Wcześniej, jakiś miesiąc temu byłem w Centrozłomie - zaprosili mnie na rozmowę - wypytali o to i o tamto. Złożyłem cv i lm. Za jakiś czas zadzwonili, poprosili na następny etap, bo przyjechał szef z Wrocławia, przyszedłem pogadałem - jeśli się zdecydują na zatrudnienie mnie to zadzwonią - obiecali - nie zadzwonili.
Blisko mnie trafiła się oferta i ze źródeł dobrze poinformowanych wiedziałem, że to firma mojego znajomego z ex pracy - z poczty. Nawet chyba razem co nieco wypiliśmy czasu swego ale to jeszcze wojna Jaruzelska lud jednoczyła. Zaniosłem cv, lm. Spotkałem nawet szefa. Zaprosił mnie do siebie, pogadaliśmy. Poprosił kogoś tam z kierownictwa, przedstawił nas - kazał napisać krzyżyk, że z tą kandydaturą już się zapoznali. Myślałem, że ten krzyżyk dobrze wróży. Niestety chyba postawili na mnie krzyżyk, bo nie oddzwonili. A juże się uda po znajomości.
Kurcze jakbym był córką Vincenta to może do Sikorskiego bym się załapał a tak ... szukam dalej.
Vincent gadał, że jeśli chodzi o bezrobocie to też jesteśmy zieloną wyspą i generalnie lepiej niż za PiS i za SLD. Z tym, że za tamtych to miałem pracę.
Jakoś inaczej z Vincentem postrzegamy rzeczywistość
Inne tematy w dziale Polityka