Ten post nie życzy sobie obecności na SG
Gdy napiszesz tekst, właściwie nic już nie powinieneś dodawać. Rzuciłeś go w „eter”, wyzbyłeś się, jesteś jego ojcem, ale on radzić musi sobie już sam. Był czas na wychowanie, przylizywanie, cyzelowanie i wygładzanie rogów. Teraz wypychasz go spod klawiatury, jak pisklę z gniazda.
Ludzie czytają teksty w oderwaniu do twoich intencji. To chyba dobrze. Choć czasami, zazwyczaj w geście rozpaczy, gdy się już nie da lub gdy się nie chce mozolnie obalać treści sięgają po twe zamysły. Wszak niecne zamiary, jak rzepy - tak łatwo się dają przylepiać. Przerabialiśmy to z książką o Wałęsie, przerabiamy to co dzień. Choćby w tekście z Wysokich Obcasów o tych obrzydliwych niemowlakach. A przecież tacy ludzie istnieją, ktoś ich musi opisać. Tysiące aborcyjnych zabiegów nie biorą się znikąd, pogoń za szczęściem wciąż trwa i trwać będzie. Tylko co to jest szczęście? Mam swoją prywatną teorię, kiedyś pewnie coś tam o niej napiszę.
Są ludzie którzy bardzo pragną spłodzić potomka, ale są tacy którzy tego nie chcą. Oboje kierują się przyjemnością: rodzicielstwa bądź bezdzietności. Oboje mają hedonistyczne intencje, ale tylko ci pierwsi się mają poświęcać, a ci drudzy pławić w luksusie samorealizacji. Teresa z Avila znalazła szczęście w cierpieniu (dla niej karą musiał być luksus), Diogenes w beczce, setki tysięcy znajdują w rodzicielstwie, a tysiące w życiu samotnym. Jakim prawem mam komuś narzucać swój własny model zadowolenia? Tatarkiewicz w swym zgrabnym traktacie „O szczęściu” wielokrotnie podkreślał, że czyjeś życie filtrujemy przez własny system przyjemności, cierpień, łask, poglądów i pragnień. Stąd bezdzietni są popaprani, a dzietni umęczeni i dosyć zdziadziali. A chyba wystarczy, żeby byli szczęśliwi? Sprawy zbawienia i cywilizacji na chwilę odłóżmy. Bo nie da się pogodzić wolności z nakazem rodzicielstwa. A przecież owa wolność to chyba jedyna idea, do której próbują odwołać się niemal wszyscy.
Tak, niemowlaki bywają obrzydliwe. Ludzie generalnie mają w sobie duży potencjał obrzydliwości. Sama obrzydliwość to kategoria estetyczna, tu nie ma żadnego sędziego i nigdy nie będzie. Patrzę w oczy przyjaciółek, koleżanek, widzę jak są umęczone, że od roku nie przespały całej nocy, wodzą wzrokiem za gówniarzerią, że powoli się sposobią do pracy (miękkie konserwatystki, ale żadna nie rezygnuje z zawodowych ambicji). Widzę i chyba namacalnie czuję te zniewolenie, tę rezygnację z pragnień, „wymuszony stoicyzm”. Ale widzę też szczęście.
Przez setki lat dzieci wychowywały się same, w tych hołubionych przez konserwatystach czasach ziemiaństwa, dzieci oddawano szybko zastępczym mamkom, służba się nimi musiała zająć, bo rodzicielstwo nie było w cenie. Kto nie żył przed rewolucją nie zna życia - mawiał Talleyrand, który jak wielu jego rówieśników był tylko niewygodnym bibelotem w majątku rodziców. Dzieci rodziły się i często umierały i nikt po nich nie płakał. Były trochę jak przedmioty albo zwierzęta - do tresowania, najczęściej pociągowe. Czasy czułych rodziców dbających o swe pociechy to efekt humanizmu oświeceniowego, tego ciągłego lewackiego pchania cywilizacji na skraj przepaści. Po dzieciach przyszedł czas na kobiety, a teraz na zwierzęta. Kto wie, być może więc za kilkaset lat ówczesny Terlikowski będzie się oburzał, że jakaś egoistyczna para nie chce przygarnąć małego goryla, który też jest dziełem bożym? Skoro zaledwie kilkadziesiąt lat temu w Redlińskiego „Talarach” dzieci nadal były oceniane niżej od zwierząt to chyba wszystko jest nadal możliwe?
Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email:
gamaj@onet.eu
About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best
His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka