Gazeta Obywatelska Gazeta Obywatelska
1243
BLOG

Kto rozliczy sędziów? - Jerzy Jachowicz

Gazeta Obywatelska Gazeta Obywatelska Polityka Obserwuj notkę 4

Polskie sądownictwo po raz kolejny zapisało na swoim koncie niechlubny rekord świata. Proces ciągnący się 18 lat. Sędziowie, a i sądowi sprawozdawcy innych krajów łapaliby się za głowy, wykrzykując: – „Nie, to niemożliwe”. A jednak. Okazuje się, że u nas wszystko możliwe. Nawet największe absurdy. I kompromitacje.

 

 

 

Gra na przeczekanie

Najpierw o absurdzie. O 18 latach. Tyle trwał proces tych, których prokuratura uznała za winnych dokonania masakry robotników na Wybrzeżu w grudniu 1970 roku. Z dwunastu oskarżonych stających za tę zbrodnię przed sądem na początku lat 90. do kwietnia 2013 roku zostało czterech, a właściwie trzech, bo gen. Wojciech Jaruzelski i dwóch innych ze względu na stan zdrowia sąd wyłączył z procesu. I zapewne wszyscy unikną kary, podobnie jak ci, którzy w trakcie tego procesu po prostu umarli, w większości przypadków już jako ludzie starzy.

Od początku procesu kolejne sądy robiły wiele, by uchylić się od wydania wyroków. Nawet dla przypadkowych obserwatorów procesu było widoczne, że obrońcy oskarżonych prowadzili z sądem swoistą grę o maksymalne jego wydłużenie. Chwilami sprawiało to wrażenie, jakby sędziowie świadomie i z ochotą ulegali każdemu pretekstowi, by przekładać na odległe terminy następne rozprawy. Z premedytacją łamali jedną z podstawowych zasad, jaka winna przyświecać każdemu sędziemu. Mówi ona, że kara tylko wtedy spełnia swoją rolę, jeśli jest szybka. Kara wymierzona po tylu latach jest drwiną. W tym konkretnym przypadku jest objawem żałosnej sytuacji polskich sądów, degeneracji stanu sędziowskiego.

Farsa

Kara po takim czasie zbliża się do absurdu. Co innego, gdyby sprawcy ukrywali się po całym świecie i dopiero teraz zostali schwytani. Ale przecież cały czas byli obok nas. Wymiar sprawiedliwości, który nie potrafił osądzić winnych na początku lat 90., zamienia się w farsę. Sytuacja z polskimi sędziami nabiera większego dramatu, kiedy się zważy, że do pierwszej noty musimy dopisać kompromitację. Bo nie można inaczej nazwać wyroku, który uwalnia od winy „kata Trójmiasta” Stanisława Kociołka.

Przewodniczący składu sędziowskiego Wojciech Małek próbował w uzasadnieniu stworzyć sobie alibi rzekomo „bezkompromisowymi i surowymi” ocenami grudniowych wydarzeń w 1970 r. Stwierdził na przykład, że „decyzja o użyciu broni była bezprawna i przestępcza”. Tyle że te słowa nie przekładają się na wyrok wobec trójki oskarżonych. Dwaj oficerowie praktycznie nie przesiedzą ani jednego dnia więzieniu, bo dostali po dwa lata na cztery w zawieszeniu.

Udawanie ignorancji

„Odpowiedzialność każdego oskarżonego musi być oceniana indywidualnie”. To druga rzekomo głęboka myśl sędziego Małka, doświadczonego sędziego i człowieka.

Sędzia Małek jest w tym dobrym położeniu, że nie musi studiować w dzielnicowej bibliotece, że nie wspomnę o uniwersyteckiej, by mieć pewność, że decyzja o otwarciu ostrej broni do robotników nie mogła zapaść bez wiedzy i akceptacji wicepremiera i zarazem niedawnego sekretarza wojewódzkiego w Gdańsku, czyli Stanisława Kociołka. Sędzia Małek wie to doskonale z doświadczenia.

Ta ignorancja, zamieniona w ślepotę za stołem sędziowskim, nad którym wisi godło Polski jako rękojmia sprawiedliwości, nie jest ani wyjątkowa, ani przypadkowa. To jest udawanie ignoranta. Tak to widzę. I pytam: – Dlaczego sędzia Wojciech Małek udaje ignoranta i człowieka ślepego? Dlaczego? Nie przemawia do niego to, że Stanisław Kociołek miał swój ważny udział w tym, że zostało zabitych 45 osób, a ponad 1160 zostało rannych.

Pozory rozliczeń

Jakimś pocieszeniem jest fakt, że dwoje ławników – pani Małgorzata Polak i pan Szczepan Piotrowski zgłosili votum separatum w sprawie uniewinnienia Kociołka.

Obydwoje okazali się mądrzejsi od pani sędzi Agnieszki Wysokińskiej-Walczak, która „biła pianę”, niczym prymus z szóstej klasy szkoły podstawowej: – „Ten proces był potrzebny, bo należy rozliczać działalność władzy, zwłaszcza gdy dochodzi do popełnienia przestępstw. Działania władzy przeciwko obywatelom nie mogą być chronione tajemnicą ani zapomniane” – tokowała, jakby odkrywała wielkie prawdy. Mówiąc o Kociołku, objawiła się jako kolejna ignorantka siedząca w todze sędziny: – „Ze zgromadzonych dowodów nie dało się wykazać, iż działania wicepremiera PRL przyczyniły się do tragedii”. A już kompletnie kuriozalna było twierdzenie sędziny Wysokińskiej-Walczak: – „Przemówienie Stanisława Kociołka nie miało na celu nakłonienie robotników do przyjścia do pracy, ale do podjęcia pracy”. Czyli, według pani sędziny, stoczniowcy mieli podejmować pracę, siedząc w domu.

O tym, jak ten wyrok w pełni zadowala zbrodniarzy, świadczą słowa gen. Jaruzelskiego: – „Gdyby wyrok był wyższy, byłbym zniesmaczony”.

Wypada zgodzić się z oświadczeniem oburzonego wyrokiem Stowarzyszenia „Godność” z Wybrzeża: – „Wymiar sprawiedliwości opanowany przez stare kadry sędziowskie i prokuratorskie mentalnie tkwi w głębokim PRL”. Dla jasności trzeba dodać: I chroni przestępców z czasów PRL.

Dwutygodnik „Prawda jest ciekawa Gazeta Obywatelska” wydaje Solidarność Walcząca. Nasza redakcja mieści się we Wrocławiu, natomiast gazeta dostępna jest na terenie całego kraju. „Prawda jest ciekawa Gazeta Obywatelska” porusza tematykę społeczno-polityczną, kładąc szczególny nacisk na promocje idei solidaryzmu społecznego i uczciwości w przestrzeni publicznej. Zależy nam również na aktywności naszych czytelników, tak aby stać się miejscem działalności obywatelskiej ludzi, którzy nie odnajdują dla siebie przestrzeni w głównym nurcie, zarówno medialnym, jak i politycznym. Jesteśmy dwutygodnikiem, który nie tylko krytykuje i wytyka błędy władzy, instytucjom państwowym i osobom zaangażowanym w życie publiczne w naszym kraju, ale również przedstawia własne propozycje usprawnienia funkcjonowania państwa i obywateli w jego ramach. Nasz adres - gazetaobywatelska.info

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Polityka