Prawo nie jest po to żeby władzy łatwiej się rządziło, ono jest po to żeby łatwiej żyło się obywatelom. A łatwiej znaczy pewniej, że nikt nie może krzywdzić drugiego człowieka, ani władza (zawsze ku temu ochotna) ani współobywatele, pośród których jest mnóstwo łajdaków, gotowych bez skrupułów krzywdzić innych ludzi dla własnych korzyści.
Z takiego społeczeństwa wywodzą się też nasze elity społeczne, władza i - co najbardziej wrażliwe - kler naszego Kościoła Katolickiego.
Obecny spór wokół konstytucyjności postaw ludzi władzy i mnogości interpretatorów prawa obu stron sporu bardziej czyni niezrozumiałym sensowność funkcjonowania stanowionego prawa niż jego pojmowanie.
Mocno bulwersuje wybitne gmatwanie i interpretacyjność przedmiotu sporu, czyli rozumienia sensu konstytucyjnych zapisów mataczącą argumentacją zupełnie niezrozumiałą.
Praktyka taka przekonuje o niezbędności ustrojowego zapisu konstytucyjnego o sądach, którym wyznaczono rozstrzyganie sporów w tym przez Sąd Konstytucyjny ostateczny rozjemca sporów na tle respektowania konstytucji.
Bez sądów nie byłoby demokratycznego ładu państwa prawnego. Dlatego bronienie instytucji niezawisłości sądowej równe jest obronie ładu cywilizowanego państwa prawnego, najprzychylniejszego współczesnym społeczeństwom pluralistycznym. Ma to zapewniać stabilność w wykonywaniu funkcji wymiaru sprawiedliwości bez względu na zmiany, jakie mogą zachodzić w organach władzy ustawodawczej i wykonawczej.
O tym, że tak być powinno świadczą diametralnie odmienne interpretacje zapisów konstytucji przez polityków władzy ustępującej i następującej po niej, oraz dwoje wybitnych znawców prawa: prof. Genowefy Grabowskiej (Uniwersytet Śląski) i prof. Jerzego Zajadło (Uniwersytet Gdański) dotycząca owego konstytucyjnego sporu władzy sądowniczej z wykonawczą.
Meritum sporu stanowi rozdźwięk interpretacyjny na tle konstytucyjnych zapisów artykułów:
*195 („Sędziowie Trybunału Konstytucyjnego w sprawowaniu swojego urzędu są niezawiśli i podlegają tylko Konstytucji.) i *197 („Organizację Trybunału Konstytucyjnego oraz tryb postępowania przed Trybunałem określa ustawa”).
Prof. Genowefa Grabowska podziela stanowisko min. sprawiedliwości, że art. 197 bezwzględnie obowiązuje TK przy rozpatrywaniu konstytucyjności najnowszej noweli do ustawy o TK uchwalonej przez obecny Sejm tak to ujmując:
„Skoro nowa ustawa obowiązuje (uchwalona, podpisana, opublikowana), to należy ją stosować. Na poparcie tego stanowiska przywołuje znaną łacińską sentencję dura lex sed lex („twarde prawo, ale prawo”).
Tezę taką ostro krytykuje Prof. Jerzy Zajadło pisząc: *„Prof. Grabowska […] jeśli się już odwołuje do łacińskich sentencji, to niech to robi konsekwentnie. Przeciwwagą jest bowiem inne równie kontrowersyjne powiedzenie: lex iniusta non est lex („prawo niesprawiedliwe nie jest prawem”). *„[…]Argument na rzecz rozpatrzenia sprawy na dotychczasowych zasadach brzmiałby tak: zmiana w ustawie o Trybunale Konstytucyjnym jest tak rażąco sprzeczna z postanowieniami konstytucji, że nie powinna być stosowana przynajmniej do czasu rozpatrzenia jej konstytucyjności. *„I tak oto ustawodawca celowo zastawia na Trybunał Konstytucyjny pułapkę błędnego koła: z jednej strony podlega on tylko konstytucji (art. 195 ust. 1), z drugiej - jest związany ustawą uchwaloną w trybie art. 197, nawet, jeśli jest ona z konstytucją sprzeczna”.
*„Procedura wynikająca z ustawy o Trybunale Konstytucyjnym ma bowiem charakter wtórny w stosunku do normy materialnej wynikającej z art. 188 konstytucji (również sentencja łacińska: lex superior derogat legi inferiori - „akt wyższego rzędu wypiera akt niższego rzędu”)”. (http://wyborcza.pl/1,75968,19441293,wladza-bez-sakiewki-i-miecza.html)
Gdyby nie było konstytucyjnego arbitra, jakim jest Trybunał Konstytucyjny czyż można byłoby uzyskać obowiązujące rozstrzygniecie powyższego sporu? Nigdy!
Dlatego właśnie demokratyczny ustrój państwa prawnego jest określony w Polsce konstytucyjnie i tak sytuuje władze państwowe:
Art. 7.Organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa.
Art. 10.1. Ustrój Rzeczypospolitej Polskiej opiera się na podziale i równowadze władzy ustawodawczej, władzy wykonawczej i władzy sądowniczej.
2. Władzę ustawodawczą sprawują Sejm i Senat, władzę wykonawczą Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej i Rada Ministrów, a władzę sądowniczą sądy i trybunały.
Organy władzy politycznej (uchwałodawcza i wykonawcza) nie cierpią konstytucyjnego przepisu o „podziale i równowadze władzy”, bo sądy są adresatem skarg na ich częste nie przestrzeganie konstytucji i skrupulatnie analizują zakres i stopień tych naruszeń, a po ich potwierdzeniu przywołują władze do porządku, to znaczy do praworządności. Rządzących to bardzo deprymuje, bo przypomina im, że nie są wszechwładni i muszą respektować prawo.
Wbrew obiegowej opinii na temat hierarchii ważności poszczególnych organów władzy dla dobra demokracji i trwania państwa prawnego pierwsze miejsce zajmuje władza sądownicza.
Dlatego obrona niezależności sądów i niezawisłości sędziów powinna być przez obywateli demokratycznego państwa prawnego traktowana, jako dobro najwyższe, nie podlegające żadnym kompromisom ideowo - politycznym. Żadnym!
Jestem absolwentem Politechniki Poznańskiej (inżynier elektryk - budowa maszyn elektrycznych). Staż pracy: 20 lat w przemyśle i 20 lat w administracji państwowej szczebla wojewódzkiego - transformacja gospodarki z socjalistycznej na rynkową.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka