folt37 folt37
98
BLOG

Eklezjalny populizm wiary

folt37 folt37 Rozmaitości Obserwuj notkę 3

image

                                                                      DWIE MATERIE - MARTWA I ŻYWA


Moja polemiczna natura ma dla mnie podwójny skutek: po równo przysparza mi tyleż sympatyków co przeciwników.

Mój intelektualny żywot jest wypełniony po połowie wątpliwościami jak i racjami. Podczas aktywności zawodowej wątpliwości rozstrzygałem często wysłuchiwaniem opinii współpracowników co /poza nielicznymi przykładami/ prowadziło do trafnych decyzji , które – bywało – skutecznie dowodziłem także przed sądem.

Nie uznaję populizmu, który stał się największą intelektualną plagą współczesności obarczonej wielce negatywnymi skutkami dla funkcjonowania ładu ustrojowego w państwie zanikaniem demokracji konstytucyjnej wypieranej polityczną autokracją „słodzoną” materialnym /poza zarobkowym/  zadośćuczynieniem dochodów ludności /ryba w miejsce wędki/.

Takim samym materialnym zadośćuczynieniem zadawala się /o wstydzie/ nasz Kościół katolicki czerpiący hojnie z pokaźnych subwencji państwowych premiujących hierarchię za oficjalne popieranie polityki państwowej realizowanej przez obóz rządzący.

W takich okolicznościach stuknęło mi osiem i pół dekady, czyli wieku refleksyjnego analizującego dorobek życia i budzący wyobraźnię o innym wymiarze egzystencji pochodzącej z wiary w nieśmiertelność duszy tak wspomnianej w moim wierszyku pt. „Przemijanie”:

A tych, co wierzą w zmartwychwstanie

cechuje spokój odchodzenia

dla nich to nie jest pożegnanie,

dla nich to zwykłe do widzenia.

W moim wieku przychodzą myśli, że dany nam jeszcze czas życia ziemskiego można wykorzystać na poprawę bilansu wszystkich życiowych uczynków, tych zacnych i tych grzesznych na rzecz zwiększenia proporcjonalnej przewagi dobrych czynów składanych na wagowej szali sądu ostatecznego.

Dla katolika jednym z zacnych czynów jest przeciwstawianie się panoszącemu się ateizmowi do tego stopnia, że zwiększa się krąg ludzi bezrefleksyjnie przyjmujących prymitywny pogląd o nieistnieniu Boga. Najbardziej częstą argumentacją obrony ateizmu jest książka Richarda Dawkinsa /papież ateizmu/ pt. „Bóg Urojony” (Wydawnictwo CIS Warszawa 2007 r.) w której krytykuje religię jako "niebezpieczny nonsens, który uczy wrogości wobec innych ludzi".

W religioznawstwie i naukowej znajomości biblii jestem ignorantem, więc nie mnie recenzować tę książkę, napisaną przecież przez człowieka doskonale wykształconego i o dużej wiedzy biblijnej. Ośmielam się jednak wskazać w książce treści, które odsłaniają /chyba bezwiednie/ brak jednoznacznej pewności autora na temat owego istnienia lub nie istnienia Boga.

Oto cytaty powodujące moje spostrzeżenia:

*str. 88 – fakt, że nie sposób dowieść nieistnienie Boga jest trywialny; nie można ze stu procentową pewnością udowodnić nieistnienia czegokolwiek. Ważne jest zupełnie inne pytanie – Hipotezy Boga nie sposób obalić (to prawda), ale czy istnienie Boga jest prawdopodobne?!

Czyli nie ma pewności!

*str.126 – nie muszę chyba dodawać, że Gasking oczywiście nie udowodnił tym samym, że Bóg nie istnieje. Podobnie jak Anzelm nie udowodnił jego istnienia. Różnica polega na tym, że Gasking świadomie żartował, zdając sobie sprawę, iż istnienie – lub nieistnienie – Boga to zbyt poważny problem, by dało się go rozwiązać z pomocą „dialektycznego prestidigatorstwa”.

Czyli znowu kwestia wiary!

*str. 469 – przyszła pora, by zmierzyć się z poważnym wyzwaniem – nie sposób zaprzeczyć, że Bóg dla wielu ludzi jest pocieszycielem i ostoją, i, jeśli on nie istnieje to trzeba znaleźć coś na jego miejsce. Nawet, jeżeli ktoś skłonny jest ostatecznie zgodzić się, że najprawdopodobniej Boga nie ma i że nie jest on źródłem moralności, nie oznacza to, że się poddaje, zawsze ma bowiem jeszcze jednego asa w rękawie – potencjalną (psychologiczną lub emocjonalną) potrzebę Boga. Jeśli odrzucisz religię, pyta taki ktoś [wierzący] z nutką satysfakcji w głosie, co możesz zaproponować w zamian? Co możesz dać umierającemu w bólu, ludziom, od których odeszli najbliżsi, różnym cierpiącym w samotności, tym wszystkim, dla których Bóg jest jedynym przyjacielem?

Ten wywód jest niejako sentencją wiary, która nie potrzebuje naukowego dowodu na istnienie Boga.

* str. 225 – niemal każdy z nas tworzy prywatne teorie, skąd wzięła się religia i dlaczego występuje we wszystkich ludzkich kulturach. Religia daje pocieszenie i komfort, spaja ludzkie grupy i zaspakaja nasze pragnienie wiedzy o celu własnej egzystencji.

Zdanie powyższe ukazuje ludzki, kulturowy sens wiary w Boga w poszukiwaniu sensu egzystencji.

Przytaczam te cytaty jako argument do prawa bycia wierzącym lub niewierzącym bez sztucznej tezy postaw „naukowości” których po prostu nie ma i wygodnickich /w dużej mierze/  postaw ludzi żyjących w konflikcie z religijnymi zasadami obyczajności w dokonanych wyborze kultury życia i „współżycia”.

Nawiązując do tytułu notki „Eklezjalny populizm wiary” z żalem konstatuje, że okres świąt Bożego Narodzenia ważni hierarchowie k.k. w Polsce wykorzystali dla populizmu politycznego.

www.abp Jędraszewski o „Lex Czarnek”: Nie wolno kierować się obawą przed niezadowoleniem czy też nawet protestami – Niezależna Gazeta Obywatelska (ngopole.pl)

Nowiny.pl / mł. tak to ujmują:

„Populizm, choć jest zjawiskiem przede wszystkim politycznym, naznacza głęboko także przeżywanie i głoszenie Kościoła. I choć tego typu działanie może przynosić „sukcesy” to głęboko naznaczone jest czymś, co określić można mianem „demonizmu”.

A prof. Marek Abramowicz tak to skonstatował: „Sądzą, że wszyscy jesteśmy zaniepokojeni fanatyzmem i fundamentalizmem oraz, że potrzebujemy wszelkich sojuszników, których możemy zmobilizować przeciw takim postawom”.

/ „56 głosów za Bogiem” - Wolna Sobota- mag. GW 24-26 grudnia/.

Zaś ks. Łukasz Włosiński z diecezji włocławskiej przypomina, że świeccy są Kościołem i, że dopiero to odkrywamy:

„Nie pamiętam, żeby w moim środowisku było przekonanie, że to właśnie my, katolicy, ludzie ochrzczeni, jesteśmy Kościołem. Nie. My byliśmy ludźmi, wiernymi, którzy do kościoła chodzą i Kościoła słuchają”. (źródło; Nowiny.pl).

Na koniec w obronie mojej tezy wiary w Boga przytoczę jeszcze prof. Marka Abramowicza:

„Fizyka jest dziś o wiele bliżej uznania istnienia Boga jako aktywnego elementu obiektywnej rzeczywistości, niż była w wieku XIX. Dokonane bowiem w XX i XXI wieku przełomowe odkrycia, zwłaszcza dotyczące względnej natury czasu i przestrzeni, kosmologii Wielkiego Wybuchu oraz kwantowej nieoznaczoności, znacznie nadwątliły (niektórzy twierdzą: całkowicie zakwestionowały) status materializmu i ateizmu jako oczywistego paradygmatu nauk przyrodniczych, który obowiązywał w wieku XIX. Fizycy deklarują dziś, i to wcale nie rzadko, przekonania podobne do platońskich, dopuszczając istnienie duchowych, niematerialnych aspektów rzeczywistości. Rzecz jasna takie przekonania nie są tożsame z wiarą w istnienie Boga, ale bez wątpienia są jawnie sprzeczne ze światopoglądem stricte materiali”.

W świetle braku naukowych dowodów zarówno na istnienie jak i nieistnienie Boga opowiadanie się za jedną z tych tez jest więc wyłącznie kwestią wiary i tylko wiary zwolenników każdej z tez.

Dokonanie wybory przedmiotu wiary jest więc naszym konstytucyjnym prawem, a wszelkie próby państwowej legislacji tych wierzeń są antydemokratyczne i rażąco naruszające konstytucyjną wolność zarówno wyznania jak i wolności obywatelskich.

Do Siego Roku!

folt37
O mnie folt37

Jestem absolwentem Politechniki Poznańskiej (inżynier elektryk - budowa maszyn elektrycznych). Staż pracy: 20 lat w przemyśle i 20 lat w administracji państwowej szczebla wojewódzkiego - transformacja gospodarki z socjalistycznej na rynkową.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości