g.host g.host
484
BLOG

Anioł, Diablica i Radio Maryja.

g.host g.host Polityka Obserwuj notkę 7

Kilka dni temu Polskę obiegła straszna informacja. Olejnik chamsko wyrzuciła ze swego studia bogu ducha winnego Błaszczaka. W obrębie społeczności ILovePiS podniosło się natychmiast gorliwe larum. Że jak to? Że zabierają nam wolność. Że cenzura.

Również wśród publicystów Salonu24 dało się odczuć głosy oburzenia. Cóż, każdy wie, że Salon24 to główna platforma dla PiSowskiego onanizmu intelektualnego. Odnoszę wrażenie, że to dlatego, iż ludzie ci boją się rozmawiać twarzą w twarz, więc uskuteczniają swoją krucjatę w Internecie. W tym samym, który prezes chce im ocenzurować.

Wszedłem na bloga użytkownika MIECIOS – o wiele mówiącym tytule „Wstyd mi za Tuska”. Ja zdaję sobie sprawę, że wspierając jedną partię polityczną, tudzież po prostu identyfikując się z jej ideologią, zazwyczaj należy podpisywać się pod jej tezami. Ale żeby robić to ślepo w każdym – nawet najbardziej idiotycznym temacie – to już budzi u mnie uśmiech politowania.

Użytkownik MIECIOS ma bardzo dobry styl. Czyta się go zupełnie dobrze. Szkoda jedynie, że w treści publikacji uprawia tak żałosną propagandę, że aż trudno się do niej odnieść. I maluje oto MIECIOS swym piórem memlingowski sąd ostateczny, gdzie poseł-bohater Błaszczak wynoszony jest do rangi Chrystusa Pana. Maluje matejkowski Upadek Polski, gdzie Błaszczak – Rejtan rozdziera szaty, wystawiając pierś pod cios zdradziecko czerwonej i diablo ostrej szpilki redaktor Olejnik.

Śmiać mi się chce. Retoryka rodem z faktu. SKANDAL. ZDRADA. MORDOWNIA U MONISI. Tak właśnie zwolennicy jedynej słusznej partii określają działania wolnych (bo prywatnych) mediów w wolnym (bo nie pisowskim) kraju. Jak dla mnie śmierdzi to pogardą dla demokratycznego systemu naszego kraju. Ale to tylko moje zdanie. Pewnie jestem Żydem, pedałem i  - co gorsza - cyklistą.

A teraz mój skromny punkt widzenia:

Poseł Błaszczak i jego Wódz skompromitowali się obaj. Przy czym Błaszczak jest z tej dwójki większym przegranym, bo skompromitował nie tylko siebie, ale i swego prezesa. No bo jak inaczej tłumaczyć fakt, że oburzył się na prośbę o skomentowanie słów własnego szefa? Czyżby czuł, że Kaczyński powiedział coś bez szczególnie uważnego przemyślenia? Co zresztą zdarza mu się dość często.

Tego nie rozumiem i nie zrozumiem. Kilka dni wcześniej Kaczyński stwierdził, że opozycja jest w tym kraju anihilowana i rząd dąży do jej unicestwienia. Na te zarzuty roześmiała się tylko jedynie prawdziwa opozycja w Polsce. Znaczy się czerwoni. Oni jedynie mogą się opozycją nazywać, ponieważ oni jedynie się jak opozycja zachowują. Bo PiS głównie wali ciosami na ślepo, licząc, że przypadkiem trafi w jakąś platformerską gębę. Plujcie, plujcie, zawsze coś przyschnie.

Cała Polska widziała jak i na co zareagował poseł Rejtan, przepraszam, Błaszczak. I cała Polska widziała, w jakich okolicznościach opuścił studio. Obrażony jak dziecko, które nie dostało lizaka. Na prawo od rozumu natychmiast wzniecił się bunt. Będą teraz jakiś czas bojkotować media, zaś przed samymi wyborami powiedzą, że POLSAT/TVN/RADIO ZET ich nie zaprasza, bo są oni niewygodni dla politycznego układu. To nawet zabawne. Czyż nie?

Ale najzabawniejszy jest epilog całej tej sytuacji. Kaczyński oskarżył polskie media o zarzynanie publicznej debaty. Zabawne, że uczynił to w odniesieniu do Olejnik, która poprosiła posła PiS o rozwinięcie myśli prezesa. Czy to nie jest właśnie debata? Czy poseł nie potrafił uzasadnić tez swojego przywódcy? Dostał mikrofon do ręki. I się obraził. Czyżby przychodził do Zetki jedynie na dobre śniadanko?

Tak czy inaczej, Kaczyński swą wypowiedź o braku debaty uskutecznił w – uwaga – Radiu Maryja. Następnie dodał, że na szczęście na antenie tej stacji jest miejsce na taką debatę. I wtedy wybuchłem śmiechem – za co zainteresowanych przepraszam.

Panie prezesie. Wiem, że Pan tutaj niekiedy przebywa. Być może się zdarzy, że Pan mnie przeczyta (choć wątpię, by dotarł Pan do tego punktu publikacji).  Zwracam się więc do Pana. Definicja debaty: „Dyskusja o sformalizowanej formie, wymiana poglądów na dany temat, najczęściej w większym gronie osób, np. na zebraniu, posiedzeniu, zgromadzeniu, zjeździe. Dyskusja ta dotyczy wyboru najlepszego rozwiązania omawianego problemu lub sprawy”. Z kim więc Pan, na litość, chce tę debatę prowadzić na antenie bogobojnej rozgłośni, skoro nie zaprasza ona ani posłów SLD, ani tych z PO? Twierdząc przy tym, że obecność przedstawiciela Platformy, to obraza dla słuchaczy.

No, chyba, że dla Pana jedyna sensowna debata to taka, gdzie nie musi się Pan głosem dzielić z interlokutorami. Zaiste, wielce demokratycznie.

g.host
O mnie g.host

Banuję tylko za pomocą argumentów

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Polityka