W polskich mediach nie kończą się narzekania na jakość spotów wyborczych, którymi kandydaci do Parlamentu Europejskiego usiłują zachęcić obywateli do oddania na nich głosów w wyborach 25 maja.
W powszechnej opinii są one nijakie, bez pomysłu, a jeśli próbują być zabawne, to jest to poczucie humoru żenujące.
Duński parlament właśnie pokazał Europejczykom, że agitacja za powszechnym udziałem w wyborach nie musi być nudna i z funduszy Centrum Informacyjnego Unii Europejskiej wyprodukował reklamę społeczną skierowaną do najmłodszej części elektoratu.
Krótki film rysunkowy przedstawia Votemana, super - bohatera, który w młodości nie wziął udziału w głosowaniu pozbawiając się tym samym wpływu na zmiany klimatyczne i dopłaty do produkcji rolnej, dlatego dziś jego misją jest powstrzymanie Duńczyków przed powtórzeniem tego błędu.
W dniu wyborów Voteman heroicznie porzuca swoje ulubione zajęcie – scena seksu grupowego z pięcioma nagimi kobietami – i wyrusza na miasto by zachęcić niezdecydowanych do udziału w głosowaniu.
Opornym urywa głowy lub miażdży je potężnym uderzeniem pięści, a następnie brutalnie wrzuca ich wszystkich po kolei do lokali wyborczych - w jednej ze scen naga para uprawiająca seks wylatuje przez okno razem z łóżkiem, by wylądować przy urnie.
Filmik ku zdziwieniu pomysłodawców wywołał niemałe kontrowersje i oprócz entuzjazmu pojawiły się też głosy krytyczne wobec ewidentnych przykładów przemocy wobec kobiet.
Ostatecznie wczoraj duński parlament zdecydował się zdjąć ten materiał ze swojej oficjalnej strony internetowej.
Można zrozumieć partyjnych kandydatów zaciekle walczących o każdy głos, jeśli tracą opory przed przyjęciem zasady, że debil to też wyborca.
Znacznie gorzej, kiedy najwyższe władze państwowe publicznie zwracając się do wyborców bez zażenowania zakładają, że znaczna ich część to skończeni kretyni.
Bo to bardzo źle, jeśli wysocy funkcjonariusze popełniają taki błąd, ale jest jeszcze gorzej, jeśli mają rację.
Inne tematy w dziale Polityka
