Dużo jest zajęć wstydliwych jednak uznawanych za potrzebne z prozaicznych potrzeb życia.
Wspólną cechą wszystkich zawodów jest ich przydatność w naszej egzystencji dla potrzeb żywieniowych, ochrony przed kaprysami pogody /klimatu/ i chorobami.
Z upływem czasu sfera zawodowa ludzkości mocno się zdegenerowała usprawiedliwiają nazwą cywilizacja. Ów postęp cywilizacyjny wygenerował instytucje dochodu, którego przyrost przewyższający biologiczne potrzeby życiowe człowieka został skierowany na przyjemności. Tak /w pewnym uproszczeniu/ zrodziły się instytucje igrzysk rozbudowanych do skali „przemysłów”: rozrywkowych, sportowych, kulturalnych /pop/, itp.
Cywilizacyjne „rozsmakowanie” ludzi w owym dobrobycie wywołało zachłanność na zwiększenie dochodów /zarobków/ potrzebnych dla zaspokojenia luksusu rozrywek. W takiej cywilizacyjno-kulturowej atmosferze /pułapce/ świat mocno się skomercjalizował politycznym brataniem się polityków z finansjerą generującą pieniądze, ów najbardziej współcześnie pożądany „towar”.
Biznesowy spryt finansjery dla korzyści wszedł w układ z polityką. Oni finansują politykom ich państwowe synekury korumpowaniem demokratycznych wyborów opłacaniem kampanii wyborczych /6,6 mld dolarów kosztowała prezydencka kampania wyborcza w USA/ dokonywana technologią naukowego PR.
Dla umocnienia sojuszy „polityki z finansjerą” wymyślono „zawód” parlamentarzysty, co szybko spowodowało, że zawodowi politycy w demokracji Zachodu stali się nagle milionerami.
I o to chodziło, aby politycy nie zazdrościli bogactwa tuzom finansjery /patrz na listę milionerów w polskim sejmie i spółkach skarby Państwa/.
Kosztem bycia zawodowym politykiem /jak innych wstydliwych zawodów/ jest rezygnacja z honoru i zwykłej ludzkiej przyzwoitościi /patrz na bezwstydne transfery partyjne w Polsce/.
Ten bezwstyd polityków wyraźne widać często w ich celowo zagmatwanych /fałszowanych/ oświadczeniach majątkowych, kryminalnie wręcz maskujących faktycznie posiadany majątek.
Tak więc, zawód polityk stał się zajęciem wstydliwym, bulwersującym opinię publiczną, a także krzywdzącym innych, także uczciwych polityków.
Bardziej szkodliwa od wrażliwości jest jednak zupełna utrata społecznej wiarygodności owych zawodowych polityków, czego doświadczamy w Polsce od humanitarnego dramatu na granicy z Białorusią po kompromitujący, polityczny konflikt z UE /wczorajsza debata w PE/.
Politycy wstydźcie się!