foros foros
2790
BLOG

V Komenda WiN

foros foros Polityka Obserwuj notkę 10
Były cztery komendy WiN. Po wpadce IV komendy bezpieka zorganizowała V komendę WiN. Zorganizowaną tak dobrze, że dali się na nia nabrać emisariusze z Zachodu, ale też liczni polscy antykomuniści. 
V komenda przez długi czas działała jakby była realną opozycją wobec systemu. To pozwoliło jej dokładnie zinfiltrować podziemie, ale także kontrolować dostęp służb zachodnich do ich polskich sympatyków. Filarami organizacji byli agenci "Maciej" (Stefan Sieńko) i "Kamiński" (Ukrainiec - Jarosław Hamiwka) oraz przeniesieni "na stopę nielegalną" funkcjonariusze MBP "Józef" (Henryk Wendrowski) i "Roman" (nie udało się go zidentyfikować, być może był to Roman Wysocki). Główną rolę odgrywał Sieńko, oficer AK i szef biura studiów w IV komendzie WiN. Konspiracja byla tak głęboka, że nawet inni agenci UB przysyłani do organizacji uznawali ją za autentyczną. 
Nawet po zakończeniu operacji i ujawnieniu V Zarządu, podstawieni agenci uchozili za bohaterów konspiracji.
Szerzej zainteresowanym tematyką proponuję artykuł W. Frazika: Operacja Cezary z Biuletynu IPN.
Artykuł ten kończy następująca fraza:
Istotę prowokacji utrzymywano w tajemnicy aż do końca lat osiemdziesiątych, a gdy ją ujawniono, dla zaciemnienia obrazu, a może z niewiedzy, włączono do niej pewne wątki innego, równolegle prowadzonego "rozpracowania »Ośrodek«" (szerzej znanego jako tzw. afera Bergu). Na wnioskach z operacji "Cezary" szkoliły się kolejne pokolenia pracowników aparatu bezpieczeństwa. Uznawano ją w resorcie za wielki sukces i sprawdzony wówczas model przejmowania tajnych organizacji pod kontrolę zamiast ich niszczenia. Model ten starano się realizować w połowie lat siedemdziesiątych, gdy intensywnie zaczął się rozwijać ruch opozycyjny.
 
Taka wiedza pozwala nam z większą uwagą przysłuchiwać się padającym ostatnio tezom, z ust osób związanych z bezpieką, że Solidarność była ruchem kontrolowanym przez SB. 
Najciekawszym jest oczywiście pytanie, dlaczego akurat teraz takie półgębkiem rzucane teorie pojawiają się w nurcie oficjalnym, w dodatku wzmacniane są po raz kolejny wałkowaną sprawą Bolka. 
 
Jedynym racjonalnym rozwiązaniem, które nasuwa mi się jest próba skłócenia weteranów z Solidarności. Czyżby więc po cichu kombatancka część PO dogadywała się z PiS? Oznak jakoś nie widać.
 
 
Na koniec tej notki przypomnijmy sylwetki resortowych bohaterów:
Stefan Sieńko, żołnierz ZWZ-AK, dzia?acz WiN: kierownik Biura Studiów Wydziału Informacji IV Zarządu Głównego WiN i zastępca szefa tego Wydziału, aresztowany (po. 1947) podjął współpracę z UB, twórca V Zarządu Głównego WiN kontrolowanego przez UB (od 1948). Denuncjator żołnierzy AK. i WiN. Zmienił nazwisko na Kazimierowicz, dziennikarz Gromady Rolnik Polski.
 
Henryk Wendrowski, nauczyciel, student psychologii i malarstwa, oficer AK, przewerbowany przez służby komunistyczne, odpowiedzialny m.in. za wymordowanie oddziału Bartka (150-200 osób). Jeden z najbardziej wartościowych agentów na skalę ogólnopolską. Pułkownik UB, szef wydziału III Departametu I MSW , ambasador PRL w Danii. "Młody, zdolny pracownik operacyjny, mający dobre kontakty z podziemiem...". mówił o nim wiceminister MBP, "bardzo dobry zmysł operacyjny, rejestrował dużą liczbę szczegółów oraz szybko i na ogół trafnie potrafił sporządzić psychologiczną charakterystykę poznanych osób" tak charakteryzował go historyk.
 
 Marian Strużyński, żołnierz AK i WiN, od 1947r. współpracownik WUBP w Krakowie.Doprowadził do likwidacji odziału Wiarusów, Harnasia, Huzara. Jako delegat V komendy WiN przeszedł szkolenie dywersyjne w Monachium. Kadrowy pracownik SB, literat, scenarzysta, jako Marian Reniak opisał swoje przygody podczas denuncjowania konspiracji poakowskiej.
 
I już zupełnie na koniec zagadka, kim jest ten człowiek:
 
Leon był przyjacielem Sonii od wczesnego dzieciństwa. Jednym z tych, którzy w młodości siedzieli za sprawę. Zaczął komunizować, gdy miał czternaście lat. W więzieniu spędził w sumie dziewięć lat (Tadeusz twierdzi, że dwanaście). Co roku, gdy chciał przystąpić do matury, zostawał aresztowany. Dla Sonii był jednym z wielu adoratorów. Ona dla niego — największą miłością. Wymyślił sobie, że jeśli tylko oboje przeżyją wojnę, ożeni się z nią, nawet jeśli nie wygląda już tak, jak przed wojną. Wojnę spędził w Związku Radzieckim, w Polsce zjawił się jako bohater, pułkownik Armii Berlinga. Natychmiast zaangażował się w umacnianie władzy ludowej.
W tym samym czasie zjawił się u niej Bolek, jej pierwsza miłość, „najwierniejszy z przyjaciół”, Bolek, który w czasie akcji w getcie ukrył ich w łazience i zastawił wieszakiem, który do Oświęcimia przysłał jej cytryny. Przywiózł jej z Wiednia mamę, którą opiekował się, gdy Sonia była w obozie. Nie było jasne, z kim będzie: z Bolkiem czy z Leonem. Leon bardzo to przeżywał, mdlał w łazience. Bolek rozwiązał problem:
— Ja już byłem twoim mężem. Mnie nie zależy na tobie jako na kobiecie, ale zależy mi na mamie i na twoim domu, żebym mógł przychodzić, kiedy chcę.

Leon zapewnił spokój: apartament, gosposia, samochód

Dla Leona liczyły się trzy rzeczy: ojczyzna, partia, rodzina. Za wszystkie bez wahania oddałby życie. Za partię odsiedział swoje przed wojną, oddał jej młodość. Za ojczyznę walczył u boku Armii Czerwonej, nigdy nie stchórzył. Że rodzina jest ważna — oznaczało, że muszą jadać wspólnie obiady. Zbierali się więc w jadalnym willi na Zawrat. Ojciec, matka, trzech chłopców. Gosposia podawała obiad. Leon siedział podminowany, wszystko go denerwowało. Musztrował chłopców, choroby Jacka nazywał symulacją. 

Pewnego dnia N, najsłynniejszy turecki poeta, daje chłopcom kolejkę elektryczną. Tadzio natychmiast ją rozstawia: kolejka zajmuje cały wielki pokój. Kiedy Leon wraca z pracy i widzi kolejkę, wścieka się:
— To nie jest zabawka dla jednego dziecka.
Tego samego dnia oddaje ją do przedszkola.

— Umyję mamie włosy — mówi Leon. Mama Krystyny krzywi się — nie ma siły się podnieść. Choruje już od wielu tygodni i wszyscy wiedzą, że nie ma szans. Leon przynosi miskę, zdejmuje poduszkę, delikatnie podnosi mamy głowę, myje jej gęste siwe włosy, spłukuje.
— Lepiej mama się czuje?
— Tak — uśmiecha się z wysiłkiem, żeby zrobić przyjemność.
Karmi ją zupą. Większość zupy się wylewa, ale ważne, że zje chociaż trochę. Przewija ją, czuwa w nocy.
— Nie podejrzewałam, że mężczyzna potrafi się tak cierpliwie opiekować. Stać go było na nieludzką cierpliwość — powie po latach Stefania Grodzieńska, która w czasie choroby mamy bywała u nich codziennie.

Leon jest na placówce w Moskwie, jako pełnomocnik do spraw pokojowego wykorzystania energii atomowej.

Ani Krystyna, ani Leon nie myślą ani przez chwilę o wyjeździe z Polski. Wielu przyjaciół odwraca się od nich, Leon traci dobre stanowisko. Krystynę ratuje jej jedyna broń: żart.
— Dzisiaj pada deszcz.
— To lepiej, czy gorzej dla Żydów?
Ale gdy okazuje się, że może już nigdy nie zobaczyć synów, bo nie wpuszczą ich do Polski, od razu się decyduje. Przyjaciele z Niemiec pomagają jej wyjechać do Düsseldorfu.
Leon nie chce uciekać z Polski, nie dostaje wizy do Niemiec. Z synem spotyka się w Berlinie Wschodnim — Tadeusz dostaje przepustkę na jeden dzień. Synowie proponują mu ucieczkę z Polski. Zdobywają fałszywa wizę, organizują wyjazd przez Jugosławię. Na spotkaniu w Berlinie Leon rezygnuje: nie ucieknie, musi wypić to piwo, którego nawarzył. Ma na myśli Polskę Ludowa, która nie wygląda tak, jak w jego marzeniach. Zostaje sam w Warszawie, w ciasnym mieszkanku przy Placu na Rozdrożu. Pod koniec życia kupi sobie suczkę, której Krystyna wymyśli imię: Lola. Ledwie się do niej przywiąże, suczkę ukradną. Umrze samotnie w szpitalu 18 stycznia 1978 roku, w dniu Święta Słomy. Tylko Tadzia wpuszczą do Polski na jego pogrzeb.
Babcia, Leon, syn Tadek i znajomi
 
To Leon Andrzejewski, mózg operacji Cezar (V komenda WiN), odpowiedzialny za śmierć i represje tysięcy polskich patriotów m.in. w, jak to usiłuje ujmować ostatnio Gazeta Wyborcza, polskich obozach koncentracyjnych. 
A Himmler ponoć mdlał na widok krwi.
 
Tak się zastanawiam, czy jest możliwe zbudowanie takiego kraju, gdzie bohaterami będą Fieldorfowie, Pileccy, Cieplińscy oraz ci, którzy ich torturowali i wysyłali na śmierć. Bo Polska Fieldorfa i Pileckiego, nie byla tą samą Polską, co Polska Andrzejewskiego, mimo iż geograficznie i fizycznie wszystko się zgadza.
 
foros
O mnie foros

</ script> WAU_small ('33nm7mbknmq3 ") </ script > a counter

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka