FranioMinor FranioMinor
187
BLOG

Program Artemis (powrót na Księżyc i nie tylko) cz. 1.

FranioMinor FranioMinor Technologie Obserwuj notkę 8

Ostatnio na Salonie pojawiła się notka sugerująca zamknięcie programu Artemis (czyli po polsku Artemida), programu kierowanego przez NASA i mającego na celu trwały powrót człowieka na Księżyc, a w dalszej kolejności eksploracji naszego Układu planetarnego pojazdami z ludźmi na pokładzie. Jest akurat dokładnie na odwrót: program Artemis właśnie wchodzi w dawno oczekiwaną fazę lotów! Co więcej Autor owej notki bardzo pobieżnie, a nawet lekceważąco potraktował sam Program, podobnie jak część komentatorów. Zgodnie z zasadą: ktoś nie bardzo orientuje się w zagadnieniu, ale chętnie się wypowie. Widzę więc potrzebę przybliżenia Czytelnikowi (który na co dzień jest zbyt zajęty swoimi sprawami, aby samemu poszukiwać) szeregu detali tego programu, przy czym opis będzie bardzo subiektywny (obiektywnie to jest to temat na kilkuset stronicową książkę).

Nazwa programu nawiązuje do programu Apollo, jako że Artemida to mityczna siostra Apolla. Jest jeszcze jeden wspólny, ale istotny szczegół wizerunkowy: Neil Armstrong (Apollo 11 i pierwszy człowiek na Księżycu, jakby kto akurat zapomniał) w odróżnieniu od większości ówczesnych astronautów nie był zawodowym żołnierzem. Tym chciano podkreślić pokojowy charakter pamiętnego lądowania. Program Artemis natomiast przewiduje liczny udział kobiet i przywilej ponownego postawienia nogi na powierzchni Księżyca został zarezerwowany dla jednej z nich. W programie Apollo (jak i wcześniejszych) kobiet nie było.

Oba programy są jednak w założeniu diametralnie różne. Program Apollo był skutkiem pewnej mowy prezydenta Johna Kennedy'ego zapowiadającego lądowanie amerykańskiego astronauty na Księżycu w odpowiedzi na pierwsze loty załogowe radzieckich kapsuł kosmicznych. Był więc to program nastawiony na budowę amerykańskiego prestiżu nadwątlonego radzieckimi sukcesami. Program został zrealizowany ogromnym wysiłkiem znacznej liczby ludzi, w niesamowicie krótkim czasie. Warto przypomnieć, że pierwszy amerykański załogowy lot suborbitalny niewielkiej kapsuły Merkury na wysokość 187 km (Alan Shepard) odbył się 5 maja 1961 roku... Siedem i pół roku później potężna rakieta Saturn V wysłała już kilkadziesiąt ton w misji Apollo 8 okrążenia Księżyca. Z pamiętnym czytaniem przez jednego z astronautów w transmisji na żywo początku Księgi Rodzaju w wieczór wigilijny 1968 r. Co miało swoją cenę: program kosztował (w przeliczeniu na dzisiejszą wartość) blisko 160 mld USD. I z uwagi na te koszty kilka misji zostało ostatecznie anulowanych, tym bardziej, że osiągnięto założone cele, a kolejne misje nie mogły wnieść wiele nowego. W trakcie realizacji programu dokonano wielu oryginalnych wynalazków, stworzono nowe materiały, powstała medycyna i biologia kosmiczna. Pokłosiem programu był wspólny lot Apollo - Sojuz, gdzie załogi skądinąd wrogich państw spotkały się na orbicie ziemskiej. Był to praktycznie koniec kosmicznego wyścigu mocarstw.

Budżet programu Artemis na lata 2020 - 24 to "tylko" 35 mld USD. Ale cele są znacznie bardziej ambitne. Po pierwsze program ten jest tylko organizowany przez NASA we współpracy z ESA (Europejska Agencja Kosmiczna) oraz szeregiem krajowych agencji kosmicznych (Japończycy ogłosili niedawno, że są gotowi dołożyć co najmniej miliard dolarów do tego projektu). Ponadto w programie bierze udział szereg prywatnych podmiotów gospodarczych, które w zasadzie samodzielnie opracowują poszczególne elementy programu na zlecenie NASA, która organizuje przetargi tematyczne. Można powiedzieć, że wszystkie ważniejsze firmy z przemysłu lotniczo-kosmicznego na Ziemi biorą w jakiś sposób udział w tym programie. Dzięki temu mamy równoległe, alternatywne rozwiązania. Przykładowo program Apollo bazował na rakiecie nośnej Saturn w jej kolejnych wersjach. W programie Artemis oprócz rakiet SLS (opracowanych przez NASA) przewiduje się użycie istniejących już rakiet klasy Falcon, czy też będących dopiero w budowie rakiet New Glenn (firma Blue Origin), rakiet Vulcan (ULA) czy Starship (ma być zbudowana specjalna wersja księżycowa). Ale na tych ciężkich rakietach nośnych sprawa wcale się nie kończy, bowiem już dzisiaj zaplanowano udział firmy Rocket Lab w jej niewielką rakietą Electron (nominalna zdolność wynoszenia na wysokość 500 km to 200 kg ładunku użytecznego) w pewnej konkretnej misji (o czym będzie później). Po drugie celem programu nie jest tylko powrót na Księżyc, ale stworzenie stałej bazy tak na powierzchni Księżyca, jak i na orbicie wokółksiężycowej. Program ma więc charakter międzynarodowy i głównym jego celem jest poszerzenie naszej wiedzy o otaczającym nas świecie, jak i poszukiwanie nowych technologii. Ważnym elementem tego programu jest próba stworzenia samowystarczalnego, niezależnego od stałego zasilania z Ziemi, habitatu dla trwałej obecności ludzi na powierzchni naszego naturalnego satelity jak i w jego sąsiedztwie. Stąd od paru lat automatyczne sondy starannie badają powierzchnię Księżyca w poszukiwaniu użytecznych zasobów, w pierwszej kolejności wody jako jednego z najbardziej potrzebnych surowców. Przykładowo całkiem niedawno (27 października) Airbus ogłosił opracowanie technologii - nazwanej ROXY - otrzymywania tlenu i metali z księżycowych skał (regolitu). Co ciekawe, twórcy tej technologii uważają, że nadaje się ona nie tylko do zastosowania w niewielkich księżycowych instalacjach, ale także w ziemskiej produkcji metali.

Ogólnie program Artemis, jako plan międzynarodowego współdziałania na polu eksploracji Kosmosu (według schematu przećwiczonego przy budowie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej czyli ISS) to kilka grup działań:

1. Stworzenie stacji orbitującej wokół Księżyca - Lunar Gateway - jako miejsca stałego pobytu ludzi. Ta stacja zbudowana z modułów dostarczanych przez szereg wytwórców z wielu krajów na świecie będzie miejscem do prac naukowo - badawczych jak i punktem przesiadkowym dla ludzi udających się na powierzchnię Księżyca lub z niej powracających.

2. Stworzenie systemu transportu Ziemia - Lunar Gateway - Księżyc. Tu na razie mamy rakiety SLS oraz kapsuły Orion (aktualnie w liczbie 4), przetestowane do długotrwałych lotów w dalszych odległościach od Ziemi i mogące znieść powrót z okolic Księżyca na Ziemię. Poza transportem ludzi konieczne jest stworzenie systemu transportu towarów, jak np. japoński pojazd cargo HTV-X (wersja HTV już dzisiaj służy do zaopatrywania ISS. 

3. Szeroko zakrojona akcja eksploracji Kosmosu przy pomocy niewielkich sond automatycznych.

4. Stworzenie stałej bazy na Księżycu.

5. Dalsza eksploracja Kosmosu pojazdami automatycznymi i załogowymi np. w kierunku Marsa. Takie pojazdy wystrzeliwane z Ziemi w poszczególnych elementach mogą być składane na księżycowej orbicie, a następnie zatankowane wyprodukowanym już na Księżycu paliwem ruszać w dalekie podróże. Być może w niedalekiej przyszłości pewne elementy będą mogły być wręcz budowane na Księżycu - w końcu wiele firm na całym świecie już dzisiaj pracuje nad technologiami "drukowania" 3D silników rakietowych jak i innych elementów kosmicznych pojazdów. I nie trzeba będzie walczyć ze znacznie silniejszą grawitacją ziemską.

Oczywiście, niedawna zmiana gospodarza Białego Domu może wpłynąć na dalsze dzieje programu Artemis, ale finansowanie wszelkich projektów zawsze jest zależne bardziej od Kongresu, niż osoby Prezydenta. W program zaangażowane są dosłownie setki ośrodków naukowo-badawczych i technologicznych, w tym wiele prywatnych firm rozsianych po całych Stanach, od Seattle i Kalifornii na zachodnim wybrzeżu po Wirginię i przylądek Cap Canaveral na drugim krańcu kontynentu. Już nieraz tak bywało, że kongresmani czy senatorowie widząc zagrożenie dla interesów firm ze swojego terenu wyborczego potrafili się przeciwstawić decyzjom prezydentów nawet ze swojego obozu politycznego. Tak więc ogłoszonie niedawno na Salonie "Pogrzebu programu Artemida" nie jest niczym innym, niż wielkim nieporozumieniem. Jak na razie to jedynie dyrektor NASA Jim Bridenstine podał się do dymisji, ale jest to normalny zwyczaj przy zmianie gospodarza Białego Domu, tym bardziej, że w przeciwieństwie do poprzednich dyrektorów generalnych NASA Jim Bridenstine jest politykiem, i to z szeregów Partii Republikańskiej.


PS. W najbliższym czasie postaram się opublikować kolejne notki na ten temat, tym bardziej, że stoimy naprawdę u progu wielkiej zmiany w eksploracji Kosmosu. Oj, będzie się działo!

FranioMinor
O mnie FranioMinor

Zdziwiony próbuję zrozumieć Świat z perspektywy kilku krajów

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie