W dzisiejszej Wyborczej na pierwszej stronie komentarz redakcyjny do wczorajszego szczytu w Samarze. Nawet Wyborcza nie była w stanie nie dostrzec, że z polskiego punktu widzenia stało się wczoraj coś dobrego - nasza konsekwentna polityka zaczyna przynosić pierwsze efekty. Polski rząd wnosząc weto wobec rozmów z Rosją powiedział Unii Europejskiej "sprawdzam" i zmusił zachodnich przywódców do refleksji. Jej pierwsze owoce mogliśmy zobaczyć wczoraj na twarzy rozczarowanego Putina.
Ale czy dziennikarz Wyborczej byłby w stanie napisać o "sukcesie polskiej dyplomacji" czy "sukcesie rządu Jarosława Kaczyńskiego"? Nie, bardziej znośny okazał się sukces neutralnej "Warszawy" ;-)
Wiem, że się czepiam małostkowo, ale czyż nie miły smaczek?