(Fot.PAP/Grzegorz Jakubowski)
(Fot.PAP/Grzegorz Jakubowski)
g.host g.host
1526
BLOG

PeJoratywNie, czyli Robi Się, Pani Jakubiak

g.host g.host Polityka Obserwuj notkę 20

Manipulacja. Do niedawna słowo o wybitnie pejoratywnym wybrzmieniu. Dziś – podstawowe narzędzie komunikacji pomiędzy ugrupowaniami opozycji,  a naiwnym, łatwowiernym, potencjalnym elektoratem (tzw. Ciemnym Ludem). Zaczynam się zastanawiać, czy PWN nie wprowadził ostatnio jakiegoś nowego, bardziej korzystnego znaczenia dla tego słowa. Bo przecież to niemożliwe, że ktoś nami bezczelnie manipuluje, a my mu jeszcze bijemy brawo.

Ad rem. Nie będzie dziś – co być może stanowi pewnego rodzaju niespodziankę dla każdego, kto co jakiś czas czyta moje publikacje – o posłach Prawa i Sprawiedliwości. A w każdym razie – nie takich, którzy na dzień dzisiejszy meldują się w składzie tej partii. Ta publikacja dotyczyć będzie politycznych bękartów – zbyt słabych by znosić partyjny reżim Kaczyńskiego i zbyt chciwych, by przyjąć standardową, zmarginalizowaną pozycję ugrupowań, które odszczepiły się od partii macierzystej.

PJN – bo o nich mowa – początkowo jawił mi się, jako lek na absolutnie nieżyciowy charakter Kaczyńskiego. Odszczepieńców postrzegałem jako formę ciekawej alternatywy dla mało efektownego rządu Tuska. Zakładałem bowiem, że skoro PJN od PiSu odchodzi, to znaczy, że odrzuca to wszystko, co mi się w Kaczyńskim nie podobało: butę, arogancję, małostkowość.

Nic bardziej mylnego…

Czas na przedstawienie głównej bohaterki mojej dzisiejszej publikacji. Panie i Panowie, Przyjaciele i Adwersarze: Elżbieta Jakubiak.

Po tym jak Donald Tusk zapunktował – czy się to komu podoba, czy nie, w odniesieniu do większości odbiorców tak właśnie zrobił, zapunktował – swoją analizą politycznego dorobku, w szeregach opozycji zawrzało. I zabulgotało. Przyszła była poseł  Jakubiak, jedna z założycielek PJN (czyli partii, która nie potrafiła sobie nawet sama nazwy wymyślić) wpadała na szatański pomysł. Zabrała kilka osób ze swego ugrupowania, kilku fotografów i zwołała konferencję prasową. Gdzie? Na Dworcu Zachodnim w Warszawie.

Pośród zniszczonych ścian, pozrywanych instalacji oraz ogólnie odczuwalnego smrodu i chłodu, poseł Jakubiak raczyła zostać zacytowaną:

„Z całą brutalnością chcemy pokazać panu premierowi, że rzeczywistość w jakiej żyją Polacy to nie jest rzeczywistość jego kancelarii oraz jego otoczenia, ona jest tu, na dworcu: Zachodnim, Wschodnim, Centralnym, dworcu w Poznaniu i Katowicach. To jest weryfikacja pańskich obietnic i podsumowanie czterech lat rządów PO w Polsce”.

Panowie z aparatami cyknęli kilka zdjęć i towarzystwo się rozjechało.

Bardzo dziękuję, Pani Jakubiak, że wyszła Pani do ludzi. Wiem teraz, że ewentualnie oddany na Panią glos nie będzie wart przysłowiowego funta kłaków.

To nie jest przypadek, że vipka z PJNu wybrała sobie na potrzeby demonstracji Dworzec Zachodni – najmniejszy i najmniej istotny ze wszystkich dalekobieżnych dworców Warszawy. Nie jest, bo na Dworcu Centralnym prace rekonstruktorskie trwają całą dobę i obiektywowi trudno byłoby tego nie zarejestrować. Nie jest, bo przez lata zaniedbywany Dworzec Wschodni otoczono stalowymi barierkami i trwa tam gruntowna, bezprecedensowa przebudowa. Nie jest, bo Dworzec Gdański to obecnie igła. Odnowiony, odświeżony, połączony z metrem, słowem – bardzo elegancko zmodernizowany. Prócz tego powstaje zupełnie nowy dworzec – Stadion. Wiadomo komu będzie służyć, w efekcie więc musi być bardzo efektowny. Nie trzeba się zbytnio natrudzić, bo znaleźć w Internecie jego wizualizacje.

Wniosek? Pani Jakubiak robi sobie fotki na upadającym Zachodnim, a wypowiada się o innych dworcach. Tych, które zgodnie z obietnicą rządu, są obecnie w fazie przebudowy.

Ale to nie wszystko. W wypowiedzi posłanki PJN pojawiają się jeszcze inne strzały w kolano. Po pierwsze Poznań, który już rozpoczął prace – do Euro 2012 ma tam być najnowocześniejszy dworzec z Polsce. A Katowice? Proszę poszukać w Internecie. Katowice budują taki obiekt, że zarówno posłance Jakubiak, jak i każdemu, kto będzie miał przyjemność do Katowic przyjechać, oko zbieleje z zazdrości. Wizualizacje i plany przedstawiają się wysoce efektownie. Polecam Internet, pani Jakubiak. Pozwoli uniknąć kompromitacji w dalszych wystąpieniach.

A teraz najważniejsze. W ramach gigantycznego, wartego ponad miliard złotych projektu ROBI SIĘ, modernizacji lub gruntownej przebudowie ulega właśnie 77 polskich dworców kolejowych. Jeśli wymienić tylko te większe, to do 2012 roku nowymi obiektami dysponować będą: Bydgoszcz, Bytom, Dąbrowa Górnicza, Elbląg, Gdańsk – Oliwa, Gdynia, Gniezno, Inowrocław, Iława, Kalisz, Katowice, Kraków, Opole, Piotrków Trybunalski, Poznań (dwa dworce), Przemyśl, Radom, Sopot, Terespol, Toruń – Miasto, Wałbrzych i Wrocław – ten ostatni będzie miał aż 5 nowych dworców. I co Pani na to, Pani Jakubiak? Łódź – Widzew, Kołobrzeg i Tarnów nie pasują do tej listy tylko dlatego, że tam prace już się zakończyły.

Więc jak to się ma do rzekomo walących się dworców? Jak to się ma, do niespełniania obietnic przez rząd? Bo jak dla mnie, to Tuskowi sporo można zarzucić, ale na pewno nie to, że nie rozbudowuje infrastruktury kolejowej. Do końca kadencji rządu, pozostało jeszcze kilka miesięcy. Następny rząd, jaki by nie był, będzie miał problemy z wyznaczeniem odpowiedniej ilości delegatów wysyłanych na przeróżne uroczystości otwarcia. I rzecz jasna, jeśli wygra PiS, to całą zasługę przyzna sobie – jak to już wielokrotnie bywało. Ale to nieistotna dygresja. Ważne, że będą nowe dworce i zmodernizowane szlaki. Może dorzucą do tego w końcu jakieś nowe, bezawaryjne pociągi.

Zastanawia mnie, czy Pani Jakubiak to zwykła manipulatorka – w dodatku o bardzo miernym warsztacie w tej dziedzinie? Czy może po prostu nie ma bladego pojęcia, co się dzieje w kraju, którym współzarządza? Stawiam chyba jednak na to drugie.

Dlaczego na drugie? Bo zastanawiam się, kiedy poseł Jakubiak była ostatnio – jeśli nie liczyć tej marnej prowokacji – na Dworcu Zachodnim? Ona przecież zasłynęła tym, że służbowym samochodem jeździła na zakupy do centrów handlowych. A dyspozytora pojazdu, który bezczelnie śmiał zwrócić jej uwagę na niewłaściwe zachowanie scharakteryzowała słynnym:

„Ten pan przekroczył granice rozmowy z posłem. Jak śmiał mnie o to pytać! Nie jest moim spowiednikiem i łaski mi nie robi. Dobrze, że rozmawialiśmy tylko przez telefon, bo pewnie na słowach by się nie skończyło. Jestem szefową komisji, a on podległym pracownikiem. Nie życzę sobie, by ktoś traktował mnie jak potencjalnego oszusta. Samochód to żaden luksus, tylko mój warsztat pracy. Po co kancelaria chce wiedzieć, gdzie jadę? Przecież to jest inwigilacja!”

Czy nie mam więc powodów przypuszczać, że jakiekolwiek dworce omija szerokim łukiem, wszędzie jeżdżąc samochodem? Służbowym rzecz jasna.

Szczerze? To już wolę Kaczyńskiego. Bo ten przynajmniej wie, czego chce.

g.host
O mnie g.host

Banuję tylko za pomocą argumentów

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (20)

Inne tematy w dziale Polityka