Wraz z kolegami z działu handlowego byliśmy prekursorami używania kart płatniczych w Polsce. Pamiętam, że do naszej firmy przyjechała Pani z banku i hurtowo pozakładała wszystkim nam konta i do kont porozdawała karty kredytowe. Wtedy ( a były to czasy kiedy telefonia komórkowa miała zasięg w Warszawie, Poznaniu, Gdańsku i Katowicach a ściśle 30 kilometrów wokół tych miast), taka karta to było naprawdę coś.. Wtedy każdy posiadacz karty zmagał się z rzeczywistością, bo punktów honorujących karty było naprawdę niewiele... Karty czy jak to mówią bankowcy – produkty bankowe - towarzyszyły mi przez lata. Wiedziałem też, że bankowcy dzielą Klientów na dwie grupy: frajerzy i truposze..
Frajerzyto tak na oko 70% populacji. Za kredytowani – nomen omen – frajerzy, którzy zarabiając 3 tysiące mają limit na karcie 9 tysięcy i od lat spłacają mordercze odsetki... No cóż, jak to powiedział mój kolega; zarabiając 9 tysięcy możesz mieć limit na karcie 3 tysiące, ale nigdy odwrotnie.
Truposzeto ci wnikliwie sprawdzający papierowe bilingi, spłacający kartę w bezpłatnym terminie 52 dni, i z zakreślaczem w ręku konsultujący każdy ruch i wykłócający się z bankiem o każdą złotówkę.
Zawsze – w miarę możliwości – starłem się być „truposzem”, choć przyznam, że z różnych względów nie jest to proste. Tak czy inaczej zacisnąłem pasa i kartę spłaciłem. Ależ to ulga! Każdego miesiąca zostaje mi w kieszeni dość pieniędzy na 3 tankowania auta pod korek. Umownie "pod korek", bo jeżdżę na LPG, ale co to za różnica skoro auto jedzie :) Mam kartę do konta i święty spokój. Jedną ze spłaconych kart zlikwidowałem. Pani na infolinii nie była miła jak to zykle. Nie była też niemiła, ot była taka „zimna”. „Karta spłacona, proszę o jej zablokowanie i zlikwidowanie...” -mówię do Pani. Oczywiście – odpowiada pani – przyślemy Panu następną kartę pocztą... Ale ja już nie chcę i nie będę używał. Jak to już nie!?! - niemalże zakrzyknęła Pani z przyganą w głosie! Ano normalnie...
Już nie....
Uważnie przyglądam się wyciągom z karty. Wiem czemu nie budzą takiego niepokoju jaki budzić powinny. Bo każda wypłata ma znak „+” a każda wpłata ma znak "-", - nawet jeśli mamy na karcie nadpłatę...
Pani z banku nie odpuszcza i po kilku dniach dzwoni w sprawie drugiej karty. Tym razem ma pogodny ton głosu jakby opowiadała bajkę. "Proszę Pana, bo ja tu widzę że pan ma duuużo wolnych środków na karcie Visa...." Oczywiście panienka kłamie jak bura..., bo na tej karcie nie ma żadnych wolnych środków. Jest 00,00PLN, i tylko jest możliwość za kredytowania się do ustalonej przez bank niemałej zresztą kwoty... "No i ma Pan dużo wolnych środków - ciągnie tonem bajeczki- które to środki może Pan przeznaczyć na swoje potrzeby....."
Nie chciało mi się już przekomarzać że skoro te środki są „moje” i są „wolne” to ja sobie je jutro wezmę. Tylko grzecznie panience podziękowałem...
Poznałem kiedyś bardzo interesującą dziewczynę. Pracowała w bankach i przeszła do pracy w telekomie. Znajomość nasza była na etapie długich nocnych rozmów. To ona opowiedziała mi o „Truposzach” i „Frajerach”. Opowiadając to nie mogła ukryć obrzydzenia do samej siebie...
Wiesz jak ustalaliśmy limity na kartach kredytowych– zapytała po kolejnej tequili? Jak – zapytałem, spodziewając się uczonego wywodu o derywatach, procentach, aproksymacjach.
Odpowiedź była jednak dużo prostsza: „Limit ustalaliśmy tak wysokoaby mieć pewność, że frajer nigdy tego nie spłaci, ale nie za wysoko - żeby się frajer nam nie powiesił, no bo wtedy dupa...”
Moją pasją jest świadome, spokojne szkolenie, konsekwentna edukacja i poznawanie świata. Moją pasją jest Piękna Trębaczka, konie i magiczna telegrafia....
Moją pasją jest życie....
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka