Chyba od momentu ostatnich wyborów z Polskim państwem nie jest najlepiej. I nie chodzi tylko o to, że publicyści w salonie nie zgodzili się z tezami Pana Stanisława Michalkiewicza, bo do takich przykładów chamstwa i bezczelności niestety już musieliśmy przywyknąć. Chodzi raczej o to, że Państwo nam po prostu z dnia na dzień dziadzieje.
Oto bowiem okazuje się, że niemal 40 milionowy kraju, przedmurza chrześcijańskiej Europy nie stać na ogrodzenie własnego Sejmu. I jak tu mamy mówić o stawieniu czoła islamskiemu żywiołowi, skoro gdy przychodzi do budowania umocnień, od razu zaczyna się polskie piekiełko. A to, że 5,5 miliona za drogo, a to, że w innych krajach tego nie ma, a to że jak chcą to i tak posła zastrzelą.
Tymczasem taki płot wokół Sejmu to same zalety. Przede wszystkim przestaliby nam bruździć Żydzi, bo ich wszędobylskich ambasadorów pętających się z jakimiś notami protestacyjnymi przestalibyśmy przez ów płot po prostu przepuszczać. Podejrzewam, że wystarczyłoby na jednej bramce postawić senatora Bendera, na drugiej Pana Michalkiewicza i zapewne Judajczykom od razu by zrzedła mina. Zresztą taki płot, tylko nieco większy, budują też sami Żydzi, co powoduje histeryczne protesty miejscowych Palestyńczyków. Ale jak słusznie zauważył Pan Terlikowski, nie ma nic gorszego niż lamentowanie Arabów.
Po drugie taki płot poselski pozwoliłby na spokojna pracę sejmowych urzędników, którym żaden dziennikarz z gazety na „F” (bynajmniej nie chodzi o Financial Times) małodusznie nie zaglądałby za rękaw i nie patrzył czy czasem nie piszą bloga, zamiast siedzieć i wypełniać kwity.
Byłby też taki płot godnym prezentem dla nowej koalicji, wszak Pan marszałek Komorowski mógłby sobie wreszcie skutecznie podzielić dziennikarzy na gorszych i lepszych, a Waldemar Pawlak w spokoju zachwalać ekologiczne Diesla mercedesa, biopaliwo w BMW, czy wreszcie katalizatory w ponadczasowych modelach Audii.
Ale najbardziej uradowani by byli chyba pracownicy Biura Ochrony Rządu, którzy zamiast pilnowania Saby przy jej rutynowym wypróżnianiu, mogliby zacząć ochraniać posłów opozycyjnych, bo jak przecież powiedział Pan premier, po wygranych przez PO wyborach, szykuje się nam nowy 13 grudnia.
Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email:
gamaj@onet.eu
About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best
His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka