folt37 folt37
54
BLOG

Samorządowcy do sejmu, to jaskółka nowej demokracji

folt37 folt37 Polityka Obserwuj notkę 2

                                     image

Toczy się debata o usprawnieniu obywatelkiego doboru kandydatów na posłów spośród działaczy samorządowych. To eksperyment obiecujący odpartyjnić /na razie sejm/ i prawdziwie zdemokratyzować wybory przez odmienny od partyjnego nabór kandydatów do władzy ustawodawczej.

Obecna, upolityczniona cywilizacja zabrnęła w ponury narożnik dramatycznego upartyjnienia procesu wub oprczego mocno pogmatwaną procedurą np. ordynacją w sposób, że suweren /najważniejszy podmiot wyborów - dawca władzy/ nic z tego nie rozumie.

Na przykład mechanizm przyznawania poselskich mandatów w systemie D’Hondta stosowany jest do podziału tychże mandatów w systemach wyborczych opartych na proporcjonalnej reprezentacji z listami partyjnymi jest czytelny tylko dla wtajemniczonych.

W zdobyciu mandatu nie decyduje ilość zdobytych głosów wyborców tylko „arytmetyka dzielenia” liczby ważnych głosów oddanych na dany komitet (partię) w okręgu przez kolejne liczby naturalne.

www.math.edu.pl/systemwyborczy#:~:text=Nazwa%20pochodzi%20od%20nazwiska%20belgijskiego%20matematyka%20Victora%20d%27Hondta%2C,komitet%20%28partię%29%20w%20okręgu%20przez%20kolejne%20liczby%20naturalne.

Ta intelektualna plątanina ordynacyjnych reguł jest obrazą logiki zdrowego rozsądku /cecha zwykłych wyborców/ zastępowanego pseudo naukową pokrętnością regulaminu wyborczego.

Pogrubioną czcionką wybiłem pierwiastek partyjności w wyborach nadający partiom politycznym pierwszoplanową /w miejsce kandydatów/ podmiotowość wyborczą w rozdziale mandatów.

Eliminuje ona ilościową wagę głosów oddanych na kandydatów  a wydumanym mechanizmem przyznawania mandatów listom partyjnym. Kandydat z listy dużej partii zaliczony do grupy wchodzącej do sejmu nie jest klasyfikowany ilością oddanych na niego głosów, tylko ilością głosów jaką otrzymała owa lista partyjna i jego na niej miejsce.

Ten paradoks wyborczy daje często mandat kandydatowi o małej ilością głosów, ale z popularnej listy partyjnej. Zaś kandydat o wielokrotnie większej ilości głosów wyborców, lecz z partii o mniejszej puli głosów na partyjnej liście – mandatu nie dostaje.

Obecne tarcia w opozycji o jedną, dużą listę wyborczą, jest argumentowany właśnie ową mandatową premią takiej listy.

Samorządowa obywatelskość wyborów parlamentarnych mogła by powstać na fundamencie takiej oto „utopijnej” wizji wyborczej, jako inspiracji dla fachowego ustanowienia nowej ordynacji tak – dla przykładu - fantazyjnie naszkicowanej:

• SPOŁECZNOŚĆ WIEJSKA - WYBIERA SOŁTYSÓW, KTÓRZY AUTOMATYCZNE STANOWIĄ RADĘ GMINY ,,

• RADA GMINY - WYBIERA WÓJTA

• ZGROMADZENIE WÓJTÓW AUTOMATYCZNIE STANOWI RADĘ POWIATU I WYBIERA STAROSTĘ.

• STAROSTOWIE AUTOMATYCZNIE STANOWIĄ SEJMIK WOJEWÓDZKI I WYBIERAJĄ MARSZAŁKA WOJEWÓDZTWA,

• MATSZAŁKKOWIE, STAROSTOWIE i WÓJTOWIE AUTMATYCZNIE STANOWIĄ KRAJOWĄ LISTĘ KANDYDATÓW DO SEJMU POD NAZWĄ KRAJOWE KOLEGIUM SAMORZĄDOWE I KANDYDACKIE DO SEJMU.

Wybory.

Listę kandydatów do sejmu stanowili by: 2478 wójtów + 380 starostów powiatów + 16 marszałków województw - razem = 2874 kandydatów. Cenzus powszechności wyborów spełniałyby wszystkie szczeble wyborów samorządowych, frekwencyjnie liczniejszy od wyborów parlamentarnych.

Liczebność sejmu powinna być ograniczona do 300 posłów „sesyjnych” /likwidacja zawodowstwa posłów/. Senat należało by przekształcić w 100 osobową izbę autorytetów obywatelskich powołanych przez sejm z pośród wybitnych intelektualistów i rektorów uczelni wyższych. Rolą tej Izby ograniczono by do opiniowania tworzonego przez sejm prawa wyłącznie doradczo.

Jakie w tej sytuacji byłaby w polityce rola i miejsce dla partii politycznych?

1. Większe uspołecznienie środowiskowe w gminach i samorządach,

2. Aktywniejsza publiczna rola we wszelkiego rodzaju inicjatywach obywatelskich.

3. Samowystarczalność finansowa partii /wyłącznie składkowa/.

Mam obawy, że ów ”fantazyjny” pomysł odcięcia partii od „koryta” państwowych pieniędzy i pozbawienia manipulacji miejscami na listach wyborczych partyjniactwo utrąci. (Przepraszam członków partii politycznych za owo „partyjniactwo”, ale jak to nazwać inaczej w świetle żenujących dywagacji o „jednej liście”).

Czyli decyzję musiał by podjąć narów w referendum powszechnym, ale o tym musi zarządzić sejm. A ten jest przecież „krew z krwi i kość z kości” upartyjniony. Więc beznadzieja!

Ale pomarzyć przecież można!

folt37
O mnie folt37

Jestem absolwentem Politechniki Poznańskiej (inżynier elektryk - budowa maszyn elektrycznych). Staż pracy: 20 lat w przemyśle i 20 lat w administracji państwowej szczebla wojewódzkiego - transformacja gospodarki z socjalistycznej na rynkową.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka