geissler geissler
296
BLOG

Czy konkurencja uzdrowi NFZ?

geissler geissler Polityka Obserwuj notkę 3

W sobotniej Rzeczpospolitej można było znaleźć tekst o kolejnym planie reformy służby zdrowia. Sprawa bardzo ważna, a przeszła raczej bez większego echa więc sam spróbuję zwrócić uwagę na pewne nezbezpieczne elementy owej reformy.

Planowana reforma przede wszystkim zakłada dopuszczenie prywatnej konkurencji dla NFZ. Innymi słowy będzie można sobie wybrać ubezpieczyciela.

Pierwszym i oczywistym niezbezpieczństwem wynikającym z planów ministerstwa jest spowodowanie, że bogatsi będą znacząco lepiej ubezpieczeni niż biedni, co jeszcze bardziej pogłębiłoby różnice między bogatymi a biednymi. A przecież już teraz polskie nierówności społeczne są podobne do szwajcarskich - tyle, że georgraficznych.

Wiceminister zdrowia zapewnia jednak, że zostaną wprowadzone "systemy wyrównawcze", które zapobiegną "negatywnej selekcji pacjentów". Cóż, pozostaje wierzyć ministrowi na słowo, że systemy te rzeczywiście zadziałają. Oczywiście wierzyć w takie rzeczy jest ciężko. Trudno nie mieć podejrzeń, że prywatni ubezpieczyciele nie znajdą sposobów, aby jakoś wszystkie obostrzenia obchodzić. Trudno też ustrzec się przed myślą, że gdy ustawa rzeczywiście zacznie być pisana tłumy lobbystów nie będą chodzić za urzędnikami, by odpowiednie zapisy odpowiednio złagodzić.

W ogóle cała sprawa przypomina reformę systemu emerytalnego. Również wtedy mówiło się, że rozwiązanie jest świetne i nowoczesne. Nikt za bardzo nie protestował. Prasa reformę zachwalała. Aż powstał potwór legislacyjny służący do bogacenia się instytucji finansowych. Warto by dzisiaj sprawdzić, kto i jak lobbował za ową ustawą.

Ale załóżmy na chwilę, że sprawa jest czysta. Że powstaną mocne regulacje, które zapobiegną nadużyciom, a prywatni ubezpieczyciele będą służyc tak naprawdę społeczeństwu - sami zarabiając ledwie na szklankę wody i kromkę chleba.

Nawet przy takim założeniu reforma ta budzi jedno zasadnicze zastrzeżenie. Zauważmy, że plan jest taki, że zostawiamy państwowy NFZ, ale wpuszczamy na rynek paru prywatnych graczy. Zdaje się, że twórcy projektu nie przewidują, że do ubezpieczycieli nie-państwowych przejdzie zdecydowana większość Polaków. Marke Balicki mówi: "Nawet jeśli tylko kilka procent Polaków zrezygnuje z usług NFZ i przeniesie się do prywatnych firm, to i tak zrodzi to ożywczą konkurencję. A pacjenci mogą zyskać lepszy standard." Zdaje się więc, że planuje się, że NFZ będzie głównym ubezpieczycielem, a obok niego będą działać dużo mniejsze prywatne ubezpieczalnie.

Otóż uważam, że jest to plan najgorszy z możliwych. Nie wprowadzi on żadnej ożywczej konkurencji. Jedynym jego skutkiem będzie uczynienie z NFZ jeszcze większego bagna niż jest nim teraz. Wielkie monopole państowe nie są zdolne do podejmowania konkurencji, bo pracujących w nich ludzi nie obchodzą zyski. NFZ może się zmieniać tylko dzięki presji polityków, na których będą  oddziaływać niezadowoleni obywatele. Ale presja zniknie, bo obywatele, którym najłatwiej przychodzi upominanie się o własne sprawy przejdą zapewne do prywaciarzy. Prywatne firmy staną się doskonałą wymówką dla polityków oraz urzędników z NFZ, którzy będą mogli z czystym sumieniem powiedzieć każdemu niezadowolonemu: NIe podoba się, to ubezpiecz się w prywatnej firmie...

Planowana reforma jest w rzeczywistości wyjątkowo wredną sprawą. Tak naprawdę lepiej by było wprowadzić już same firmy prywatne i obłożyć je silnym prawem. NFZ plus prywatni ubezpieczyciele sprawi tylko tyle, że mobilni i aktywni ludzie przejdą do lepszych [prywatnych] funduszy, a państowy ubezpieczyciel stanie się wielką czarną dziurą dla tych, którzy są tak bardzo "zacofani", że będą bali się powierzyć swoje zdrowie prywaciarzowi.

geissler
O mnie geissler

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka