Gazeta Polska - ta niezależna - uznała Wielkiego Investigatora Macierewicza człowiekiem roku. Wraz z gratulacjami dla Pana Antka, pozwolę sobie na komentarz, który - co tu dużo mówić - zmieścić się może w czterech literach:
żE CO??
Po pierwsze, zastanawiam się jak to jest, że gazeta bez reszty pożarta przez jednego tylko ideologicznego czerwia, tak lubi nazywać się "niezależną". Przecież to absurd. Z racji zajmowanej pozycji - po prawicy prawicy - ograniczona jest przez swoją ideologię, opinię swego politycznego guru i jego świty. Gdzie tu miejsce na obiektywizm, na racjonalne, rzeczowe podejście do poruszanych zagadnień? Gdzie tu miejsce na niezależność? To ciekawe, że najbardziej skrajne media tak lubują się w tym przymiotniku.
Rzecz druga. Macierewicz i badanie Katastrofy Smoleńskiej? Nonsens. Jakie ten czlowiek ma po temu kwalifikacje/predyspozycje? Czy gdybym go zapytał, ile silników posiada Tu-154, to potrafiłby odpowiedzieć? Żeby być asystentem asystenta śledczego, trzeba ukończyć odpowiednie studia kierunkowe, zdobyć doświadczenie. Wymagane jest jeszcze spełnienie kilku innych, zupełnie w oczach naszych polityków nieistotnych warunków, by podołać takiemu zadaniu. Ale spokojnie. Macierewicz jest na tropie.
A prawda wygląda zupełnie inaczej. Parlamentarny zespół uskutecznia elegancką, polityczną szopkę. Za nasze pieniądze - rzecz jasna. Nie ma badać, tylko dbac o pozytywny (czyt. oczekiwany) rezultat śledztwa. Kaczyński zaraz po wyborach powiedział: "zadbamy o odpowiedni wynik śledztwa w sprawie katastrofy". "Wynik" powiedział. A cała Polska słyszała. Mam gdzieś, czy sie przejęzyczył. Swymi późniejszymi działaniami sprawił, iż ja w owo przejęzyczenie nie wierzę. Miał powiedziec to, co mu przygotował spin doctor, a powiedział to, co miał naprawdę na myśli. Efekt - krucjata Macierewicza.
Nagroda za "walkę o ujawnienie prawdy o Katastrofie Smoleńskiej"? Chyba padnę ze śmiechu. Bo po pierwsze, prawdę (ale taką prawdziwą, a nie taką zaplanowaną) trzeba najpierw odkryć, a później ją ujawniać - o czym Gazeta Polska najwyraźniej zapomniała. Po drugie, zastanawiające jest, że 3/4 Polski zastanawia się, czy Kaczyński nie wpływał czasem na nieszczęsnego żółtodzioba - kpt. Protasiuka, a Wielki Śledczy nie raczy nawet spojrzeć w kierunku takich domysłów, z góry utwierdzając się w przekonaniu, że są one blagą. Ciekawe, skąd wie. A nade wszystko ciekawe jest, czy gdyby odkrył fakt takiegoż haniebnego dzialania ś.p. prezydenta, to czy podzieliłby sie tym newsem z opinia publiczną? Przypuszczam, że wątpię.
Ostatnia sprawa - Macierewicz wprost mówi o zabójstwie i zamachu (zgilotynowano, zamordowano, pozbyto się), mimo iż przeczą temu wszelkie dowody i opinie ekspertów. No ale przecież nie największego eksperta od wszystkiego - jarosława Kaczyńskiego. On to bowiem - Krzysztof Jarzyna ze Szczecina, szef wszystkich szefów - ogłosił koniecznośc dokładnego przebadania życiorysów wypowiadających się o katastrofie znawców. No bo przecież jeśli ktoś przeczy jego zdaniu tylko i wyłacznie dlatego, że jest ono nieprawdziwe, to znawcą być nie może i basta. Ot - komuna w narodowościowej masce.
Tak czy inaczej, za tego typu oskarżenia i insynuacje, Macierewicz powinien stanąć przed sądem. Za crimen laesae maiestatis choćby. I jego to szczęście, że żyje w cywilizowanej Polsce, którą tak gardzi, a nie w starożytnym Rzymie. Bo już by wisiał.
Żeby akceptować i pochwalać cyrk Macierewicza, to trzeba być w PiS, albo w grupie twardego elektoratu, tudzież supportu tej partii. Dlatego też niech mnie Gazeta Polska raczy nie rozśmieszać swoim pitoleniem o niezależności.
Inne tematy w dziale Polityka