galopujący major galopujący major
120
BLOG

O zadufaniu na przykładzie awanturki o RAZa

galopujący major galopujący major Rozmaitości Obserwuj notkę 27

 

 

Jako, że administracja salonu postanowiła, aby awanturka o Ziemkiewicza ujrzała światło dzienne (choćby poprzez miejsce na szczycie SG) postanowiłem dorzucić swoje trzy grosze. Wszyscy bowiem wiemy, iż w awanturkach się poniekąd lubuję.

 

Zaczęło się od tego, że FYMek napisał, iż RAZ należał do tej grupy publicystów, którzy przed akcesją do „struktur unijnych” nie chcieli nawet słyszeć o argumentacji „na nie”"na co na blog wpadł Ziemkiewicz i wrzucając FYMkowi od „mydłków”, podał przykłady jakoby ludzi na „nie” też zapraszał. No, a potem się zaczęło, klasyczne odwracanie kota ogonem, jaki to RAZ chamski, jak tak mógł samego FYMka od „mydłków” wyzwać, jaki niewychowany itp. Najciekawsze, że mimo próśb paru prawicowych blogerów, ani FYMek, ani jego akolici, nie potrafili wskazać dowodów na poparcie oskarżenia.

 

Nie będę biegał po Najwyższy Czas, pamiętałem, co Pan pisał – odparł FYMek, a potem użalał się z resztą ferajny nad upadkiem obyczajów. Rzecz jasna wpadł i wujek ajatoyah, który postanowił RAZ-a przykładnie ukarać konfabulując na jego temat niemiłosiernie robiąż zeń salonowca. Dziś swe rewelacje kontynuował na blogu: Pamiętam więc Ziemkiewicza brutalnego, złośliwego, a czasem  (i to nie tylko w stosunku do Jarosława Kaczyńskiego, na przykład) bardzo niesprawiedliwego. Nie pamiętam jednak, żeby kiedykolwiek posunął się do tego, by w debacie zejść do poziomu agresji osobistej. Nawet kiedy walczył z Michnikiem, to nawet jeśli szydził, jego szyderstwo było częścią analizy. Ale przede wszystkim, nigdy nie był niegrzeczny i pogardliwy. No i może jeszcze bardziej przede wszystkim, nigdy się nie obraził. 

 

Tymczasem, choćby mnie nazwał Ziemkiewicz „g... majorem”, a w stosunku do Orlińskiego na salonie24.pl, posunął się nawet do stwierdzenia Najwyraźniej publicysta „Wyborczej” należy do tego gatunku mężczyzn, zdaniem których prawdziwy facet do jakichkolwiek zabiegów higienicznych zniża się tylko w ostateczności, zmuszony argumentem Lizystraty. Albo może uważa, że baby po prostu lubią, jak im włosy wchodzą w zęby. Tak czy owak, wyrazy współczucia dla pani Orlińskiej.”  

 

Opowieści, że Ziemkiewicz nagle, i po raz pierwszy, dostał szału, i to akurat po FYMkowym dziumdzianiu, są najzwyklejszym kłamstwem, bo nie po raz pierwszy, i o wiele bardziej, bywał antysalonowiec chamski. Każdy, kto czyta mój blogasek, wie, że akurat Ziemkiewicz nie jest z mojej bajki, ale tak jak każdy, również i on, ma prawo powiedzieć „sprawdzam”. I psim obowiązkiem jest wówczas swoje zarzuty (a nie hipotezy) udowodnić. Albo przeprosić.

 

Bo inaczej będzie trzeba przyznać rację Żakowskiemu, że internet to ściek frustracji i pomówień.Sprawa warta jest więc opisywania, na ogólnym tle internetowego wycierania sobie gęby czyimś nazwiskiem poprzez, niczym nie poparte, oskarżenia o sprzedajność, agenturalność czy łapownictwo (patrz ostatnie dwa posty Łażacego Łazarza). Polega to na jechaniu po osobach publicznych przez anonimowych internautów, a gdy owa osoba powie: sprawdzam (nawet w sposób chamski), to zaraz anonimowe dziewice się zaczynają wydzierać, że jak to tak można, że celebryci, że chamstwo, a potem linczują owego bezczelnego publicystę w gronie własnych lizusków. Taki jest właśnie kazus FYMka – odrzucenie zasad ciężaru dowodu i tymczasowo nabyta wrażliwość (pamiętacie awanturę FYMka z Siemieńskim). Druga wada blogosfery politycznej, to pisanie absolutnych bredni, bez żadnego researchu, bo internet wszystko zniesie, a skoro jestem popularnym, blogerem, 1,5 tys. ludzi przychodzi się do mnie „wyżalić” (ile przychodzi do Ziemkiewicza?) to mogę już spokojnie na czyjś temat pleść głupoty. Byleby wybielić moich kolegów. I to jest kazus ajatoyahów internetu. Co prawda nie wiem nic o Madonnie, ale napiszę, że była prostytutką, bo mi akurat pasuje do tekstu.

 

I tylko się zastanawiam co by było, gdyby któryś z nich był tak poczytny jak Ziemkiewicz, jak wysoko w chmurach nosiliby głowy, i czego to by się od nich reszta pisamków o sobie dowiedziała.

 

 

PS Jak sprawę załatwić pokazał Foxx, który na komentarz Ziemkiewicza do FYMka, w którym Ziemkiewicz zarzeka się, iż nie wychwalał Balcerowicza wkleił na swym blogu fragmenty o Balcerowicza chwaleniu. Tak się załatwia sprawy, no, ale do tego potrzeba klasy. Klasy, której blogerom chyba wciąż najwyraźniej brakuje. 

 

        Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email: gamaj@onet.eu About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości