Oszczercza opinia, żeby nie powiedzieć gęba, jaką przyprawiono Panu prezydentowi kolejny raz nie przetrwała kontaktu z rzeczywistością. Wiele atramentu przelano, masę klawiatur zużyto, żeby udowodnić, że Pan prezydent nie kocha Niemców.
Fakt, że Pan prezydent nigdy dotąd w Niemczech nie był i publicznie sobie to chwalił, dowodem na oszczerstwa w żadnym razie być nie może. Wszak w swej młodości Pan prezydent (za ojca zasługą) opływał w takie dostatki, że bez zbędnej przesady można powiedzieć, że w domu miał jak w RFN-ie. Poza domem, tym razem już jak wszyscy inni miał z kolei zupełnie jak w NRD, więc w sumie po co miał do tych Niemiec wyjeżdżać.
Ale sentyment pozostał, stąd do dziś gdy tylko jest ku temu okazja, Pan prezydent robi wszystko by pozycję Niemiecką w Europie poprawić, stąd razem z bratem jest szczególnie ceniony przez Panią kanclerz Merkel, co każdy wyborca PiS może zobaczyć na spocie wyborczym Prawa i Sprawiedliwości. Ale na pochlebstwa ze strony Frau Merkel, należy sobie zasłużyć i nie wystarczy tylko sabotowanie energetycznych interesów Litwy.
Pan prezydent postanowił więc podobnie jak w przypadku postkomunistów (pamiętny order dla Pana gen.Jaruzelskiego) odznaczyć jakiegoś Niemca, dzięki czemu do Pani Merkel (tym razem pamiętna okładka Wprost) dopuszczony zostanie na coraz bliższą odległość. Wybór padł na żołnierza Wehrmachtu, gdyż patrząc na miłość z jaką Pan Jacek Kurski wielbi literaturę SS-mana Guntera Grassa na nikogo innego paść nie mógł.
Wilhelm Hosenfeld bo tak brzmi nazwisko pośmiertnie odznaczonego Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski, był oficerem Wehrmachtu i członkiem NSDAP. Na szczęście nie był warchołem w stylu Józefa Tuska i z armii niemieckiej nie uciekł, ale może dlatego, że po pierwsze nie wcielono go siłą, a po drugie dlatego, że był po prostu Niemcem.Wsławił się tym, że w ruinach Warszawy uratował Władysława Szpilmana i ponoć wielu innych kobiet i dzieci. Niestety powstańcy warszawscy i inni polscy bohaterzy, tacy jak choćby Pani Irena Sendlerowa, co do odznaczenia bohaterstwa Pana Hosenfelda mają stosunek sceptyczny, a mówiąc bardziej kolokwialnie, są tym faktem po prostu wkurwieni.
Ale cóż znaczą te nieliczne głosy sprzeciwu wobec tego jak pobłażliwym okiem spojrzy na nas Pani Erika Steinbach i kwestia niemieckich roszczeń odszkodowawczych w końcu zostanie zgodnie z duchem tego odznaczenia uregulowana.
Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email:
gamaj@onet.eu
About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best
His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka