dywagacja „długie, rozwlekłe rozważania, zwykle odbiegające od tematu”
http://sjp.pwn.pl/slownik/2555850/dywagacja
Tak właśnie zachowują się publicyści, którzy nie maja pomysłu na występujące w życiu społeczno - gospodarczym problemy więc dywagują „co by było gdyby było”. Najwyraźniej nie zdają sobie sprawy z własnej śmieszności i niczym dzieci brną w swoich dywagacjach w miły ich sercu populizm.
Taką właśnie postawą „błysnął” w „Gazecie Wyborczej” p. Piotr Kuczyński w artykule „TINA to fałsz” (4-6 stycznia 2014 r.), ustosunkowując się do modernizacji polskiej gospodarki po roku 1990. Jest to tym bardziej dziwne, że to ceniony analityk rynku finansowego (chociaż nie jest ekonomistą).
Popisał się typową dywagacją pełnej sprzeczności i niekonsekwencji w tonie udającym rzeczowość opinii..
Każdy, kto uczestniczył w polskim procesie transformacji łatwo dostrzeże owe niekonsekwencje autora, który pisze min.:.
· „W zasadzie ma rację (Janusz Lewandowski), bo w 1989 r. Polska przechodziła z niby-socjalizmu (zwanego realnym socjalizmem) do kapitalizmu. I to trzeba było zrobić. Pytanie tylko czy to zrobiono właściwie?”
· „A przecież wystarczyło trochę zainwestować, przestawić produkcję i zakład by ocalał (jak wiele innych). I proszę mi nie mówić, że to było nie możliwe. Kiedy Polska przechodziła z jednego obozu do drugiego, można było wytargować duże lepsze warunki tyle tylko\, że transformacja trwała by nieco dłużej”.
· „Wyjściem najgorszych z możliwych było sprzedawanie firm za bezcen (tutaj powołanie się na prof. Kieżuna z jego książki „Patologia transformacji”).”
· „Nieporozumieniem był też program powszechnej prywatyzacji. Janusz Lewandowski, jeden z twórców tego potworka , mówi, że kierowano się „fetyszem wolności zbudowanej na własności”. Na tej „wolności” krocie zarobili właściciele NFI , a nie posiadacze świadectw udziałowych.”
Cytatu powyższe dokumentnie kompromitują p. Piotra Kuczyńskiego (nie mylić z Waldemarem), bo to naprawdę bezmyślna dywagacja, dlatego, że:
· przyznając rację p. Lewandowskiemu - co do zasadności transformacji - sugeruje, że można to było zrobić lepiej. To zabawne (wszak nie ma takiego dzieła, które nie można by zrobić lepiej), ale kiedy pochodzi to z ust analityka rynku finansowego zabawnym nie jest, a już powołując się na prof. Kieżuna, znanego kontestatora polskiej transformacji (oceniającej ją zgodnie z retoryką Radia Maryja pt. „oddawanie zakładów za bezcen”) bajdurzy wyłącznie dla efektu populistycznego - czyli klasyka dywagacji.
· stwierdzeniem, że „wystarczyło trochę zainwestować, przestawić produkcję i zakład by ocalał (jak wiele innych)” kompromituje się totalnie niewiedzą na temat techniczno finansowego stanu polskiej gospodarki, która wymagała wtedy tak gigantycznych nakładów kapitałowych, że bez kapitału inwestorów zewnętrznych (prywatyzacja) państwo nie miało najmniejszych możliwości modernizacji gospodarki, tym bardziej z kierownictwem z nadania jeszcze nomenklatury partyjnej jawnie sabotującej każdą próbę modernizacji. Klasyka dywagacji.
· nazywanie nieporozumieniem programu powszechnej prywatyzacji to kompletne pogrążanie się autora w materii zupełnej nieznajomości realiów transformacji, którą można było wtedy realizować jedynie za przyzwoleniem „klasy robotniczej” cały czas dzierżącej władzę w przedsiębiorstwach państwowych (rady pracownicze). Robotnikom władzy tej nie odebrano, bo zmieniano ustrój pokojowo, a nie rewolucyjnie, czego kosztem było obdarowanie robotników udziałami kapitałowymi w wys. 15% wartości przedsiębiorstwa i uczynienie ich (robotników) współwłaścicielami przedsiębiorstw jako kapitałowych udziałowców (akcjonariuszy). Inna sprawą jest, że z braku właścicielskiego poczucia klasa robotnicza natychmiast swoje właścicielskie walory kapitałowe sprzedała po byle jakiej cenie, co obaliło mit o jej gospodarskich ambicjach kiedy tylko poczuje się współwłaścicielem majątku. Pan Kuczyński mówi o dużym zarobku NFI, nie wspominając jednak, że robotnicy ani myśleli czekać na poprawę koniunktury gospodarczej, od której przecież zależała wartość akcji (udziałów). Im się spieszyło do pieniędzy, ot taki był ich patriotyzm właścicielski. Nie wspomniał również o wielkim beneficjencie tej operacji, jakim był o. Tadeusz Rydzyk - szef Radia Maryja - obdarowywany setkami milionów złotych w równowartości ofiarowanych mu udziałów NFI, o przeznaczeniu których darczyńcy do dzisiaj nic nie wiedzą.
Taki jest w Polsce poziom obywatelskości u wielu publicystów, którym nie chce się analizować prawdziwych warunków społeczno - politycznych, w których trzeba było reformować w latach dziewięćdziesiątych bankruta gospodarczego, jakim wtedy był nasz kraj i doprowadzić go do stanu zasługującego na uznania Polski za w pełni demokratyczne, europejskie państwo gospodarki rynkowej. Koncentrowanie się wyłącznie na kosztach owej transformacji jest niegodną, populistyczną dywagacją szkodzącą Polsce.
Takim publicystom trzeba to mówić prosto w oczy żeby uzmysłowić im tę szkodliwą i niegodną obywatela państwa polskiego postawę, demonstrowaną populizmem dywagacji w miejsce rzeczowych, zgodnych z faktami argumentów
Może zrozumieją?
Jestem absolwentem Politechniki Poznańskiej (inżynier elektryk - budowa maszyn elektrycznych). Staż pracy: 20 lat w przemyśle i 20 lat w administracji państwowej szczebla wojewódzkiego - transformacja gospodarki z socjalistycznej na rynkową.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka