Oczywiście wynik wiadomy. Przypominam tylko że na Krymie Rosjanie sfałszowali wyniki, a tu stawka jest wyższa, więc wnioski oczywiste. Druga rzecz, frekwencja. 0d 13-18%. Przy tak niskiej frekwencji referenda nie powinny być w ogóle uznane. Pytanie tylko, kto je uzna w ogóle, oprócz Białorusi i Korei Płn. Tak sobie myślę realnie, życiowo, że to się nie skończy, dopóki ktoś nie nabije Putinowi na łbie prawdziwego guza.
Po trzecie, teraz powinno wkroczyć ONZ i pod nadzorem powtórzyć referenda. I jestem w stanie przewidzieć wynik na 100%. Jak się to nie stanie, możemy tylko czekać, kiedy staną w obronie mniejszości rosyjskich w Niemczach i USA. Oczywiście jak w Niemczech, Polska będzie musiała dać korytarz, przynajmniej takie będzie żądanie. Zaraz, zaraz, skąd my to znamy?
Radykalne kroki zachodu. Odciąć od Rosji wszystkie kaukaskie i zakaukaskie republiki, wcześniej podbite i ciemiężone latami, a dziś kopalnie rekrutów. Poprzez zwykłe dyplomatyczne uświadomienie.
Kraje te dziś powinny nie tyle zaprotestować przeciwko mobilizacji w ich krajach, ale oficjalnie oświadczyć: mobilizacja - tak, walczyć za Rosję, tak, ale dopiero jak zginą w Ukrainie wszyscy Rosjanie z Federacji a z Moskwy w szczególności.
Odpowiedź krótka, rzeczowa i co najważniejsze – właściwa.