działań NBP czy rządu a z sytuacji na rynkach światowych (choćby spadków cen energii i surowców). Wg oficjalnych prognoz spadek tempa inflacji ma postępować, lecz część specjalistów przestrzega przed ryzykiem drugiej fali inflacji. Czy słusznie? O ile w głównych gospodarkach świata jak USA stopy procentowe od jakiegoś czasu są realnie dodatnie (wyższe od inflacji) to w Polsce cały czas są realnie ujemne. Cały czas dominującą narracją jest oczekiwanie obniżek stóp, co jest działaniem proinflacyjnym. Dodatkowo o ile poprzednia władza zadekretowała zwiększenie rozdawnictwa przez choćby podniesienie kwoty świadczenia z 500 do 800 plus to rządy koalicji doprowadziły do budżetu z jeszcze większym deficytem. Działania te doprowadzą do zwiększenia konsumpcji, co jest czynnikiem proinflacyjnym. Dodatkowo możemy zastanawiać się, kiedy główne banki centralne powrócą do dodruku pieniądza. Można więc ocenić ryzyko "drugiej fali inflacji" jako realne. 

Kontynuując rozważania na temat możliwych scenariuszy dla naszego kraju jak dobrze wiemy nastąpiła niedawno zmiana ekipy rządzącej. Uchodzi ona powszechnie za "prounijną", która ma poprawić nasze relacje z innymi krajami oraz uzyskać dostęp do środków z KPO. Czy faktycznie mamy powody do radości? Zacznijmy od tego, że środki z KPO mają pochodzić z kredytu - nie będą nam darowane, lecz pożyczone. Zakładając że będzie to niskooprocentowany kredyt może wydawać się, że jeśli zostanie dobrze spożytkowany to przyniesie korzyść naszemu państwu. Tymczasem środki te mają docelowo być przeznaczone na transformację energetyczną w stronę odnawialnych źródeł energii, a więc niekoniecznie efektywnych. Jak wiadomo, droga energia odbija się na całości gospodarki, gdyż zwiększa koszty produkcji. Dodatkowo niezależność energetyczna jest wartością samą w sobie - pozwala na niezależność w tym zakresie od innych państw. Przykładem jest choćby polityka Rosji, która używa gazu jako środka nacisku na inne kraje. Kolejnym aspektem KPO jest polityka w zakresie dążenia do "zeroemisyjności" budynków. O ile na najbliższy rok programy pokroju "Fit for 55" nie przewidują znaczących zmian (poza nakazem likwidacji tzw kopciuchów w niektórych województwach, choć wynika to z polskiego prawa tj uchwał sejmików wojewódzkich, to jednak jest to sumarycznie implementacja norm unijnych) to najbliższych latach przewidziane są bardziej radykalne środki. Ich szersze omówienie nie jest jednak celem tego tekstu. Możemy jednak stwierdzić, że "prounijność" nowej władzy nie stanowi powodu do radości, gdyż oznacza de facto, iż będą mieć na uwadze bardziej interesy głównych graczy UE (Niemcy, Francja) niż Polski. 

Warto rozważyć także kwestię władzy w Polsce. Pierwszy raz mamy do czynienia z sytuacją, gdy koalicję rządzącą tworzy partia, która nie wygrała wyborów. Wydaje się, że koalicja ta utworzyła stabilny rząd, nie mniej jednak pojawiają się wątpliwości, czy będzie w stanie dotrwać do końca kadencji. Przede wszystkim prezydent RP sprawia wrażenie osoby niezbyt przychylnie nastawionej do obecnego rządu, posiadając przy tym prawo weta wobec ustaw (przypomnijmy, że koalicja nie posiada wystarczającej większości do odrzucenia weta). W samej koalicji zresztą brakuje zgody w niektórych kwestiach - choćby obyczajowych. Zresztą już podczas tworzenia rządu część działaczy Lewicy odmówiła wejścia do niego, udzielając jednak warunkowego poparcia. Czy faktycznie rząd dotrwa do końca kadencji? Istnieją podstawy by twierdzić, iż niekoniecznie, lecz sytuacja jest dynamiczna i prognozy w tej kwestii można formować w oparciu o nadchodzące wydarzenia i informacje. 

Analizując prognozy na 2024 rok można podsumować, że na dzień dzisiejszy ciężko założyć coś z bardzo wysokim prawdopodobieństwem. Skuteczne prognozowanie zakłada aktualizację w oparciu o nadchodzące dane, dlatego też należy śledzić sytuację na bieżąco. Co prawda wiele kwestii można wyglądać pesymistycznie, lecz pojawia się nadzieja na pozytywne wydarzenie. Przede wszystkim nadzieją powinna być dla nas wiara, iż Panem jest Jezus. 

Dzielę się skromnymi przemyśleniami na temat współczesnego świata

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka