galopujący major galopujący major
88
BLOG

Osiołkowi w żłoby dano

galopujący major galopujący major Polityka Obserwuj notkę 26

 

Cios w pysk, jaki dostała Partia Tej Lepszej Zagranicy otępił ją na tyle, że skołowana kręcić się może i do samych Zaduszek. I do tego, wciąż za bardzo nie wie, czy za fiasko tarczy, winić nieudolnego Tuska, czy rusofila Obamę. Rzecz jasna, można by winić obu, ale wówczas trzeba by uznać, że nie ma sporu na linii Donald –Obama, bo obaj tarczy nie chcieli. A to zaś oznacza, iż Tusk owego, feralnego telefonu nie odebrał celowo. Więc albo znowu, cyniczny i nieprzypadkowy pi-er Tuskowy, albo z Obamą jakieś tajemne (i prorosyjskie!) prowadzi gierki. Tedy należałoby się zgodzić z kolei, że albo Tusk, Obamy jest, cichym, zbrodniczym, ale jednak wspólnikiem albo, o Ojcowie Założyciele, Tusk Obamę rozgrywa. Na użytek wewnętrzny, amatorsko, ale jednak rozgrywa. Niechybnie, za plecami narodu gra w coś nasz premier – można by szepnąć – niechybnie, w konszachty wchodzi, i choć naród oszukuje, to jednak, aż tak leniwy nie jest. Widać nie tylko pi-er-em żyje i nie tylko ostatnią stronę w gazetach czyta.

 

Ale, z drugiej strony, żal taką okazję zmarnować, żal do pustej bramki nie strzelić, trudno się oprzeć pokusie, wszak mały myk i już grzmią trąby: że kolejna to rządowa wpadka, kompromitacja i w ogóle, dość już tego. Patrzcie – można nawet zakrzyknąć - sojusznik nasz Amerykański dzwoni, a ten nieudacznik, nic, ani be, ani głupiego of course, Mr. President,  ani nawet zwykłego telefonu nie potrafi odebrać. Cóż to za premier, co nie odbiera telefonów i to od prezydenta United States of America? Rzecz jasna, Tuska winą wybielanie Obamy, Obamę lewicowego uniewinnianie, każe przełknąć rocznicę 17 września. Rocznicę, którą, zresztą podobnie jak i tę sprzed dni 17, administracja USA spuściła tam, gdzie król kiedyś chadzał piechotą. A to ponoć ważna rocznica, szukują się na nią w salonie, jak nie przymierzając, do tej hekatomby z 1 sierpnia.

 

A może po prostu, czy Tusk to czy Obama, czy Bush czy Kaczyński, tylko ostatni amerykański dureń, zabiegałby o coś, co ma za darmo, podrywałby pannę, która, i bez tego, mu się pcha od łóżka i jeszcze za niego śmieci wyrzuca. Może Irak, Afganistan, czy sam Petelicki jeden wie, co jeszcze, wystarczy, by owszem, od czasu do czasu zadzwonić, jak się nie ma gdzie fajansu zrzucić albo trzeba gdzieś paprotkę postawić. Ale już nie jest ważne na tyle, by dotrzymywać danego słowa, bo powiedzmy sobie uczciwie, czy Polska szanowałaby jakąś Łotwę, gdyby ta jej tańczyła na rurze, na każdy dźwięk melodyjki.

 

 

 

        Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email: gamaj@onet.eu About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka