Pisząc
poprzednią notkę, zadałem kilka konkretnych pytań Łukaszowi Warzesze. Być może jestem zbyt egocentryczną osobą, jednak po tak
daleko idących opiniach, oczekiwałbym odniesienia się do meritum problemu. Nawet
zameldowałem się w komentarzach, ale niestety również bez sukcesu :)
Ponawiam więc pytania dot. kondycji "mediów głównego nurtu" wprost:
- gdzie jest zapowiadana parokrotnie "
Partia Rydzyka" - nawet padały już nazwy: "Partia Narodowa", jakiś "Ruch" J.R. Nowaka, który zresztą był łaskaw stwierdzić:
Chodzi nam o łączenie i zbliżanie ludzi z bardzo różnych środowisk, ale patriotycznych, łącznie z lewicą patriotyczną typu Tadeusza Fiszbacha.
(
źródło)
- czym się różni prześmieszna "modlitwa o deszcz" klubu parlamentarnego w sejmowej kaplicy od zbiorowej wycieczki na dostojne rekolekcje innego klubu w Łagiewnikach? I w tym kontekście - JarKacz od RadSika?
- dlaczego tylko raz i to w wydaniu papierowym jednej gazety pojawiła się informacja o rekomendacji J.Urbana, jakiej udzielił on M.Walterowi w liście do Kiszczaka. Były rzecznik rządu tak określa rekomendowane zadania dla Waltera: "programowanie i realizacja czarnej propagandy, prowadzenie zręcznej kampanii na rzecz zmiany obrazu SB, MO i ZOMO w społeczeństwie". Jakie narzędzia Urban przewiduje dla realizacji tych celów? "Tworzenie własnych programów telewizyjnych, radiowych i reportaży, a także kompletowanie dokumentacji, którą wykorzystywaliby dziennikarze pracujący w odpowiednich środkach masowego przekazu". Z jakich powodów tak
odpowiedzialny odcinek miał zostać przydzielony akurat tej, a nie innej osobie? "(...) to najzdolniejszy redaktor telewizyjny w Polsce, który przedstawia tow. Mieczysławowi Rakowskiemu i mnie sporo interesujących koncepcji ogólnopolitycznych i propagandowych".
(
źródło)
Czy takie informacje są ważne dla oceny wiarygodności ludzi mediów? Oraz działań tych mediów, które dziwnie korespondują ze wspomnianymi wyżej "kwalifikacjami" jednego z twórców TVN? Dlaczego nie znajdziemy ich na największych portalach?
Celem tego postu nie jest dublowanie poprzedniego. Chciałbym jednak, Panie Łukaszu, dowiedzieć się konkretnie od Pana - czy inicjatorzy "bojkotu" mają podstawy do takiej oceny rynku mediów, czy nie?
Mogę uzupełnić. Ł.W. pisze:
Jeśli ktoś pracuje dla „niemieckiej" gazety, to dyskusja z nim nie ma sensu, bo i tak wiadomo, że reprezentuje „niemiecki interes". Pytanie o to, czy ma rację lub czy przedstawia sensowne argumenty, jest po prostu nie na miejscu. Pracownik „niemieckich mediów" a priori nie może mieć racji ani pisać niczego z sensem.
Warto zapytać: a może jednak
a posteriori? O volcie "Dziennika" i jej przyczynach antycypowanych przez jednego z dziennikarzy tego tytułu było w poprzedniej notce. O "Newsweeku" napisałem dawno:
Pożegnanie czytelnika z "Newsweekiem". Post Scriptum okazało się prorocze:
Czyżby Axel „wzmacniał drugą nogę”...
I pomyśleć, że
Cezary Michalski preferował wtedy jeszcze "inny wektor", pisząc, co następuje:
Największy problem pojawia się wówczas, kiedy dziennikarze zamiast kontrolować politykę - bo do tego i tylko do tego mają społeczny mandat - próbują uprawiać swoją własną, do której mandatu od opinii publicznej wcale nie otrzymali. Kiedy w ostatni piątek doszło do spotkania Donalda Tuska z Jarosławem Kaczyńskim i do chwilowego przynajmniej ucywilizowania konfliktu pomiędzy PiS i PO, była jedna gazeta, której się to bardzo nie spodobało. Marek Beylin ostentacyjnie szydził na łamach "Gazety Wyborczej", jak to "premier Kaczyński łaskawie przyjął Tuska, który go o to w świetle kamer poprosił". Beylin nie mógł zrozumieć, "dlaczego Donald Tusk jest tak zadowolony z rozmowy z premierem".
Dla mnie takie pisanie to także nie jest dziennikarstwo, ale zwyczajne szczucie. A premier i lider opozycji są przez publicystę gazety tęskniącej za bezpowrotnie utraconą epoką własnego monopolu traktowani bez mała jak buldogi rozgrywające nielegalny pojedynek w podziemnym garażu. Nie po to cię popieramy - wydaje się mówić do Donalda Tuska Marek Beylin - żebyś uprawiał cywilizowaną polską politykę. Ty masz się pieklić, a Kaczyński ma ci na tym samym poziomie odpowiadać. Cała wasza niedoszła reforma państwa ma się w ten sposób ostatecznie skompromitować.
(źródło)
Prorok jakowyś (odnośnie własnej postawy), czy cuś... Jak w tym kontekście rozumieć teksty Ł.W. o "JarKaczu"? (a nie "DonTusku", czy "RadSiku") To są naprawdę proste pytania. Podobnie, jak te o "zwalczanie chamstwa" okraszone "pałkarzami" i "hunwejbinami" rzuconymi pod adresem ludzi o innych poglądach.
Kto kogo "wyklucza z dyskusji"? Pan, nieodpowiadając na "nie podchodzące" pytania, czy autorzy bojkotu, chcący zwrócić uwagę na patologie w "mediach głównego nurtu"?
Jak to jest?