galopujący major galopujący major
59
BLOG

Eureko i brednie

galopujący major galopujący major Polityka Obserwuj notkę 12

Można wiedzę o sprawie Eureko czerpać z wklejek praktycznej ekonomistki pracującej na swoim. Można czerpać z opinii internautów, zawodowo zajmujących się ogrodnictwem, pieczeniem ciasta, czy filozofią. Ale można tez przeczytać co na ten temat myślą niektórzy prawnicy, ot choćby założyciele największej kancelarii prawniczej w Polsce.

27 sierpień 2005 r. Gazeta Wyborcza nr 199, wydanie waw z dnia 27/08/2005 - 28/08/2005 GOSPODARKA, str. 27Rozmawiała Dominika Wielowieyska

Eureko porozmawia

Eureko rozpoczyna liczenie strat w związku z nieudaną prywatyzacją PZU. Potem zażąda od Polski odszkodowania. Szefowie spółki deklarują, że nadal są otwarci na porozumienie z polskim rządem. Holenderska spółka Eureko pozwała Polskę do Trybunału Arbitrażowego za to, że nasz rząd mimo umowy podpisanej w 2001 r. nie chciał jej sprzedać 21 proc. akcji PZU - największego polskiego ubezpieczyciela. Trybunał orzekł, że Polska złamałapostanowienia polsko-holenderskiej umowy o wzajemnej ochronie inwestycji. O werdykcie poinformował w czwartek resort skarbu. To pierwsza część wyroku, druga ma dotyczyć wysokości ewentualnego odszkodowania, jakie Polska będzie musiała wypłacić Eureko."Wyrok rodzi konsekwencje dla Polski w aspekcie wizerunkowym i finansowym. Niemniej Eureko jest przekonane, iż otwiera też przed Polską możliwości wypełnienia zobowiązań wynikających z umów i zaprezentowania się na forum europejskim jako wiarygodny partner. Wyrok sądu nie zamyka drzwi do rozmów, pod warunkiem że będą one uwzględniać aktualneuwarunkowania i pozycję stron" - czytamy we wczorajszym oświadczeniu holenderskiej spółki. Eureko gromadzi jednak dokumenty i na ich podstawie zażąda odszkodowania od Polski. Na początku tego roku minister skarbu Jacek Socha wynegocjował ugodę z Eureko, która zakładała, iż Holendrzy wycofają pozew z Trybunału. Podpisanie ugody zostało jednak zablokowane przez Sejm, głównie za sprawą LPR. Część posłów uważała, że nie ma potrzeby straszenia Polaków wysokim odszkodowaniem, bo nic w tej sprawie nie jest przesądzone. Tak mówił w Radiu TOK FM m.in. szef komisji śledczej ds. prywatyzacji PZU Janusz Dobrosz (LPR), nadal przeciwny ugodzie z Eureko. Inny członek komisji Przemysław Gosiewski (PiS) deklarował, że należy podważyć w polskim sądzie legalność umowy prywatyzacyjnej między Eureko a naszym rządem. Tymczasem premier Marek Belka opowiedział się wczoraj za ugodą, i to zanim Holendrzy określą sumę odszkodowania.- Jak padnie konkretna suma, trudno będzie rozmawiać dalej - dodał. Premier nie podejmie decyzji w tej sprawie "bez kontaktu z partiami, które się przymierzają do objęcia rządów, i z krytykami ugody, nad którą pracowaliśmy". - Gdyby wynegocjowana zimą ugoda została podpisana, dzisiaj nie mielibyśmy tych problemów - powiedział Belka. - Tylko że wtedy rząd Belki i Sochy byłby winien zbrodni najwyższych, a dzielna komisja śledcza uniemożliwiłaby realizację takiej ugody -dodał.Ludwik Dorn deklaruje w imieniu PiS gotowość rozmowy z rządem. - Chodzi przecież o ponad 4 miliardy złotych obciążenia dla budżetu - powiedział. Tyle może wynieść odszkodowanie, którego zażąda Eureko. Zbigniew Chlebowski (PO) uznał za małoprawdopodobne, by Platforma zasiadła do rozmów z rządem.

Kara dla Polski jest nieuchronna

Dominika Wielowieyska: Międzynarodowy Trybunał Arbitrażowy wydał niekorzystny dla Polski wyrok w sprawie wytoczonej nam przez Eureko. Czy mamy jakąś szansę na odwołanie?

Prof. Grzegorz Domański z Kancelarii Domański Zakrzewski Palinka: Nie. Polska może jedynie złożyć skargę, żądając uchylenia werdyktu ze względów proceduralnych. Skargę rozpatruje sąd tego państwa, w którym toczył się proces arbitrażowy.

Według ministra skarbu będzie to pewnie Belgia.

- Szanse na skuteczność tej skargi są minimalne. Mogłaby zostać uznana w zasadzie tylko wtedy, gdyby: sąd arbitrażowy nie był właściwy do rozpoznania sporu; arbitrzy w sposób rażący naruszyli procedurę, np. nie dopuścili strony pozwanej do przedstawienia swojego stanowiska. Żaden z tych powodów raczej nie występuje w naszym przypadku.

Ale może dzięki temu opóźnimy wydanie drugiej części werdyktu Trybunału o odszkodowaniu, które być może przyjdzie nam płacić.

- Nic z tego. Postępowanie będzie się toczyć dalej niezależnie od skargi. A gdy Trybunał orzeknie, czy Eureko należy się odszkodowanie i jak duże, Polska jest zobowiązana do natychmiastowej wypłaty. Oczywiście tę część werdyktu również możemy zaskarżyć, ale też pewnie nic nie wskóramy. I znów - zaskarżenie nie wstrzymuje biegu rzeczy.

A jeśli Polska odmówi wypłaty odszkodowania?

- Musi się liczyć z wysokimi odsetkami. Eureko wystąpi wtedy do polskiego sądu, konkretnie do Sądu Okręgowego w Warszawie, o stwierdzenie wykonalności wyroku w Polsce.

A polski sąd może odmówić?

- Nie sądzę. Nasz sąd ma bardzo małe pole manewru. Polska jest sygnatariuszem konwencji nowojorskiej, która zobowiązuje nas do podporządkowania się werdyktowi Trybunału Arbitrażowego. I nasz kraj musi stosować tę konwencję w pierwszej kolejności, przed polskim prawem krajowym.

Posłowie przeciwni ugodzie z Eureko uważają, że umowę prywatyzacyjną będzie można podważyć w polskim sądzie i że w związku z tym unikniemy odszkodowania.

- Umowę prywatyzacyjną można próbować podważyć w polskim sądzie, o ile strony umowy ten właśnie sąd wskazały jako właściwy do rozstrzygania sporów. Czy jest szansa na jej unieważnienie? Tego nie wiem, bo nie znam umowy. Ale postępowanie przed polskim sądem nie będzie miało żadnego wpływu na bieg wydarzeń przed Trybunałem Arbitrażowym i nie anuluje ewentualnej decyzji o wypłacie odszkodowania.

Te dwie sprawy - choć powiązane - toczyłyby się osobnym trybem. Eureko bardzo sprytnie uciekło przed procesem w polskim sądzie, gdzie można by było się czepiać szczegółów umowy prywatyzacyjnej, i odwołało się do prawa międzynarodowego, jakim jest umowa między Polską a Holandią o wzajemnej ochronie inwestycji. I Trybunał orzekł, że Polska naruszyła tę umowę w trzech punktach.Jeżeli już ktoś myślał, że próba podważenia umowy będzie miała wpływ na arbitraż, to sprawę w sądzie należało założyć i wygrać przed rozstrzygnięciem Trybunału. Wtedy może prawomocny wyrok miałby jakieś znaczenie dla arbitrów. Ale takiego wyroku nie ma. Umowa jest nadal ważna. Wszystko to stawia Polskę w bardzo złej sytuacji z punktu widzenia prawa.

Ile czasu zajmie Trybunałowi ustalenie, czy Eureko należy się odszkodowanie?

- Sądząc po pierwszej części werdyktu, Trybunał orzeknie pewnie, iż odszkodowanie się należy. Ale ustalenie jego wysokości jest skomplikowane i potrwa może nawet dwa lata. Obie strony powołają biegłych i będą walczyć o każde euro. Wiele wskazuje na to, że kara dla Polski jest nieuchronna, chyba że Eureko zdecyduje się na jakąś formę ugody. Niestety, lekceważenie tego werdyktu i bzdury wypowiadane publicznie na temat postępowania arbitrażowego są porażające.

19 wrzesień 2005 r.

Komisja śledcza błądzi rozmawiała Dominika Wielowieyska Gazeta Wyborcza nr 218, wydanie waw z dnia 19/09/2005 GOSPODARKA, str. 38

W raporcie komisji śledczej nie ma podstaw do unieważnienia umowy prywatyzacyjnej PZU - mówi Krzysztof Zakrzewski *

Dominika Wielowieyska: Komisja śledcza ds. prywatyzacji PZU uznała kilka dni temu, że umowę prywatyzacyjną, na bazie której Eureko i BIG BG kupiły 30 proc. akcji PZU, trzeba unieważnić. W swoim raporcie wymieniła długą listę dowodów na to, iż uda się to przeprowadzić w sądzie.

Krzysztof Zakrzewski: Żaden z punktów przedstawionych przez komisję nie może być uznany za podstawę do unieważnienia umowy. Komisja w raporcie napisała, że minister skarbu Emil Wąsacz nie przestrzegał uchwały Rady Ministrów, która nakazała sprzedaż PZU inwestorowi branżowemu. Pomijając już rozważania, czy Eureko jest inwestorem branżowym czy nie, to taki zarzut nie ma żadnego wpływu na ważność umowy. Minister skarbu ma bardzo duże kompetencje, jeśli chodzi o decyzje prywatyzacyjne.

Według ustawy o komercjalizacji i prywatyzacji zgody całej Rady Ministrów potrzebuje tylko wtedy, gdyby chciał sprzedać spółkę w innym trybie, niż wymienia to ustawa, czyli w innym trybie niż zaproszenie do rokowań, przetarg, oferta publiczna. A minister prywatyzował PZU zgodnie z ustawą. Uchwała rządu była mu potrzebna tylko dlatego, bo PZU było spółką o szczególnym znaczeniu dla gospodarki państwa. Na jej prywatyzację wymagana była zgoda Rady Ministrów. Zgoda taka została wydana. Kolejny przykład wymieniany przez komisję: urzędnik bezprawnie zmienił ofertę Axy, konkurentki Eureko. Jeśli tak, to możemy mieć do czynienia z przestępstwem przeciwko dokumentom, ale znów na ważność umowy nie ma to żadnego wpływu.

Komisja twierdzi, że BiG Bank Gdański naruszył przewidziane w prawie bankowym limity ostrożnościowe, które zabraniają spółce inwestowania zbyt dużej sumy w akcje jednej firmy. Czy BIG naruszył te przepisy i czy może to być uznane za podstawę unieważnienia umowy?

 - Kiedyś analizowaliśmy ten przypadek i tu - podobnie jak komisja - mieliśmy wątpliwości, czy przepisy prawa bankowego były ściśle przestrzegane. Jeśli te limity zostały naruszone, to znów nie ma to znaczenia. Prawo przewiduje różne sankcje dla banku, ale wśród nich nie ma unieważnienia umowy. Także zmiana treści umowy prywatyzacyjnej, nawet jeśli jakiś urzędnik przerobił ją bez odpowiednich upoważnień, nie ma wpływu na jej ważność. Żadna ze stron tej zmiany nie zakwestionowała, a umowa w tej części została przez nie wykonana. Na ważność umowy nie ma wpływu to, że nabywca kupił PZU nie ze środków własnych, tylko z kredytu. Zresztą Eureko trudno by było coś takiego udowodnić, jeśli pieniądze na transakcję pozyskali dzięki podniesieniu kapitału przez swoich właścicieli.

A kiedy sąd może uznać, że umowa jest nieważna?

- W ściśle określonych sytuacjach, kiedy np. jedna ze stron zawarła ją pod przymusem, pod wpływem bezprawnej groźby, albo podpisujący umowę był niespełna rozumu, nie miał świadomości, co czyni. Przyczyną może też być błąd, ale to musi być błąd np. tego rodzaju: ktoś myślał, że kupuje akcje Warty, ale w rzeczywistości kupił akcje PZU. Istnieje podstawowa zasada pacta sund servanda - umowy są święte. Stwierdzenie nieważności umowy to rzecz zupełnie wyjątkowa. Nie każde naruszenie prawa prowadzić musi do uznania czynności za nieważną. Dzieje się tak tylko wtedy, gdy dane naruszenie nie pociąga za sobą żadnej innej sankcji - np. za naruszenie norm ostrożnościowych w banku może być wprowadzony nawet zarząd komisaryczny, ale umowa jest ważna.

A gdyby się okazało, że polska prokuratura dowiodła przed sądem, że przy okazji tej prywatyzacji ktoś wziął łapówkę? Dotąd nikomu nie postawiono takich zarzutów, ale rozważmy taki przypadek teoretycznie.

- To trzeba ukarać łapowników, ale umowa pozostaje ważna. Zresztą w tym raporcie uderza gołosłowność zarzutów. Wielu urzędników komisja bez ogródek oskarża o łapownictwo, nie przytaczając na to żadnych dowodów. Raport może być więc źródłem wielu procesów o zniesławienie przeciwko członkom komisji.

Takie pozwy zapowiedziała już Aldona Kamela-Sowińska i Karol Miłkowski...

- Tak, ale jeszcze kilka innych osób mogłoby to zrobić.

Czy są podstawy, aby minister Aldonę Kamelę-Sowińską postawić przed Trybunałem Stanu?

- Taką decyzję podejmuje Sejm na wniosek komisji odpowiedzialności konstytucyjnej. Z raportu komisji trudno wysnuć wniosek, że pani minister złamała prawo, ale Sejm nie musi tego dowodzić. To już oceni Trybunał Stanu. Polityczna ocena działalności Aldony Kameli-Sowińskiej to jedna strona medalu - to oczywiste, że jej koncepcja prywatyzacji może być krytykowana. Inną rzeczą jest, czy wszystko odbyło się zgodnie z prawem.

Czy Trybunał Stanu weźmie pod uwagę taką polityczną ocenę? Z jednej strony postępowanie przed Trybunałem toczy się według rygorów postępowania karnego, a z drugiej - sędziami Trybunału są osoby delegowane przez poszczególne ugrupowania polityczne. Pani minister zarzuca się przekroczenie uprawnień, to zarzut worek bez dna. Dlatego bardzo trudno ocenić ostateczny wynik postępowania. Orzeczenia Trybunału Stanu, które miały miejsce w III RP, oceniają nie tylko to, czy urzędnik złamał prawo, ale także to, czy nie zaniechał swoich obowiązków, mimo iż mógł zapobiec niekorzystnym dla skarbu państwa zjawiskom.

Przegraliśmy z Eureko sprawę w Trybunale Arbitrażowym, teraz Trybunał ustala wielkość odszkodowania. Eureko wydało komunikat, że będzie analizować raport "w kontekście tej drugiej części postępowania arbitrażowego". Boję się, że raport z groźbami bez pokrycia może pomóc Eureko uzyskać jeszcze większe odszkodowanie.

-Raport i jego wnioski nie są dla nikogo wiążące. Trzeba je traktować jako stanowisko polityczne. Nie można jednak wykluczyć, że Eureko wykorzysta jego fragmenty czy niektóre tezy jako dowody na nastawienie władz polskich do jego inwestycji. Nie zdziwiłbym się, gdyby Eureko znalazło w raporcie argumenty wspierające jego stanowisko przed Trybunałem.

Szef komisji śledczej Janusz Dobrosz oświadczył w rozmowie z PAP, że właściwie to my wygrywamy w tym postępowaniu arbitrażowym. Stwierdził, że nawet gdybyśmy jednak musieli zapłacić odszkodowanie, to lepiej je zapłaćmy i zachowajmy kontrolę nad spółką.

- W postępowaniu arbitrażowym na razie przegrywamy, a gdy Trybunał zasądzi odszkodowanie i my je zapłacimy, to oczywiście nie uchroni nas przed oddaniem kontroli nad spółką. Umowę nadal trzeba będzie wykonać. Im dłużej będziemy z tym zwlekać, tym wyższe kary będziemy płacić. Odszkodowanie zapłacone w wyniku tego postępowania nie jest ceną za odstąpienie od umowy! Jest to kara za naruszenia umowy, które już nastąpiły.

Czy rzeczywiście nasza przegrana w Trybunale jest ostateczna, a zapłata odszkodowania nieunikniona? Jak bronić się przed groźnymi roszczeniami Eureko?

- Jeden z trzech arbitrów, prof. Jerzy Rajski, był przeciwny orzeczeniu i napisał zdanie odrębne od werdyktu Trybunału. To bardzo ciekawe uzasadnienie prawne, z którego wynika m.in., że Trybunał Arbitrażowy nie powinien rozpatrywać tej sprawy, bo w umowie prywatyzacyjnej napisano, iż wszelkie spory rozstrzyga sąd powszechny w Polsce. Uważam, że opierając się na opinii tego znakomitego prawnika, skarb państwa powinien wnieść skargę na orzeczenie Trybunału. Sam wyrok jest ostateczny, ale z określonych przyczyn można wnieść o jego uchylenie i opinia prof. Rajskiego wskazuje tę drogę. Trzeba jednak pamiętać, że sądy bardzo rzadko uchylają werdykty Trybunałów Arbitrażowych, a w biznesie najczęściej najgorsza ugoda jest jednak korzystniejsza od najlepszego wyroku. Pytanie, kiedy mija termin wniesienia skargi - w prawie polskim jest to miesiąc od doręczenia wyroku. Nie wiem, jak sprawę tę reguluje prawo belgijskie.

        Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email: gamaj@onet.eu About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Polityka