Gdzie jest państwo polskie? Gdzie jest premier rządu? Gdzie jest prezydent? Gdzie jest marszałek sejmu? Gdzie są liderzy partii opozycyjnych?
Co robią politycy, by zakończyć tragifarsę rozgrywającą się przed Pałacem Prezydenckim?
Nic.
Sprawy w ogóle by nie było, gdyby PO kilkanaście dni wcześniej postarała się rozegrać to po ludzku. Sprawy by nie było, gdyby Kaczyński tydzień temu poszedł na Krakowskie Przedmieście i powiedział, że krzyż powinien zostać przeniesiony.
To, co dzieje się przed Pałacem jest żałosne i obrzydliwe. Co więcej, zdaje się, że z tej sytuacji nie ma dobrego wyjścia. Jakkolwiek ta sprawa się zakończy, tylko zyska na obrzydliwości.
Nie jest tak, że mamy oto dwie grupy ludzi, którzy wyrażają swój obywatelski sprzeciw. Nie ma przecież czegoś takiego, jak obywatelski sprzeciw jednej grupy przeciwko drugiej grupie. Gdy dwóch obywateli nie jest w stanie rozwiązać sporu, który między nimi powstał, to kierują się do instytucji państwowej, która ma władzę, by ów spór rozsądzić. Gdzie są więc teraz instytucje państwowe, które próbowałyby zażegnać ten idiotyczny konflikt?
Nasze państwo potrafi być skuteczne, gdy politykom i urzędnikom na skuteczności zależy. Dlaczego w tej sprawie, która może mieć naprawdę niebezpieczne konsekwencje, nikt nie reaguje?
Sposób, w jaki zachowują się teraz politycy jest tchórzliwy i wstrętny zarazem. Oby jak najszybciej znikneli oni z życia publicznego.
