
                                                  OSTATNI  ZJAZD PZPR  -  WYPROWADZANIE SZTANDARU
Na wstępie przypomnę stary powyborczy dowcip: Prawicowiec po wyborach mówi do Liberała: dlaczego nie głosowałeś na naszych? Liberał odpala: bo wasi kradli! No właśnie - mówi prawicowiec - i dlatego więcej nie potrzebują, a wasi dopiero zaczynają! 
Problem skłonności do przywłaszczanie sobie mienia państwowego przez polityków u władzy, to temat bardzo gorący.  Do prokuratury lawinowo wpływają doniesienia o „rozkradaniu państwa” przez polityków poprzednich rządów.
Do pisania o tym zjwisku zainspirowały mnie takie przypadki:
• Wiceminister sprawiedliwości, polityk lewicy Bartłomiej Ciążyński pojechał na rodzinne wakacje do Słowenii. Okazuje się, że w podróż udał się służbową limuzyną i dwukrotnie zatankował pojazd, płacąc służbową kartą. Wiceminister najpierw zaprzeczał, później przeprosił. Podał się do dymisji. 
• Więcej niż 854 mln zł na Sejm w 2025 r. Podwyżki dla posłów i wszystkich pracowników Kancelarii Sejmu. Wyższe ryczałty na biura poselskie Posłowie i senatorowie otrzymają dodatkowe 526 zł miesięcznie, a dieta parlamentarna wzrośnie o 162 zł miesięcznie.
Oto  jak dba o siebie  klasa bogata kasa  polityczna!
A  to  "okruchy"   z pańskiego stołu  zawodowych polityków:
• Waloryzacja emerytur i rent - w 2025 roku emerytury i renty mają wzrosnąć o 6,78 proc.,
Zjawiska te potwierdzają, że  nie można ludziom ufać i dlatego należy im  ograniczać do minimum dysponencki /decydencki/ dostęp do kasy państwa.
Moje pokolenie pamięta upaństwowioną własność środków produkcji i obrotu gospodarczego, które de facto stanowiły folwarki partii rządzącej i jej bogacących się polityków. Finał – upadek systemu.
Pokomunistyczna III RP zablokowała więc establishmentowi politycznej władzy dostęp do bogactwa narodowego powszechną /prawie/ prywatyzacją gospodarki państwowej.
To przywróciło w państwie gospodarkę rynkową o kapitale prywatnym jednak zażarcie krytykowanym przez „sieroty po komunizmie”. Siła tych sierot to uśpiony „rak polityczny”, który powoli się odradzał w procesie powrotu związków zawodowych „Solidarność” z organizacji społeczno-zawodowej w klasowy zwiazek „świata pracy”.
Odwrót ten wzmocnił ruchy polityczne oparte na sentymentach tegoż  „świata pracy” do własności wspólnotowej umożliwiające im wpływ na władzę. Ten czynnik uruchomił polityczny powrót w dużej części do państwowości gospodarki narodowej w formach spółek państwowych na przykład: Grupa Azoty, Orlen , KGHM Polska Miedź, o inne.
Owe giganty przemysłowe podobnie jak w PRL- u przedsiębiorstwa państwowe stały się masowymi synekurami posad dla funkcjonariuszy partii władzy i jej akolitów z poborami tak gigantycznymi, że powodują zawrotu głowy.
Sumując korzyści majątkowe polityków partii rządzącej i jej zwolenników z pełninej władzy i posad państwowych rozszerzonych o zawodowy sejm i senat /wielkie apanaże/ nie trudno przyznać rację opinii, że współczesne państwa celowo pozbawione klasy obywatelskiej są „zakładami pracy”, inaczej folwarkami polityków i ich partii jako źródło zysków /korzyści/ i pozycji społecznej w narodzie.
Także   subwencje od państwa dla partii politycznych to preież dodatkowe „frukta” dla włodarzy tego „folwarku”.
W takim kociokwiku atmosfery polityczno-społecznej państwa /słuchaj wzajemnych wyzwisk partyjniactwa obozy byłej i obecnej władzy/ to strach pomyśleć czym to może się zakończyć.
Szkoda, że politycy partyjni zapomnieli o scenariuszu  upadku PRL.
									
		
		
			
	
			Jestem absolwentem Politechniki Poznańskiej (inżynier elektryk - budowa maszyn elektrycznych). Staż pracy: 20 lat w przemyśle i 20 lat w administracji państwowej szczebla wojewódzkiego - transformacja gospodarki z socjalistycznej na rynkową.
		Nowości od blogera
		
	
	
	Inne tematy w dziale Polityka