fisher fisher
536
BLOG

Błękitne spojrzenie pedofila

fisher fisher Społeczeństwo Obserwuj notkę 2

Po zakończonym w ostatnią niedzielę synodzie biskupów poświęconym sprawom rodziny pojawiają się głosy komentatorów głęboko rozczarowanych brakiem przełomu w stanowisku Kościoła wobec homoseksualizmu oraz komunii ludzi rozwiedzionych.

Tajemnicą liberalnej lewicy pozostanie, na czym te nadzieje były oparte i w jakim celu rozpowszechniane.

 W ostatnim Newsweeku ukazał się wywiad z Haliną Bortnowską - publicystką, filozofem, ważną postacią lewicowej opozycji demokratycznej lat 80, działaczką Komitetu Helsińskiego.
Krytyczna opinia Bortnowskiej o efektach synodu ma się tym różnić od wielu innych komentarzy medialnych, że pochodzi od publicystki chrześcijańskiej o solidnym wykształceniu teologicznym.
 
Tymczasem główna teza wywiadu brzmi jakby całość pisał średnio rozgarnięty stażysta liczący na stałe zatrudnienie w tygodniku Tomasza Lisa:
 
„Biskupi są przekonani, że orientacja homoseksualna jest zgubna, boją się, że ludzie o tej skłonności będą ją narzucać innym. Propagować. Ale propagowanie homoseksualizmu jest jak propagowanie niebieskich oczu. To jest coś poza naszym wyborem.”
 
Czyli argument na poziomie broszurki propagandowej ruchów LGBT.
Halina Bortnowska powtarza przekonanie, że biskupi zapomnieliby o naukach zawartych w księgach Starego i Nowego Testamentu, ale z niezrozumiałych powodów boją się zmian.
Tandetny chwyt erystyczny mający stworzyć wrażenie, że wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na konieczność pełnej akceptacji homoseksualizmu, tylko przedstawicielom Kościoła brakuje odwagi.
 
Rozpaczliwy intelektualnie jest argument, że homoseksualizm nie jest efektem wyboru, wsparty równie niedorzecznym porównaniem do koloru oczu.
Czy w debacie na temat miejsca homoseksualistów w społeczeństwie i w Kościele chrześcijańska intelektualistka ma tylko tyle do powiedzenia?
Czy Bortnowska naprawdę nie widzi różnicy między seksualnością, jedną z najważniejszych społecznie cech ludzkiej tożsamości, a kolorem tęczówki, zwykłą cechą biologiczną, na którą na ogół nie zwracamy większej uwagi?
Czy zasięg i skala homoseksualizmu, a także sposób, w jaki się on przejawia w życiu społeczeństwa, rzeczywiście nie zależy od norm kulturowych dotyczących etyki seksualnej?
 
Ignorowanie odpowiedzi na podobne pytania nie służy uczciwej debacie i prowadzi do prostych wniosków, na których, jak myślę, Halinie Bortnowskiej najmniej by zależało.
To prawda, homoseksualiści nie wybierają sobie swojej przypadłości i dokładnie to samo można powiedzieć o pedofilach.
Też demagogia, ale przynajmniej logiczna.
fisher
O mnie fisher

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo