Poseł Antoni Macierewicz, mimo że od dawna nie pełni funkcji ministerialnej korzysta z samochodu służbowego MON, który przewożąc go z miejsca zamieszkania na posiedzenia Sejmu ( który jeszcze z posłów nie pełniący funkcji rządowych jest obdarzony takim przywilejem!? ) porusza się w warszawskich korkach jako pojazd uprzywilejowany, pędząc nawet 150 km na godzinę, używając sygnałów świetlnych i dźwiękowych. Tylko dlatego, że były minister zaspał.
Wybuchowy dotychczas Antoni zamienia się więc w latającego i zamiast wstać po prostu wcześniej naraża bezpieczeństwo ruchu drogowego, bo zgodnie z prawem kierujący pojazdem uprzywilejowanym może, pod warunkiem zachowania szczególnej ostrożności, nie stosować się do przepisów o ruchu pojazdów, zatrzymaniu i postoju oraz do znaków i sygnałów drogowych tylko w razie, gdy uczestniczy:
1) w akcji związanej z ratowaniem życia, zdrowia ludzkiego lub mienia albo koniecznością zapewnienia bezpieczeństwa lub porządku publicznego
2) w przejeździe kolumny pojazdów uprzywilejowanych, w wykonywaniu zadań związanych bezpośrednio z zapewnieniem bezpieczeństwa osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe
Jako żywo zapewnienie posłowi, który jak widać ma notoryczne problemy z pobudką na czas, terminowego dotarcia na głosowanie sejmowe, nie podlega pod żaden z tych warunków.
A jaką butą i tupetem wykazał się Macierewicz gdy młody dziennikarz TVN24 pytał go o te bizantyjskie przywileje władzy to niech każdy się przekona. https://www.tvn24.pl/droga-macierewicza-do-sejmu-przez-miasto-na-sygnale-polska-i-swiat,925048,s.html
