fraxinus fraxinus
58
BLOG

Wojna światów

fraxinus fraxinus Polityka Obserwuj notkę 2

 

Świat chytrości i emocji  kontra świat rozumu i wartości.

Mówcie co chcecie, ja mam oczy i uszy. To rzeczywiście jest wojna. Wojna światów.  Proszę mi tu nie przypominać, że większe oczy i większe uczy ma osioł, bo nigdy nie twierdziłem, że osioł widzi lub słyszy gorzej. A od oglądania wczorajszego wydania Tomasza Lisa oczy mi się powiększyły i uszy urosły. Tylko czekać aż do "Nie czytam GW", "Nie oglądam TVN", Nie słucham TOK FM" dojdzie "Nie spoglądam na Lisa". Robi nam się prawdziwa litania  "Zamknijmy-oczy, zatkajmy-uszy, prawda-zwycięży, nic-nie-zagłuszy".  A tymczasem, to nie jest zwykły spór, który wystarczy przemilczeć. Słowo "wojna" zostało zawłaszczone przez Andrzeja Wajdę dla świata emocji i manipulacji ? Nic to ! Za cenę choćby przyznania częściowej racji Wajdzie nie pozwolę sobie zamknąć ust. Tak, Panie Wajda, wojna. Ale wojna światów. Z jednej strony wojenka chytrości i manipulacji, zaklinania przeszłości, zawiści, popękanych nerwów. Lis przywołał składankę najostrzejszych wycinków z wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, ale nawet takim zabiegiem i manifestacją grubiańskiej stronniczości  nie zdołał przywołać rzekomej konfliktowości PiS u Joanny Kluzik-Rostowskiej.  Na uwagę tej ostatniej, że brakuje dla równowagi podobnych cytatów ze strony PO odparł "ale my mówimy o Jarosławie Kaczyńskim". No tak, to był proces Jarosława Kaczyńskiego. Przecież Bronisław Komorowski nie musi się zmieniać, nie ma sobie niczego do zarzucenia, nie wykazywał się nigdy wyższym stopniem agresywności, tylko tym właściwym PO, stałym i słusznym. Z pewnością wielu widzom podskoczyło ciśnienie w tym momencie ale Pani Joanna  pokazała  jedyną słuszną postawę w tej wojnie światów. Prawo i Sprawiedliwość dosyć już straciło na walczeniu nagimi mieczami dostarczanymi przez PO przy każdej okazji. Kukła ojczyźniana zaklinaczy konfliktu jest już nimi naszpikowana doszczętnie.

Nie ma chyba lepszego dowodu na to, jak bardzo bezsilne jest w tej wojnie światów środowisko ujadające, gdy świat rozumu i wartości pozostaje sobą, nie udaje kabotynów i nie naśladuje propagandowych szczekaczek. Jednocześnie dobitnie uwidoczniła się ogromna przepaść braku możliwości dialogu merytorycznego a zarazem brak sensu takiego dialogu. Jak można dyskutować z ludźmi, którzy dyskusję odrzucają, nie dopuszczają argumentów, trzymają się kurczowo nadziei, że znowu powróci łatwość wywracania straganu i krzyczenia "łapać złodzieja ! " Nie mogą zamilknąć, bo wtedy automatycznie przyłączają się do świata, z którym prowadzą wojnę na "wszystko", za wszelką cenę. Że co ? Jakaś tam "Polska" miałaby być ważna ? Jakieś wartości ? Honor ? Uczciwość ? Co za bzdury ! Najważniejsi są ludzie. Ale nie wszyscy, na pewno nie ci, których trzeba zwalczyć. Liczą się tylko tylko nasi ludzie.

Znamiennym był udział w dyskusji Hołdysa, jako reprezentanta „trzeciego kandydata”. Chytry w zamyśle zabieg posadzenia go po stronie świadków oskarżenie na nic się nie zdał. Hołdys z uporem reprezentował głos rozsądku. Głos rozsądku w imieniu młodego pokolenia, które ma prawo źródeł nienawiści dwóch frakcji prawicy nie rozumieć. Ze słuszną tej nienawiści diagnozą : ona nie jest polityczna, to czysta nienawiść ludzka, człowieka do człowieka. Co Polakom po tym, że chcą prawicy, skoro mają prawice dwie i jedna robi drugiej na złość ?

Tutaj trzeba powiedzieć dobitnie, że Prawo i Sprawiedliwość płaci słoną cenę za przyjęcie szpilek na wzór nagich mieczy, za to, że dało się do walki tym orężem sprowokować, za posyłanie najemnych wojów i porywczych synów w szranki.

Trzeba było wielkiego ludzkiego nieszczęścia aby dokonało się katharsis, aby serca oczyściły się ze złych emocji a rozumy ze śmieci w rodzaju poglądów, że dopuszczalne jest wypieranie zwolenników PR, pozornych działań, propagandystów i kabotynów ich własną bronią.

To katharsis nie dotknęło (niestety) wszystkich gdyż nie wszystkich katastrofa pod Smoleńskiem wstrząsnęła. Niektórym, wydaje się, radość z tego, że „oni stracili więcej” nie pozwoliła żałować kolegów na tyle szczerze aby doznać samemu przemiany. Nie oszukujmy się wreszcie, dla kogoś, kto żyje w przekonaniu o wyższości wizerunku nad rzeczywistością, trudniej jest przejrzeć na oczy, niż komuś kto tylko uległ pokusie i zbłądził.

Dlatego na koniec dodam dygresję poza tematem, coś, co może wielu szokować. W przemianę Palikota trudniej wierzyć niż w przemianę (a właściwie naturalny powrót do źródeł) Jarosława Kaczyńskiego, ale też ta przemiana ta wymaga więcej wysiłku i większego wstrząsu wewnętrznego. Dlatego doceniam to, co Janusz P. robi, aby powrócić go grona frequentables,by znowu nazywano go posłem J. Palikotem. I choć poglądów nie zmienił, języka nadal nie zna innego, nie odmawiam mu zwykłego ludzkiego oczyszczenia wewnętrznego. Czy zdoła z niego zrobić użytek trwały, czy też tylko młyn wodny na wojnę z wiatrakami, czas pokaże.

Tymczasem powódź zmyła jedno [dzikie] zwierzątko futerkowe.

 

fraxinus
O mnie fraxinus

Lubię filozofować.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka