Polska racja stanu marki Pannasonix.
Właśnie wróciłem ze szkolenia. Wpadłem do ojca a on podał mi dyktafon i powiedział: nagrałem ci ten program o który prosiłeś. Dyktafon Philips Memo Rec. Wziąłem go do ręki a on pomimo 21 lat eksploatacji działa dobrze i nadal wygląda znakomicie. Ot kilka rysek, jak to piszą na Allegro: „normalne ślady użytkowania” Eksploatowany zawsze na dobrych bateriach, nic nigdy do niego nie wylało.... Ojciec używa go chyba z przyzwyczajenia, choć wie co dobre bo w zeszłym roku sprezentował mi topowy dyktafon Sony, stereo, Mp3, i co tam można tylko...
Ale wróćmy do dyktafonu Philips Memo Rec. Kiedyś byłem na praktyce w Danii.
I wpadłem na pomysł aby oswoić tęsknotę za swoją piękną dziewczyną wysyłając nie papierowe listy, a nagrany na taśmie głos. Młodszym napiszę że nie było wtedy jeszcze Internetu w dzisiejszym rozumieniu, ani Skype. Kupiłem więc kasetki tzw demonstracyjne po kilka złotych (kanał prawy kanał lewy – pamiętacie?),

bo miały mało taśmy i były lekkie i dzięki temu taki audio - list z Danii do Polski kosztował parę koron. Nagrywałem co robię, śpiewałem piosenki, mówiłem, nagrywałem głosy otoczenia... Aż do dnia kiedy wzięty z kraju całkiem niezły radiomagnetofon Unitra Hania nawalił. Pojechałem więc do pobliskiego Skaelsker, (miasteczko wielkości Piastowa lub Sochaczewa) do sklepu RTV aby kupić nowy dyktafon.
„Dzień dobry – zacząłem tą swoją łamaną angielszczyzną – chcę kupić dyktafon, ale jakiś tani, taki – pan wie – taki na kilka razy....” Kompetentny sprzedawca nie zrozumiał jedynie co to znaczy - „na kilka razy”, i podał mi dwa dyktafony – Philips Memo Rec i jakiś fajny Sanyo – obydwa w moim odczuciu dosyć drogie. Pomyślałem, że się nie dogadam, i poszedłem kupić coś tańszego w innym sklepiku, ale - innego sklepiku w miasteczku Skaelsker nie było. Był tylko ten jeden. I po godzinie właśnie do niego wróciłem. Wybrałem Philipsa, a pan pogratulował mi wyboru życząc długiej i niezawodnej eksploatacji. Philipsa używałem do końca pobytu w Danii, a potem sprezentowałem go ojcu, który, może niezbyt intensywnie ale używa go już bez mała 21 lat....
Czemu o tym piszę? Bo gdy wróciłem z Danii do kraju, zobaczyłem z przerażeniem , że Polska została zalana tonami syfu! Koszmarne jednorazowe dziadostwo, wręcz ektrośmieci, te wszystkie Panasonixy, Sonny, Matuszita, Hitahi, zalały nasze domy i biura, zaśmieciły je, i po tym jak wydrenowały nasze kieszenie - wylądowały na śmietniku...
I dopiero wtedy zrozumiałem mądrość Duńczyków, którzy nie dopuścili na rynek swojego małego schludnego kraju tysięcy ton dziadowskich produktów, niewiadomego pochodzenia, bez gwarancji, rękojmi i serwisu... Przecież po tych wszystkich Panasonnixach nie został nawet ślad, proch i pył, a dyktafon kupiony w Danii służy 21 lat i pewnie jeszcze kilka posłuży....
I tak sobie myślę, że mijają lata, że mijają pokolenia (25 lat), i nic się nie zmienia. Duńska Racja Stanu ciągle jest marki Bang&Olufsen, a nasza? Tradycyjnie: Pannasonix.
I tak już chyba zostanie....
Moją pasją jest świadome, spokojne szkolenie, konsekwentna edukacja i poznawanie świata. Moją pasją jest Piękna Trębaczka, konie i magiczna telegrafia....
Moją pasją jest życie....
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości