Mijający rok był kolejnym, w którym doszło do wielkiego starcia Donalda Tuska i Jarosława Kaczyńskiego. Tym razem wygrał ten drugi, który wystrugał Polsce prezydenta. Kto za tym powinien być politykiem 2025 roku? Redakcyjne głosy zebrał, spisał i opatrzył komentarzem, Mariusz Kowalewski.
Rok 2025 w polskiej Polityce
Za kilka godzin pożegnamy 2025 rok i przywitamy nowy 2026 rok. Rok pełen gwałtownych zwrotów akcji. Dokładnie rok temu mało kto wyobrażał sobie, że Karol Nawrocki zamieni biuro IPN na Pałac Prezydencki. Sondaże nie dawały mu wtedy najmniejszych szans. Mało tego, część z nich wskazywała nawet, że może przegrać ze Sławomirem Mentzenem. Ale później były Końskie i finał kampanii Rafała Trzaskowskiego, której nie powstydziłby się mistrz Bareja, reżyserując kolejną swoją komedię.
Powiedziano i napisano o tym tyle, że szkoda na to miejsca w Salon24. W efekcie Trzaskowski został w warszawskim ratuszu, a Nawrocki udał się na Krakowskie Przedmieście. Znowu górą był Jarosław Kaczyński, który tego Nawrockiego sobie wymyślił. Przegrana prezydenta Warszawy w walce o Pałac Prezydencki sprawiła, że w czerwcu zaczęto odliczanie do końca premiera Donalda Tuska. Ale im ten koniec miał być bliżej, tym Tusk zaczął odbudowywać swoją pozycję i znowu rosnąć w siłę. Tusk nie umie się po prostu skończyć. To jeszcze nie ten moment. On jeszcze nadejdzie. Ale nie będzie to ani dziś, ani za rok.
Zresztą koniec Donalda Tuska wieszczono już w 2005 roku, kiedy dostał lanie w wyborach prezydenckich od Lecha Kaczyńskiego. Tamta przegrana w porównaniu do przegranej Trzaskowskiego była totalną klęską. Tusk szybko się jednak odbudował. Napędził go wtedy PiS i Jarosław Kaczyński. Teraz Tuska nakręca Nawrocki. Im prezydent bardziej napina mięśnie i krzyczy o złym rządzie, tym sondaże KO idą bardziej w górę. Ktoś mi kiedyś powiedział, że Tusk uwielbia grę z kontry. Od 1 czerwca 2025 roku to ewidentnie widać.
Kiedy wydawało się, że mamy już jakiś podział i zarysowane osie sporu między małym a dużym pałacem, pod koniec roku dał znać o sobie były premier Mateusz Morawiecki. W sumie nie tyle on dał o sobie znać, co został do tego sprowokowany. Próba wypchnięcia byłego premiera z PiS za pomocą Jacka Sasina była zadziwiająca. Ostatecznie próbę sił wygrał Morawiecki. Najpierw publicznie policzkując Jarosława Kaczyńskiego i nie stawiając się na jego wezwanie w siedzibie partii, a później organizując konkurencyjną wigilię.
Morawiecki pokazał siłę, ale Jarosław Kaczyński nie lubi takich upokorzeń. Ale to już rozgrywka na 2026 rok.
Kto zatem powinien zostać politykiem mijającego roku? W głosowaniu, które przeprowadziliśmy w redakcji Salon24, miano polityka 2025 roku powinien dostać Karol Nawrocki. Drugie miejsce zajął Donald Tusk. Podium zamknęli, stojąc wspólnie obok siebie, Grzegorz Braun i Radosław Sikorski.
Prezydent Karol Nawrocki politykiem roku Salon24
Nawrocki wygrał zdecydowanie, chociaż nie brakowało głosów odmiennych. Piszący ten tekst widzi kogoś innego na pierwszym miejscu. Ale o tym później.
Jacek Protasiewicz, wskazując Nawrockiego, napisał, że był politykiem 2025 roku nie tylko dlatego, by wygrał wybory, ale przede wszystkim dlatego, że utrzymuje swoją popularność przemyślaną polityką antyrządową. W odróżnieniu od Jarosława Kaczyńskiego i Sławomira Mentzena obecny prezydent, zdaniem Protasiewicza, pokazuje swoją skuteczność i wyrasta na lidera prawicy.
Drugie miejsce Donalda Tuska dla wielu może być zaskoczeniem. Jednak biorąc pod uwagę to, jak premier wrócił w drugiej połowie roku z dalekiej podróży i poukładał sobie blok koalicyjny, sprawia to, że otrzymał on w naszej redakcji tyle samo drugich miejsc, co Nawrocki pierwszych. Tusk jeszcze raz pokazał, że jest sprawnym politykiem. Zamiana prof. Adama Bodnara na Waldemara Żurka, rebranding PO na KO i narysowanie osi sporu „my za UE – oni przeciw" postawiło Koalicję na nogi, a rządowi podniosło notowania.
Trzecie miejsce zajęli u nas ex aequo, Grzegorz Braun i Radosław Sikorski.
Braun rośnie z każdym dniem, a napędza go część dawnego elektoratu PiS, która czuje się oszukana przez partię Jarosława Kaczyńskiego. Tak wyszło Nowogrodzkiej z badań. Braun, który wychodząc z Konfederacji, zagrał va banque, dziś powoli staje się koszmarem Jarosława Kaczyńskiego. Im Braun silniejszy, tym PiS słabszy. Dlatego na Nowogrodzkiej zaczęto dopuszczać myśl, że skrajnie prawicowy polityk może być częścią przyszłej koalicji. Osobiście nie chce mi się wierzyć, by Jarosław Kaczyński zgodził się na taki ruch. W pamięci mam jednak to, że kiedyś zaprosił do rządu Andrzeja Leppera i Romana Giertycha.
Polska polityka potrzebuje cudaków i od czasu do czasu ich dostaje. Raz taki cudak przybiera postać Janusza Palikota wymachującego gumowym penisem, innym razem, kłamiącego na temat Holokaustu Brauna.
Sikorski, który zdobył tyle samo głosów co lider Konfederacji Korony Polskiej, był najjaśniejszym politykiem KO w pierwszej części roku. Kiedy sztab Trzaskowskiego kładł kampanię, minister spraw zagranicznych robił, co mógł, by do końca utrzymać tonącego prezydenta Warszawy w grze o Pałac Prezydencki. Na końcówce kampanii wyborczej można było odnieść wrażenie, że Radek Sikorski chce wygranej Trzaskowskiego bardziej niż jego sztab.
Pozycja Sikorskiego urosła do tego stopnia, że w czerwcu zaczęto nawet puszczać do opinii publicznej takie próbne balony, sondujące, czy szef MSZ nie powinien zamienić Szucha na Aleje Jerozolimskie. Na razie jednak na to się nie zanosi.
Dwaj kumple: Kaczyński i Glapiński
W tej politycznej układance na wyróżnienie zasługuje jeszcze dwójka graczy. Pierwszy z nich to Jarosław Kaczyński. Piszący ten tekst uważa nawet, że to jemu należy się laur polityka roku 2025. Dlaczego?
Polityka to nie jest konkurs piękności. Liczy się w niej skuteczność w osiąganiu wyznaczonych celów. Jarosław Kaczyński, wchodząc w 2025 rok, cel miał jeden, pokonać Tuska w wyborach na prezydenta Polski. Ryzykował wiele. Wystawił kandydata, któremu jeszcze na początku roku nikt nie dawał szans na wygraną. Mimo to osiągnął sukces. Znowu pokonał Donalda Tuska. Jest jednym z polityków, który może się pochwalić, że wykreował i wprowadził do pałacu czterech prezydentów: Lecha Wałęsę, Lecha Kaczyńskiego, Andrzeja Dudę i Karola Nawrockiego. Za każdym z nich stał Jarosław Kaczyński.
Z kolei redaktor naczelny Salon24, Piotr Paciorek, wśród wygranych tego roku umieścił prezesa NBP prof. Adama Glapińskiego. Inflacja została sprowadzona w okolice celu NBP, a to fundamentalna informacja dla inwestorów, ważniejsza niż tempo pierwszych cięć stóp. Najistotniejsze z punktu widzenia rynku było utrzymanie restrykcyjnego kursu mimo presji politycznej i oczekiwań części uczestników rynku na szybkie luzowanie. Brak gwałtownych decyzji ograniczył ryzyko odbicia inflacji i poprawił przewidywalność polityki pieniężnej, a przewidywalność to waluta, którą rynek ceni najbardziej.
Komik na czele
A kto był najgorszym politykiem 2025 roku? Tutaj zgodność w redakcji była dużo większa niż w przypadku wyboru najlepszego polityka mijającego roku.
Palmę politycznej fujary dostał u nas Szymon Hołownia. Życie pokazało, że łatwiej jest być komikiem niż wytrawnym politykiem. Stał się smutnym politycznym klaunem, któremu, schodząc ze sceny, rozmazał się makijaż. Hołownia był też jednym z najbardziej nielojalnych architektów Koalicji 15 października. Narcystyczna osobowość nie pozwoliła mu pogodzić się z wyborczą porażką. Do końca widział wyimaginowane sondaże i twierdził, że będzie w drugiej turze. Tonąc, pociągnął za sobą Trzaskowskiego, którego bezpardonowo atakował podczas kampanii. Hołownia w 2025 roku nie przegrał z przeciwnikami. Przegrał z własnym wizerunkiem sprzed lat, czyli świeżości, energii i obietnicy „innej polityki". Skończył jako przystawka na kolacji u Adama Bielana.
Drugie miejsce przypadło Zbigniewowi Ziobrze. Jeszcze w 2023 roku odchodzący prokurator generalny z mównicy sejmowej wrzeszczał w kierunku koalicji, żeby nie byli „fujarami". Przez lata Ziobro budował wizerunek szeryfa, który walczy z przestępcami. Jednak kiedy przyszło pokazać charakter, Ziobro stał się miękiszonem, który uciekł pod skrzydła Viktora Orbána. Z szeryfa zostały tylko zdjęcia i broń za pazuchą.
Podium uzupełnia Rafał Trzaskowski. Wielu prezydenta Warszawy widzi na pierwszym miejscu. Tyle tylko, że on nigdzie nie uciekł. Po przegranych wyborach potrafił zmierzyć się z klęską i szybko zaczął odbudowywać swój wizerunek. Wrócił do zarządzania Warszawą. Na szczęście dla mieszkańców stolicy nie ma przy sobie swojego genialnego sztabu, więc zarządzanie miastem idzie mu lepiej niż wyborcza kampania. Trzaskowski ma pomysł na Warszawę i go realizuje. Czy się to komuś podoba, czy nie, zmienia stolicę. Warszawa z każdym rokiem staje się piękniejsza.
Trzaskowskiemu pewnie do końca życia będą śnić się Końskie. I te pierwsze, i te drugie. W 2020 roku zbojkotował słynne spotkanie z wyborcami, kiedy stchórzył i nie dojechał. W 2025 roku dojechał na debatę współorganizowaną przez TVP, stanął przed tymi samymi ludźmi, ale znowu stchórzył. Tym razem chowając tęczową flagę. Jeden gest…
Mariusz Kowalewski
Fot: Według Salon24, rok 2025 należał do Karola Nawrockiego. Wysokie noty otrzymał też Grzegorz Braun
Inne tematy w dziale Polityka