Komedia trwa. Posłowie PiS udowadniają na każdym kroku iż ich prawo (ani sprawiedliwość) nie dotyczy. Dzisiejszą gwiazdą – Anna Fotyga.
Jak słyszeliśmy w Polsacie News – fakt, że ktoś śmiał ujawnić wałki byłego prezydenta, to „hańba dla Polski, mediów i Komorowskiego". No bo w prawdzie nie znane są powiązania obecnego prezydenta z całym zagadnieniem, ale czemu by mu nie przywalić – ot tak, w zgodzie z postanowieniami „deklaracji łódzkiej”.
Na pytanie o wiadomą sprawę, Fotyga zmienia temat. Że przecież rok temu zginął prezydent. Że on był bardzo uczciwy. Nikt w Polsce taki nie jest. A więc należy przyjąć, że skoro zrobił tak, jak zrobił, to tak miało być i już. A audyt w tej sprawie to skandal i hańba. Ja wiem, że jest dogmat o nieomylności papieża, ale żeby o nieomylności prezydenta? A swoją drogą, ciekawe, kiedy w końcu padnie pomysł beatyfikowania a może i kanonizowania Kaczyńskiego? No bo skoro taki dobry, uczciwy katolik, a w dodatku mąż stanu i obrońca demokracji, to czemu by go nie wynieść na ołtarze.
Fotyga twierdzi, że prezydent ma prerogatywę łaski, więc nikt nie ma prawa go sprawdzać. Zwłaszcza, że ten o którym mowa, już nie żyje. Co za bzdura. Cały PiS gapi się na ręce Komorowskiego, żeby przyuważyć, czy czasem paznokci nie przygryza, bo byłby fajny pomysł na obrzydzenie do wyborcom. A od Kaczyńskiego, to wara, tak? I co to za argument „bo on już nie żyje”? To jak nie żyje, to zapomnijmy o całej tej katastrofie smoleńskiej. Po co szukać odpowiedzi, skoro prezydent już nie żyje? Co za logika, szkoda słow.
Kolejny ciekawy cytat: „audyt zlecono ze strachu, z powodu paniki obozu władzy, przed pamięcią o prezydencie”. Musze przyznać, że to jeden z lepszych żartów. O prezydencie – byłym prezydencie – pamięta się, lub nie. W zależności od tego, czy się chce, czy nie. Tuska Kaczyński ani ziębi, ani grzeje. Ale już wmawianie nam, że Kaczyński nawet po śmierci walczy o demokrację i szarganą wolność, to zakrawa na histeryczną megalomanie. Otóż pani poseł: Kaczyński nie żyje, i żadne wasze krzyki nie przekonają nas, że owszem, że żyje, ma się dobrze i dobierze się PO do tyłka. Jego pamięć nie ma najmniejszego znaczenia. Nikt się go nie boi. Mało tego. Nikt nie boi się nawet jego żywego brata. I w gruncie rzeczy należy pamiętać, że nazwisko Kaczyński znaczy cokolwiek jeszcze w polityce tylko dlatego, że jeden z nich zginął w wypadku. Bo gdyby jeszcze żył, to przypominam – Lech miał niecałe 16% poparcia. I stromą drogę w dół. I to Platforma może najbardziej żałować, że prezydent zabił się w tym wypadku. Bo gdyby nie to, dziś PiS nie miałby o czym mówić, nie miałby czym straszyć, nie miałby czego żądać. Musiałby się skupić na merytorycznych aspektach polityki, a tego zwyczajnie nie potrafi. Od niemal roku zupełnie tego nie robi.
Wraz z katastrofą smoleńską, PiS dostał drugą i ostatnią szansę. Oni o tym wiedzą i korzystają jak mogą. Przyjęli zasadę, że nie faktem i działem, ale wrzaskiem i insynuacją. I aż się nie chce wierzyć, że ciemny lud to naprawdę kupił.
Myślicie, że to koniec? A skąd. Dalej rzecze poseł Fotyga: „prezydent znal bardzo wiele lokalnych UKŁADÓW”. No tak. To słowo musiało się pojawić. Leży chyba w kanonie wyrazów obowiązkowych każdej PiSowskiej wypowiedzi. Następnie nasza gwiazda wieczoru i jutrzenka jutrzenki twierdzi, że prezydent zawsze dokładnie i wielokrotnie przeglądał akta. Że wykonywał tytaniczną pracę. Że dopytywał ekspertów. Dopytywał, nie dopytywał, a jednak koleżkę zięcia ułaskawił. A brak audytu w tej sprawie – pani poseł Fotyga – tylko go pogrąża.
Do diabła z Wami – PiSiory. Sami sobie robicie krzywdę. Sami na sobie czynicie gwałt. Uszanowałem Kaczyńskiego, za ułaskawienie Winków. To było coś. To była odwaga i nawet ja to przyznaję. A Wy swoim wrzaskiem i zaciętą „obroną Częstochowy” psujecie wizerunek własnego guru. Bo – drodzy państwo – jak ktoś jest uczciwy, to się niczego nie musi obawiać. Nawet audytu. A może – zwłaszcza audytu.
Teraz już wiem, dlaczego Jarosław Kaczyński tak chętnie wysyła Fotygę do USA. Im dalej przebywa, tym mniej czyni szkody.
Inne tematy w dziale Polityka