Na zakończonej we wtorek Światowej Konferencji Robotów w Pekinie chińskie firmy zaprezentowały najbardziej zaawansowane dotąd konstrukcje humanoidalnych robotów. Były popisy bokserskie, serwowanie popcornu, gra w szachy czy nawet próby piłkarskich trików. Jednak – jak zgodnie przyznają inżynierowie i inwestorzy – droga do ich powszechnego użycia w codziennym życiu wciąż jest bardzo daleka.
Od widowiska do codzienności – przepaść technologiczna
Światowa Konferencja Robotów w Pekinie przyciągnęła tłumy. Odwiedzający mogli oglądać androidy o coraz bardziej realistycznym wyglądzie i płynniejszych ruchach. Wśród atrakcji znalazły się roboty grające w mahjonga, wykonujące sztuczki z chusteczkami czy podejmujące wyzwania sportowe.
Problem w tym, że za efektownymi pokazami kryją się poważne ograniczenia technologiczne. Jak relacjonuje CNBC, roboty wciąż mają trudności z przetwarzaniem danych z otoczenia i właściwym reagowaniem na zmieniające się sytuacje. To powoduje, że ich zastosowanie ogranicza się obecnie głównie do prostych zadań – takich jak oprowadzanie gości po targach, praca w charakterze hostess czy wykonywanie powtarzalnych czynności w fabrykach, np. sortowanie materiałów lub kontrola jakości.
Jay Huang z Bernstein ocenia, że zdolność humanoidów do wykonania 80 proc. fizycznej pracy człowieka to perspektywa raczej dziesięcioleci, a nie kilku lat. Jednak – jego zdaniem – branża idzie w dobrym kierunku, rozwijając pojedyncze funkcje i stopniowo wdrażając je na większą skalę.
Chińska strategia kontra amerykańska ostrożność
CNBC zwraca uwagę, że sektor humanoidów staje się kolejnym polem rywalizacji technologicznej pomiędzy Chinami a USA. Amerykańscy gracze – jak Tesla z projektem Optimus – stawiają na dopracowanie tzw. „rozwiązania idealnego”. Chińskie firmy idą inną drogą: działają szybko, wprowadzają kolejne modele na rynek i testują różne zastosowania, jednocześnie mocno obniżając koszty produkcji.
Przykładem jest Unitree, które zaprezentowało trzecią wersję robota R1 w cenie 39 900 juanów (ok. 5,2 tys. USD). To ogromny spadek w porównaniu z wcześniejszymi modelami kosztującymi nawet 650 tys. juanów. Inne firmy, jak UniX AI czy Engine AI, schodzą jeszcze niżej – do poziomu 38 500 juanów. Tymczasem w USA wciąż brak modeli dostępnych w masowej sprzedaży, a dodatkowym problemem mogą być amerykańskie taryfy celne na komponenty pochodzące z Chin.
Wąskie gardło: sztuczna inteligencja i dane
Największą przeszkodą w rozwoju humanoidów jest – według ekspertów cytowanych przez CNBC – niedostatek zaawansowanych modeli AI i brak odpowiednich zbiorów danych do treningu. Roboty muszą uczyć się nie tylko języka, ale i reakcji na bodźce wzrokowe, dźwiękowe czy dotykowe. Wymaga to tzw. „danych multimodalnych” oraz ich precyzyjnego przetwarzania.
Chińskie startupy inwestują więc w tzw. „fabryki danych”, w których ludzie operują robotami lub noszą specjalne czujniki, rejestrując interakcje potrzebne do uczenia maszyn.
Fabryki jako poligon
Zdaniem Arthura Kroebara z Gavekal Dragonomics, w ciągu dwóch do czterech lat chińskie fabryki mogą odnotować znaczne wzrosty efektywności dzięki połączeniu robotów przemysłowych z AI. Niektóre humanoidy pracują już w zakładach BYD, Geely czy Foxconna, choć na razie wykonują zadania znacznie wolniej od ludzi – zaledwie w 20 proc. ich tempa.
Choć pełna rewolucja humanoidów jest odległa, to Chiny, według CNBC, konsekwentnie budują przewagę – stawiając na masowe wdrażanie, niższe koszty i szybkie iteracje produktów. W globalnym wyścigu o „robotyczną przyszłość” Państwo Środka nie zamierza zwalniać.
MK
fot. France24/Screen z wideo
Inne tematy w dziale Technologie