Jak i kto siał terror w II Rzeczypospolitej?
Mija 70. rocznica ludobójstwa na Kresach. Żeby dobrze zrozumieć, jak do tego doszło, należy wejrzeć nieco w głąb historii, przynajmniej tej najnowszej.
Głównym źródłem niepokojów w II RP stała się Ukraińska Organizacja Wojskowa. Młode pokolenie Polaków niewiele o niej wie, dlatego należy wydarzenia i fakty związane z UOW przypominać, by wiedza ta pomogła nam lepiej zrozumieć skomplikowaną sytuację w tamtym czasie, ale też dlatego, byśmy mogli pojąć wiele współczesnych zjawisk dotyczących wzajemnych relacji między Polakami a Ukraińcami. Każdego bowiem dnia dowiadujemy się o gloryfikowaniu na Ukrainie przywódców Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii, czyli tych, którzy stali u podstaw ludobójstwa dokonanego na Polakach, Żydach, Ormianach…
Problem zresztą jest szerszy. Dotyczy naszych obecnych stosunków nie tylko z Ukrainą, ale i z Niemcami i Rosją. Nie da się bowiem w pełni wyjaśnić mordu katyńskiego, bez wejrzenia w Kresy. Nie da się pojąć problemu wypędzeń, tak mocno podnoszonych przez Niemcy. Słowem, w Kresach znajduje się klucz do zrozumienia wielu zagadnień współczesnych.
Początki i sprzymierzeńcy
Ukraińska Organizacja Wojskowa powstała31 sierpnia 1920 r. w Pradze, podczas I ZjazduZagranicznych Przedstawicieli Ukraińskich Organizacji Wojskowych. Na czele Kolegium Naczelnego stanął Iwan Nawrockyj. Dopiero jednak, gdy przywódcą został 20.07.1921 r. Jewhen Konowalec, organizacja postawiła sobie wyraźne cele: zbrojną walkę przeciwko państwu polskiemu, której efektem miało być oderwanie od II RP województw południowo-wschodnich, sabotaż, szpiegostwo, terror i wywoływanie konfliktów między Polakami a Ukraińcami na terenie II Rzeczypospolitej. Warto też dodać, ponieważ o tym się nic się nie mówi, że terror ukraiński miał i drugi, ukryty cel, a mianowicie, pobudzenie ducha narodowego zwykłych ukraińskich mas chłopskich, które nie paliły się specjalnie do zaogniania stosunków z Polakami.
Później UOW została przeniesiona do Niemiec. Dysponowała zapleczem wydawniczym i informacyjnym, publikując m.in. pismo „Surma”, które nielegalnie kolportowała na Kresach, a finansował je w dużym stopniu wywiad niemiecki.
Korpus Ochrony Pogranicza
By zapobiec terrorowi, rząd polski podjął decyzję o powołaniu w 1924 r. Korpusu Ochrony Pogranicza. Miał on za zadanie chronić obiekty państwowe i ludność cywilną przed agresywną działalnością UOW oraz zabezpieczać wschodnie granice II RP przed przedostawaniem się sowieckich i innych agentów na ziemie polskie. Niestety, akcje terrorystyczne trwały nadal.
Ukraińska Organizacja Wojskowa miała na Kresach swoich przedstawicieli i delegatów, którzy kierowali działaniami dywersyjnymi, głównie na terenie czterech województw: wołyńskiego, tarnopolskiego, lwowskiego i stanisławowskiego.
Do najgłośniejszych aktów terroru w ciągu dwudziestu lat państwowości polskiej należały: zamach, na szczęście nieudany, dokonany 25 września 1921 r. na Józefa Piłsudskiego i wojewodę lwowskiego, Kazimierza Grabowskiego we Lwowie, nieudany zamach na prezydenta II RP Stanisława Wojciechowskiego we Lwowie, mord kuratora szkolnego, Stanisława Sobińskiego, zabójstwo posła, Tadeusza Hołówki, zabójstwo ministra spraw wewnętrznych, Bronisława Pierackiego. Z ręki Ukraińców padł też znany ukraiński pisarz i nauczyciel, Sydir Twerdochlib, który współpracował z polskimi twórcami w przybliżaniu polskim czytelnikom ukraińskiej literatury.
UOW rozbijała jednak współpracę polskiej i ukraińskiej inteligencji, które działały na rzecz wspólnego dobra. Siała zamęt i niepokoje. Głośne stały się zamachy terrorystyczne na urzędy skarbowe, magazyny wojskowe, budynki gospodarcze, dworki, folwarki, kolejarzy, wysadzanie mostów, urzędów pocztowych, pociągów, urządzeń wodnych i kanalizacyjnych, niszczenie linii i słupów telefonicznych, sygnalizacji kolejowej, napady na listonoszy i ambulanse pocztowe.
Badaczka terroryzmu na Kresach, Lucyna Kulińska, pisze, że aktów terroru dopuszczali się nie tylko nacjonaliści kraińscy.
Nie były – powiada ona – to jedyne ugrupowania realizujące dywersję i sabotaż na polskim terytorium w latach 1918-1939. Robiły to również organizacje o proweniencji komunistycznej (w tym także ukraińskie), szczególnie w latach dwudziestych.
Ale terrorem zajmowały się organizacji skrajnie nacjonalistyczne.
Polem ich działania, jak podaje Kulińska, była przede wszystkim Małopolska Wschodnia, a pomoc finansową i logistyczną niosły wrodzy Polsce sąsiedzi: Niemcy, Litwini i Rosjanie, a po części także i Czesi.
Głównym inicjatorem zamachów terrorystycznych na Kresach była nacjonalistycznie nastawiona inteligencja ukraińska, popi, działacze polityczni, nauczyciele, studenci, uczniowie szkół średnich, a także przedstawiciele wolnych zawodów. Aktywiści wykorzystywali dla swoich zbrodniczych celów legalnie działające instytucje kulturalne, oświatowe, sportowe i handlowe. Zwykle kierowali nimi byli oficerowie Ukraińskiej Halickiej Armii, noszącej wówczas nazwę Armii Halickiej, powstałej w sojuszu z armią Antona Denikina, generała i jednego z dowódców antykomunistycznej, tzw. białej armii rosyjskiej.
To była grupa ludzi dobrze wojskowo wyszkolonych, znających tajniki taktyki i strategii, obeznanych z bronią. Zajmowali się kaperowaniem do oddziałów terrorystycznych uczniów gimnazjów, liceów i studentów, wciągali ich do siatek wywiadowczych i sabotażowych, zaszczepiali nieufność do państwa polskiego i nienawiść do Polaków. I ci młodzi chłopcy roznosili ulotki, odezwy, literaturę propagandową, mającą na celu wzbudzenie gniewu i buntu ukraińskiej ludności przeciwko swoim polskim sąsiadom. Wyjątkową rolę odgrywali księża greckokatoliccy, którzy wykorzystywali cerkiew do siania złych emocji i nawoływania do zbrodni. Na wiecach i zebraniach wiejskich kierownicy szkół, nauczyciele, opiekunowie świetlic, klubów sportowych i popi rozpowszechniali kłamliwe informacje o zamiarach rządu polskiego, podsycali w swoich społecznościach agresję i wrogość wobec Polaków, terroryzowali tych Ukraińców, którzy nie chcieli ulec ich propagandzie, zastraszali, wyśmiewali i szantażowali. Organizowali napady na polskie sklepy, urzędy pocztowe, pociągi, podpalali stogi siana i zboża, stodoły i obejścia gospodarcze, domy, młyny i restauracje.
W trakcie trwania wyborów parlamentarnych w 1922 r., w których Blok Mniejszości Narodowych uzyskał znakomity wynik, 66 posłów, Ukraińska Organizacja Wojskowa, której pomagali też ukraińscy komuniści, podpaliła blisko 2300 budynków publicznych, magazynów zbożowych, siedzib polskich władz.
Wybitny polski uczony, filozof, o. prof. dr hab. Mieczysław Albert Krąpiec, w „Przedmowie” do książki Władysława Kubowa „Terroryzm na Podolu” pisze:
Początek i narastanie terroru na Kresach zapamiętałem jako dziecko. Jeszcze przed 1930 r. nacjonaliści ukraińscy przeprowadzili akcję palenia polskich stodół i stogów ze zbożem. Pamiętam grozę płonących w nocy ogromnych stogów pszenicy, gdy niszczono zbiory panu Konopackiemu, bogatemu właścicielowi ziemskiemu z mojej rodzinnej Berezowicy Małej. Najstraszniejsze miało dopiero nadejść. Kilkanaście lat później tenże Konopacki zginął obdarty przez nacjonalistów ukraińskich ze skóry [...]
Pouczające uwagi znajdujemy też w przemówieniu Felicjana Sławoja-Składkowskiego, Ministra Spraw Wewnętrznych, które wygłosił 9 stycznia 1931 r. na posiedzeniu Komisji Budżetowej Sejmu: […] najwięcej aktów podpaleń przypada na te powiaty, gdzie istniały ukraińskie gimnazja lub silniejsze organizacyjnie organizacje sportowe lub kulturalne: Proswity, Sokity, Płasty (Lwów powiat 16, Bóbrka 11, Rohatyn 11) z tego wynika, że stowarzyszenia te były środowiskami, z których najczęściej wychodziła inicjatywa do wykonywana zbrodniczej akcji. Sumaryczny bilans… – 101 wypadków.
Dlaczego warto to wszystko wiedzieć? Dlatego, by w aktualnie toczących się dyskusjach o ludobójstwie, jakiego dokonały w latach 1939-1945 Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińska Powstańcza Armia, móc zrozumieć, jak do tego doszło, jakie były źródła nienawiści, kto i kiedy Ukraińców do tego przygotowywał. I co należy zrobić, by budować między Polakami a Ukraińcami dobre, przyjazne stosunki w nowej epoce.
Stanisław Srokowski
Dwutygodnik „Prawda jest ciekawa Gazeta Obywatelska” wydaje Solidarność Walcząca. Nasza redakcja mieści się we Wrocławiu, natomiast gazeta dostępna jest na terenie całego kraju. „Prawda jest ciekawa Gazeta Obywatelska” porusza tematykę społeczno-polityczną, kładąc szczególny nacisk na promocje idei solidaryzmu społecznego i uczciwości w przestrzeni publicznej. Zależy nam również na aktywności naszych czytelników, tak aby stać się miejscem działalności obywatelskiej ludzi, którzy nie odnajdują dla siebie przestrzeni w głównym nurcie, zarówno medialnym, jak i politycznym. Jesteśmy dwutygodnikiem, który nie tylko krytykuje i wytyka błędy władzy, instytucjom państwowym i osobom zaangażowanym w życie publiczne w naszym kraju, ale również przedstawia własne propozycje usprawnienia funkcjonowania państwa i obywateli w jego ramach. Nasz adres - gazetaobywatelska.info
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka