galopujący major galopujący major
84
BLOG

Kindersztuba

galopujący major galopujący major Polityka Obserwuj notkę 64

W dobrych inteligenckich domach (zapewne również żoliborskich) już od najmłodszych lat uczono dzieci, żeby Broń Boże nie przyprowadzać kolegów z podwórka. Takie dziecko ulicy, mogło by bowiem nie tylko podejrzeć jak Pan domu obłapuje gosposię Panią Lusię, ale także ukraść pomarańcze, a nawet srebrną zastawę.

Od spotkań z kolegami była piaskownica, względnie jakiś przedsionek, gdzie zasmarkane dziecko ulic mogło pierwszy raz w życiu usłyszeć co to jest mezalians, czarna polewka  czy nawet migrena, gdy młody panicz w rozchełstanej apaszce opowiadał o swoich życiowych problemach.

Zabawy nie trwały jednak długo, gdyż tuż po podwieczorku dziadek wołał wnuki, żeby poopowiadać im o swych wojnach, choćby o Port Arthur, toteż  młode dziadkowe pociechy za bardzo się w sieni nie wyziębiły.

Niestety podwórkowi smarkacze nie chcieli słuchać o tym, jak hrabina Klementyna w prostej linii po mieczu odziedziczyła tytuł szlachecki i wcale pokaźny majątek i nad te niesamowicie ciekawe historie przedkładali kradzież jabłek w sąsiednich sadach, czy też rzucanie się kamieniami.

Tę rodzinną kindersztubę i iście plebejskie rozrywki rozwydrzonych rówieśników, dobrze zapamiętał Pan prezydent i gdy przyszło mu wręczać premierowską nominację dla dziecka ulicy, zaczął rozglądać się za jakimś przedsionkiem, tudzież stróżówką.

Niestety stróżówka była już zajęta, piwnice zawalone skrzynkami z drogim winem, a na strychu prezydencki pracownik umieścił kilogramy białego proszku. Pozostała więc jedynie boczna sala, gdzie zapewne  minister Kamiński parkuje swój rower, po tym jak droga do pałacu stała się nieprzejezdna.

Na szczęście uroczystość trwała na tyle krótko, że podwórkowy Donek nie zdołał zapaskudzić pałacowych marmurów, a i papieru na niego nie zmarnowano, telefonicznie zawiadamiając go o spotkaniu. 

 

        Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email: gamaj@onet.eu About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (64)

Inne tematy w dziale Polityka