Za nami wybory,które odbyły się już chwilę czasu temu. Wybory wygrało PIS,które pierwszy raz w historii wolnej polski może samodzielnie utworzyć rząd,PIS które w kampani wyborczej było znane z tego że raczej błędów nie popełniało. Teraz popełnia ich moim zdaniem całą masę. O ile pamięć mnie nie myli a tą jak mi się zdaję mam jeszcze dobrą. Od dłuższego już czasu bo przyjajmniej od czasu wygranych przez Pana Andrzeja Dudę wyborów prezydenckich wiadomo było że wybory parlamentarne wygra Prawo i Sprawiedliwość. Od mniej więcej półtora miesiąca zastanawialiśmy się jaką przewagą wygra partia Pana Kaczyńskiego, a w sondażach partia ta ocierała się o samodzielną większość. A tymczasem mamy jakiś szalenie dziwny chocholi taniec związany z tworzeniem się nowego gabinetu. Dziś ministrem od tego jest Pan Z który jutro będzie ministrem od zupełnie czego innego. Dlaczego Jarosław Kaczyński i jego partia nie mogli powiedzieć przed wyborami konkretnie że ten i ten będą ministrami od tego a ten od czego innego a później ewentualnie zrobić drobne roszady i rząd byłby gotowy. Nie przekonują mnie argumenty typu że to zawsze tyle trwa że przyszły rząd i tak zostanie ogłoszony najpewniej rekordowo szybko. Trzeba się przecież dogadać we frakcjach. Można to było zrobić przed wyborami jeżeli na listach PIS nie znazł się Marcin Mastalerek to znaczy że Jarosłaqw Kaczyński ma w swojej parti sporą władzę i mógł pozwolić sobie na to by zapowiedzieć kto będzie w przyszłym rządzie a jeżeli by się to komuś nie podobało to czy nie można by go było karnie relegować z list Prawa i Sprawiedliwości.
To że wciąż nie mamy zaprzysięrzzonego rządu powoduje bezsensowy i śmieszny konflikt o to kto ma wyjechać na zupełnie nieistony szczyt na Malcie.Otwiera to też pole do spekulacji mediów ,które śmieją się już z przyszłego rządu mimo że ten jeszcze nie powstał.Czy nie byłaby by to swego rodzaju polityczna nowa jakość gdyby rząd powstał np:tydzień po wyborach.
Druga rzecz dziwiąca mnie niepomiernie bardziej niż ta pierwsza że z tego co można dowiedzieć się z mediów przy tworzeniu nowego rządu wogóle nie są brane pod uwagę kandatury dobrych ekspertów
Czy szefem MON nie mógł by zostać Pan Romuald Szeremietiew? Szefem resostu spraw zagranicznych Paweł Kowal? A szefową Ministerstwa Finansów Pani prof Grażyna Ancyparowicz
Czy nie byliby by to najlepsi kandydaci na owe stanowiska. Rozumiem że rząd trzeba obsadzić partyjnymi bo to w końcu oni te wybory dla parti wygrali czym zapewinili jej stanowiska państwowe. Czy nie warto byloby jednak pokazać w ramach odnowy polityki o czym PIS tak chętnie mówił przed wyborami ,że do rządu bierzemy najlepszych ludzi bez względu na ich barwy partyjne i upodobania polityczne.
Rasumując po tempie powstania rządu i przy pewnego rodzaju zatwardeniu z jakim owy rząd powstaje można wywnioskować chyba że z wielu zapowiadnych przed wyborami reform PIS chyba się wycofa a nawet jeżeli nie to te reformy będą szły bardzo opornie. Obym się mylił.
Miejmy nadzieję że już niedługo poznany nowy dobry rzad.
Inne tematy w dziale Polityka