Forum Żydów Polskich Forum Żydów Polskich
5909
BLOG

Dwugłos na temat "Złotych żniw" Grossa

Forum Żydów Polskich Forum Żydów Polskich Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 212

 

I

Ta książka stała się kontrowersyjna, zanim się jeszcze ukazała. Do prasy przenikały zawarte w niej tezy, a nawet całe fragmenty. Na autora i wydawnictwo, które opublikowało tą książkę, spadł grad krytyki i niewybredne ataki. Starałem się nie zabierać głosu tychże dyskusjach, zanim nie przeczytałem Złotych żniw. Było to o tyle trudne, iż z początkiem bieżącego roku prasa i fora dyskusyjne zajęte były Grossem. Wreszcie jednak ksiązka ta ukazała się, przeczytałem ją i stwierdziłem, że oto góra urodziła mysz. Czegóż się bowiem nowego z niej dowiedział ktoś, kto problematyką Zagłady interesował się od dłuższego czasu? Niczego. Wiedzieliśmy, iż na obrzeżach Zagłady działy się rzeczy niegodne. Wiedzieliśmy, że gdzieś tam ginęli Żydzi i to niekoniecznie z rąk niemieckich, że część społeczeństwa polskiego wzbogaciła sie w tychże czasach w niezbyt jasnych okolicznościach, że po ulicach miast chodzili ludzie, którzy utrzymywali się z szantażu i donosów. Oczywiście przez długi czas o tych rzeczach się nie mówiło, ba! przez czterdzieści lat ten, kto wiedzę historyczną czerpał z podręczników szkolnych, nie wiedział, że w ogóle w czasie II wojny światowej ginęli jacyś Żydzi. Nic też dziwnego, że rzeczywistość Czasów Zagłady musiała wzbudzić sprzeciw, zwłaszcza tych, którzy bezkrytycznie wierzyli w mit jedynego bezgrzesznego narodu, dla których czynów niegodnych dopuszczali się jedynie zmarginalizowani zdrajcy. Rzeczywistość tych czasów była opisywana językiem poważnych naukowców i docierała raczej do niewielkiej grupy ludzi. I oto pojawia sie socjolog, który wyniki prac naukowych zaczyna opisywać językiem zrozumiałym dla większości społeczeństwa, który wyciąga daleko idące wnioski, prowokuje myślenie i dyskusje, słowem ktoś, kto samym swoim nazwiskiem działa jak czerwona płachta na byka.
Krytycy Grossa zdają się zapominać o tym, że nie jest historykiem. Jako socjologa interesują go zachowania określonych społeczności w określonej sytuacji. Z tegoż więc względu znaczna część krytyki, jaką została poddana książka Grossa, nie zasługuje nawet na najmniejszą uwagę. Przypomina bowiem pointę kawału o pożyczonym, a nie oddanym garnku: "garnka nie pożyczałem, garnek miał dziurę, a poza tym garnek już oddałem". Krytycy tej książki wiedzą bowiem, iż jej lektura zmusza do myślenia. Do zastanowienia się nad faktami, które miały miejsce, do refleksji i zadawania pytań. Dlatego też ten atak miał zniechęcić do jej przeczytania. Czy skutecznie?
Nie będziemy zachęcać do jej czytania. Każdy sam powinien zastanowić się, czy jego wiedza o polskiej rzeczywistości okupacyjnej jest na tyle duża, że może przejść koło niej obojętnie.

 

Adam Kraszewski

 

 

II


Nim książka pojawiła się w księgarniach, dwie grupy ideowe starły się w dyskusjach prasowych, telewizyjnych a - przede wszystkim - internetowych.

Medialne nagłośnienie "Złotych żniw" wzbudziło emocje przede wszystkim u dwóch grup potencjalnych czytelników: tych, którzy hołdują wyidealizowanej wizji historii Polski, wywodzą się z tradycji postrzegania historii z perspektywy sienkiewiczowskiego "pokrzepiania serc" i zjawiska, które Tadeusz Boy-Żeleński nazywał "brązownictwem" ("upomnikowianie" historii i jej postaci), oraz u tych, którzy hołdują wizji historii polegającej na mocno krytycznym stosunku do własnych dziejów i wywodzą się z tradycji wezwania Stefana Żeromskiego: "Trzeba rozrywać rany polskie, żeby się nie zabliźniły błoną podłości."

Teraz książka już jest.

I co można z niej wyczytać?

Książka jest esejem, a nie naukową pracą historyka. Stanowi to o jej słabości i zarazem o jej sile.

Słabością jest główny pomysł eseistyczny: uczynienie słynnej już fotografii prawdopodobnie chłopów "kopaczy" i żołnierzy zgromadzonych razem nad czaszkami i kośćmi - zapewne ofiar obozu śmierci w Treblince - główną osią wywodu.

Autor interpretując tę fotografię i wpisując w swoją interpretację - w kolejnych rozdziałach książki - coraz to nowe kręgi zjawisk dotyczących sposobu traktowania zagłady Żydów przez  nie-Żydów, zdecydowanie osłabia siłę argumentów faktograficznych.

Zbyt literacki, zbyt sztuczny i naciągany to zabieg. Pomysł kuszący dla autora, ale ostatecznie - błędny. Nie pomaga lecz szkodzi. Pierwszy przykład z brzegu: o ile fakty zwracające uwagę, jak zazwyczaj obojętny stosunek wobec czerpania zysków z Zagłady przez chłopów przejawiali lokalni proboszczowie - porażają, o tyle np. zdania: "Straszny jest spokój osób na naszym zdjęciu, siedzących przecież wokół ludzkich szczątków. Gest, który skłonił czyjąś rękę do opiekuńczego uporządkowania czaszek (i pobłogosławienia ich znakiem krzyża), jednocześnie przemienił te czaszki w zwykłe znaleziska" - rażą swoją demagogiczną spekulatywnością. Autor nie może mieć pewności, co przedstawia zdjęcie, a jednocześnie wie, że czaszki były "błogosławione"?! W innym miejscu jest jeszcze gorzej: "Dookoła tłum gapiów, rzymscy  legioniści i halabardnik - odstający od reszty milicjant z karabinem ustawionym jak pika, gotów, aby Mu zadać ranę w piersi". To wciąż interpretacja zdjęcia, tym razem w kategoriach ikonografii chrzescijańskiej.

Takich przykładów jest znacznie więcej i wszystkie wzbudzają nieufność a nawet protest. Tam bowiem, gdzie Gross cytuje wspomnienia, relacje świadków, autentyczne wypowiedzi, gdzie przywołuje fakty - tam jego książka przemawia siłą konkretu. Jednak tam, gdzie stara się te fakty interpretować - wciąż powracając do pomysłu fotografii mającej skupiać jak soczewka prawdę o czasie i postawach - brzmi zdecydowanie nieprzekonująco.

Jednak eseistyczna formuła książki jest także jej siłą, bo pozwala autorowi na pokazanie bardzo szerokiej panoramy zjawisk, przy zmieniającej się perspektywie widzenia: od przejmujących szczegółów, prezentujących indywidualne ludzkie losy (tu pojawiają się fragmenty wspomnień i relacji naocznych świadków - np. Tadeusza Markiela, opowiadającego o zamordowaniu przez chłopów w Gniewczynie szesnaściorga Żydów), do daleko posuniętych uogólnień, opisujących powszechne zjawiska (np. masowe rabowanie własności pozostawionej przez zabieranych na śmierć Żydów).

Żadna praca naukowa nie byłaby w stanie skondensować w taki sposób tej tematyki i zgromadzić tak imponująco obszernego materiału na 200 stronach. Ta koncentracja jest tu zaletą, bo co z tego, że dla znawców tematu zawartość książki nie jest nowością, skoro większość społeczeństwa nie miałaby szansy dowiedzieć się o tych faktach, gdyby nie napisał jej autor uznany za tak kontrowersyjnego jak Jan Gross.

Dla czytelników, którzy albo znają historię Polski, albo znają dobrze polską literaturę, nie jest zaskoczeniem, że ludzie - niezależnie od epoki i poziomu cywilizacyjnego - wobec perspektywy bezkarnego wzbogacenia się kosztem ludzi z jakiegokolwiek powodu odhumanizowanych (jako obcy lub jako po prostu bezbronni) nie kierują się etyką, ale pragmatyką. Pragmatyka oznacza tu mentalność bandycką. Nie będą więc zdziwieni zawartością "Złotych żniw" ci, którzy pamiętają polskich chłopów rozcinających jelita rannym żołnierzom szwedzkim w poszukiwaniu połkniętego złota, o których pisze Jan Chryzostom Pasek w "Pamiętnikach", lub chłopów ładujących powiązanych, rannych powstańców styczniowych na furmanki i wydających ich za parę rubli na śmierć ("Wierna rzeka" Żeromskiego).

Nie będą zaskoczeni zawartością książki Grossa także ci, którzy nie mają złudzeń na temat natury człowieka. Dla nich będzie chyba także najbardziej oczywiste, że książka Grossa nie jest w żadnym stopniu "antypolska" (choć jest o to oskarżana a także w tym duchu wykorzystywana).  Ten zarzut nie jest poważny i wynikać może jedynie z argumentacji nacechowanej  niedojrzałą lub skrajnie upolitycznioną wizją historii.

Gross nie pisze o Polakach, ale o kimś znacznie ważniejszym: o ludziach.

Fakty, które gromadzi i wnioski, które z nich wynikają, mają walor zdecydowanie uniwersalny.

Jednak takie - zgodne zresztą z intencjami autora - rozumienie eseju Grossa nie pozwala zarazem na próby "spolszczenia" problemu w przeciwnym "ideowym" kierunku. Zwolennicy oskarżycielskiego stosunku do polskiej historii nie powinni sprowadzać przesłania tej książki wyłącznie do polskiego wymiaru. To są znacznie głębsze i poważniejsze rany, niż jedynie polskie.

Na koniec dwa zastrzeżenia.

Po pierwsze, w książce bardzo brakuje wyraźnego podkreślenia, że istnieje ogromna przepaść etyczna - w sensie win - pomiędzy mordowaniem ludzi proszących o pomoc, traktowaniem ich w okrutny i zdradziecki sposób, a przesiewaniem ludzkich prochów w poszukiwaniu złota.

Autor traktuje te dwie sprawy razem, jakby były etycznie równoważne, a przecież w żadnym sensie nie są. W podejściu autora do sprawy "kopaczy" - poszukujących kosztowności w prochach lub pośród kości ludzi  pomordowanych - wyraźnie widać postrzeganie świata z perspektywy etosu inteligenckiego, który jest przeraźliwie utopijny, przy całej  swojej moralnej racji.

Druga sprawa: autor podważa - jak to sam określa - "pewnik w powojennej polskiej historiografii", że "za przechowywanie Żydów w czasie okupacji bezwarunkowo karano śmiercią". Twierdzi, że to nie nie mogło mieć miejsca, ponieważ "podejmowanie ryzyka śmierci całej rodziny po to tylko, żeby zarobić, jawi się jako czysty absurd".

Uważam, że to błędny argument, zaskakująco naiwny w książce autora, który zdaje się znać naturę człowieka i historię okupacji. W Polsce istniała kara śmierci za ukrywanie Żydów i ludzie ich ukrywający ryzykowali swoje życie i życie swoich najbliższych między innymi także dla pieniędzy. Jednak niebezpieczeństwo wykrycia nie było ogromne i tu Gross ma rację pisząc, że ludziom "obserwacja tego, co działo się dookoła, podpowiadała, że biorąc Żydów do siebie dla zarobku, podejmują ryzyko, które mimo wszystko może się kalkulować".

Zgoda więc na tę kalkulację, ale niezgoda na zaprzeczanie ryzyka utraty życia.

Wiara, że ludzie nie podejmują ryzyka śmierci dla pieniędzy, to dopiero "czysty absurd".

 

Paweł Jędrzejewski

Nasz portal: https://forumzydowpolskichonline.org/

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (212)

Inne tematy w dziale Kultura