Mimo całej swej sympatii dla Domu Panującego, czy tego na Ujazdowskich, czy na Krakowskim Przedmieściu, nie potrafię (jak inni koledzy „po blogu”) warować codziennie przed telewizorem i obszczekiwać wieczornych programów informacyjnych. Nie potrafię też o tym pisać, nie potrafię wzdrygać swego ciała dreszczem podniecenia, nie potrafię się ślinić, ani skomleć, gdy zobaczę red. Durczoka bądź Kraśko.
Jednakże wczorajszym wieczorem, z pasją oddając się pantoflarskiemu prasowaniu mych koszul, dane mi było obejrzeć dwa polskie serwisy informacyjne. W pierwszym z nich –„tefałenowskim”, o diametralnym obniżeniu wizerunku policji przez Marka Surmacza, mówił nie kto inny, jak nieobniżający wizerunku Janusz Kaczmarek. Pod koniec zaś, zaprzęgając parę naukowych autorytetów i parę odwetowych cytatów z blogosfery (Mułlarczyk, Zmułlarczyk) grzmiano przez dobrych parę minut, jak to haniebnie zachował się poseł Mularczyk, wymawiając z niemiecka nazwisko Grzesia Schetyny,
Drugim serwisem, były nieśmiertelne Wiadomości, z wspomnianym red. Kraśko, tym samym, którego przed śmiercią zapragnął ponoć oglądać sam Jan Paweł II. Po chwili sportowego napięcia gdy krzykliwym szeptem prowadzący oznajmił, że aż 70 % obywateli nie chce poznać raportu o zdrowiu Pana prezydenta, puszczono filmik o tymże raporcie. W filmiku, rodem z wczesnego „Warto Rozmawiać”, Donald Tusk wypowiedział się raz, a Pan prezydent dwa razy, plus jeszcze Pan Kowal i Pan Kamiński. Drugim newsem była coroczna pielgrzymka akademicka, zaś o Marku Surmaczu i jego samarytańskiej przeszłości, dziwnym trafem, nie powiedziano ni słowa.
Do tej pory myślałem, że po tym jak się przejrzało newsy w necie, oglądanie tego samego w TV jest stratą czasu. Ale dopiero wczoraj uświadomiłem sobie, że w całym tym oglądaniu nie bardzo chodzi o to co jest, tylko o to jak jest, a czasami nawet jak i dlaczego nie jest.
PS Ponieważ Wisła Kraków nie bardzo kwapiła się ku Lidze Mistrzów, grzechem cudzołóstwa nie będzie, mym zdaniem, kibicowanie drużynie z Katalonii. Wszak dla Wisły porażka będzie świecką tradycją, a dla Barcy bezprecedensową katastrofą, więc namawiam: choć raz w życiu bądźmy tradycjonalistami.
Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email:
gamaj@onet.eu
About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best
His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka