Po ostatniej, telefonicznej rozmowie Trumpa z Putinem oraz twarzą w twarz z Żeleńskim wszystkie media (poza Trumpo-filskimi, które milczą) uderzają w płacz. Znowu, tak jak po każdym pokoju Trumpa, który okazuje się nie być nim ostatecznie.
Wydawałoby się, że powinni się już przyzwyczaić do tego, że pokoje Trumpa bywają różne. Ten ukraiński a nawet ten bliskowschodni, są pokojami in spe. Najłagodniej to ujmując. Oczywiście w tych oburzeniach jest czysta hipokryzja, bo nie ma żadnych, powtarzam ż a d n y c h innych prób doprowadzenia do pokoju w Ukrainie. A pokój in spe może się urzeczywistnić. Niemcy, zwane czasami Europą dla potrzeby tematu wojny rosyjsko - ukraińskiej, ustami różnych liberałów i demokratów starego kontynentu uprawiają kosmiczną i totalnie oderwaną od rzeczywistości narrację, że "Ukraina nie może przegrać" tej wojny. Chociaż wszyscy doskonale wiedzą, że może i bez pomocy amerykańskiej już by ją zapewne przegrała.
Ktokolwiek zastanowi się nad tym tematem poważnie, dojdzie to tych samych wniosków.
Czy wszystkie europejskie kraje NATO razem wzięte mogą pokonać Rosję ? Odpowiedź brzmi: (niestety) nie.
Czy którekolwiek państwo NATO, lub w ogóle na świecie chce pokonać Rosję za pogwałcenie prawa międzynarodowego w stosunku do Ukrainy ? Odpowiedź brzmi: nie. I tutaj już w ogóle zapomnijmy o jakichś mrzonkach "stety" czy "niestety". Porządek świata po II Wojnie Światowej, z Rosją jako stałym członkiem Rady Bezpieczeństwa ONZ wyklucza w ogóle takie pytanie. Tak jest zresztą w przypadku wszystkich stałych członków tej rady. Ich prawo międzynarodowe co prawda też obowiązuje ale bez rygoru kary.
Zwracam się zatem do głosicieli stanowiska niemieckiego: przestańcie truć o tym, że Rosja nie może tej wojny wygrać, bo nie jesteście w stanie tego zagwarantować. Przestańcie też błagać USA, aby zmusiły Rosję do wycofania się z wszystkich zagarniętych terytoriów. Oczywiście, że takie zakończenie wojny byłoby jedynym sprawiedliwym, ale to jest niestety niemożliwe. Dlatego, że USA (nikt na świecie) nie chce podbić Rosji. Z tej prostej przyczyny, że to w praktyce oznaczałoby koniec życia na Ziemi. Przynajmniej prowizorycznie.
Zamiast zatem błagać USA o coś, co nie jest możliwe, błagajcie o to raczej Putina. O ile jest to bardzo nieprawdopodobne, aby was wysłuchał, to jednak bardziej sensowne niż błaganie Trumpa o zniszczenie życia na Ziemi. Putin lubi grać dobrego cara, kto wie, może wam coś odpuści. Jednak od samego początku pomysłów Trumpa na zakończenie tej wojny w ciągu jednego dnia było jasne, że to już nie może być ta sama Ukraina. Jakkolwiek by to nie było bolesne dla nas wszystkich, miłujących pokój. Trump to powtarza od początku: zakończyć zabijanie. Czytaj: ustanowić nową granicę.
Wiem, wiem, już na mnie leci ogromny młot bardzo logicznego argumentu, że "dziś Gruzja, jutro Ukraina, kraje bałtyckie a potem może przyjdzie czas na mój kraj". Logiczne to i prawdziwe, bo dwa pierwsze elementy już zweryfikowane. Aby to móc zatrzymać (ew. odwrócić ? ) tzw. Zachód potrzebuje dwóch rzeczy:
1. Zaistnieć ponownie, a tu stara cześć Zachodu tkwi zwariowana w niemocy. Są pewne przebłyski rozsądku, ale droga jeszcze niepewna i długa. Czyli potrzebuje czasu. Póki co, granica posuwa się na korzyść Rosji. Zatem im prędzej z tym pokojem, tym lepiej. Oraz mniej trupów.
2. Wykonać ponowny wysiłek technologiczno-zbrojeniowy, podobny do tego, jaki zakończył zimną wojnę. Ale tym razem skutecznie eliminując ryzyko konfliktu nuklearnego.
No i potem musiałby jeszcze nie bać się Chin oraz chcieć to zrobić.
I słyszę też ślepców i głuchych. Przecież Tomahawki mogą sprawę załatwić. Czy tylko aby na pewno ? Mogłyby, gdy Putin realnie nie zagroził ograniczonym zniszczeniem. Sądzicie, że zagroził tym USA ? Czy może jednak jakiejś części Europy ? No raczej nie będzie niszczył Ukrainy, której chce w Rosji. Jak myślicie ? No wiem, "myślicie", że Rosja tej wojny nie może wygrać.
Ale revenons à nos moutons (powróćmy do naszych baranów) czyli do początkowego pytania. Niemcy to wszystko, rzecz jasna wiedzą. Wzmacnianie pozycji Niemiec na bazie federowania Europy napotyka na coraz większe przeszkody. Siła zbrojeniowa, na bazie strachu przed Rosją też może budować im pozycję. Im dłużej wojna będzie trwała, tym łatwiej. Tym lepszy deal na odbudowany po wojnie Nord Stream. Że też tym mniejsza Ukraina ? No cóż, jednak tym bardziej prawdziwe zagrożenie, które w tym planie jest przecież nieodzowne. Będą więc nadal płakać, że ten okropny Trump chce oddać Donbas Rosji. I ścigać tych, którzy podnieśli rękę na rurę łączącą ich z Rosją. Bo pokój przecież kiedyś musi nastąpić.
Inne tematy w dziale Polityka