geos geos
78
BLOG

O filtrowaniu i dostarczaniu informacji

geos geos Technologie Obserwuj notkę 0

Rozchwiane emocje

Większość z nas w codziennych kontaktach z innymi ludźmi unika zazwyczaj osób, które nas drażnią, są dla nas niemiłe lub opowiadają bzdury sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem. W szkole, w pracy, w sklepie czy na przyjęciu kontrolujemy z kim rozmawiamy a kogo omijamy szerokim łukiem. Zupełnie inaczej sytuacja wygląda w cyfrowych mediach społecznościowych stworzonych przez globalne korporacje. W tym wirtualnym świecie to 'algorytmy' sterują tym jakie filmy oglądamy, jakie artykuły czytamy oraz jakie wpisy widzimy na naszych stronach domowych (tzw. news feed-ach nazywanych po polsku strumieniach aktualności). Specyfiką tych mediów jest to, że wśród ogromu dostarczanych nam informacji celowo i z premedytacją przemycają treści, których jedynym celem jest oddziaływanie na nasze emocje. Problem przedstawiła w całej okazałości Frances Haugen była pracowniczka Facebooka, która po odejściu z firmy zdecydowała się ujawnić, że algorytmy stworzone przez FB zostały skonstruowane tak aby promować negatywne przekazy wśród użytkowników tylko po to aby zwiększyć zyski firmy.


Fundament ekonomii inwigilacji i wyzysku

Sztucznie wywoływane emocje uruchamiają w nas mechanizmy psychologiczne, prowadzące do zwiększenia zaangażowania w wirtualny świat i skłaniające do aktywność utrwalających nasze przywiązanie do social mediów. Efekt jest taki, że coraz więcej czasu spędzamy przed monitorem komputera (coraz bardziej uzależniamy się) zapewniając w ten sposób większą dostępność towaru, którym handlują technologiczni giganci - naszej UWAGI. Zwiększanie uzależnienia użytkowników to kluczowy mechanizm pozwalający utrzymać wzrost wartości big-techów w sytuacji gdy liczba nowych użytkowników przyrasta w znikomym stopniu. Dzieje się tak dlatego, że miliardy ludzi na świecie mają już swoje konta w mediach społecznościowych a liczba nowych użytkowników w stosunku do starych stanowi znikomy procent i nie może być motorem dalszych istotnych wzrostów. Te gigantyczne korporacje osiągnęły tak ogromną skalę działalności, że ich dalszy wzrost może następować już tylko poprzez nieustanne zwiększanie poziomu 'eksploatacji' swoich aktualnych użytkowników. Jest to dla nich fundamentalne ograniczenie dalszej ekspansji, które wymusza wprowadzanie coraz to nowych sposobów uzależniania i przykuwania uwagi ludzi - oni po prostu nie mają innego wyjścia, muszą to robić aby zwiększać swoją wartość.


Feudalizm 2.0

Skutkiem ubocznym opisanego zjawiska jest tworzenie się baniek informacyjnych, w których zamykani są ludzie korzystający z serwisów społecznościowych. Bańki informacyjne są jak klatki, z których ciężko się wydostać nieświadomym zagrożenia użytkownikom. Algorytmy manipulujące naszymi emocjami można porównać do strażników, którzy co jakiś czas uderzają metalowym prętem w kraty tylko po to aby nas rozdrażnić i wywołać w nas pożądane reakcje.

Zagrożenia wynikające z tworzenia wyizolowanych przestrzeni informacyjnych mają znacznie głębszy charakter niż tylko manipulowanie naszymi emocjami dla zysku. Pierwszym sygnałem wskazującym na to, że big-techy są zdolne do manipulowania procesami politycznymi była afera związana z firmą 'Cambridge Analytica'. Szczytowym 'osiągnięciem' tej firmy było wpłynięcie na wynik wyborów prezydenckich w USA w 2016r poprzez wykorzystanie ogromnych ilości danych użytkowników pozyskanych od Facebooka. Fakty ujawnione w trakcie tej afery pokazały, że dzięki nowym technologiom można zamienić demokrację w pustą fasadę oddając realną władzę w ręce tych którzy dzięki dostępowi do danych mogą profilować użytkowników i wpływać na ich decyzje poprzez odpowiednie sterowanie dopływem informacji.

Póki co wygląda na to, że korporacje technologiczne dopiero uczą się polityki a ich działania są raczej chaotyczne. Widać to na przykładzie Trumpa, który zdobył władzę przy ich wsparciu w 2016r. po czym został przez nie zablokowany na finale kampanii wyborczej 2020/2021. To pokazuje, że nowy system polityczny oparty o dominującą rolę big-techów jest wciąż na etapie kalibracji a nowe mechanizmy władzy politycznej dopiero powstają. Krokiem na drodze do rozwinięcia systemu mogą być ostatnie próby odsunięcia Marka Zuckerberga od zarządzania Facebookiem. Wspomniana wcześniej Frances Haugen odchodząc z FB wyniosła 10 tys. stron dokumentów, które teraz są podstawą do atakowania Zuckerberga. W swoim niedawnym wystąpieniu na konferencji WebSummit 2021 Haugen nawoływała swego byłego szefa do rezygnacji z kierowania firmą. Na tej samej konferencji wystąpił też długoletni inwestor i były mentor Zuckerberga Roger McNamee, który posunął się jeszcze dalej i zażądał postawienia mu zarzutów karnych. Cała akcja wygląda na skoordynowaną i dobrze przemyślaną, a chodzi w niej prawdopodobnie o to aby miejsce Zuckerberga, dla którego liczy się głównie kasa, zajął ktoś z politycznymi aspiracjami. Jeśli jest tak jak myślę i operacja zakończy się pomyślnie to FB stanie się jednym z fundamentów nowego ustroju politycznego - fasadowej demokracji sterowanej za pośrednictwem mediów społecznościowych. Będzie to nowy feudalny system, w którym posiadanie ogromnych zasobów danych będzie odgrywało taką samą rolę jak posiadanie ziemi w średniowieczu.


W poszukiwaniu przyczyn...

To wszystko pokazuje, że nowe cyfrowe media kontrolowane przez big-techy są 'społecznościowe' tylko z nazwy. W rzeczywistości działają one poza jakąkolwiek kontrolą społeczną przyczyniając się de facto do rozbijania struktur społecznych i politycznych. Jeśli zastanowimy się nad przyczynami takiego stanu rzeczy, to zauważymy, że zwykli użytkownicy mają co prawda możliwość publikowania swoich treści za ich pośrednictwem, lecz nie mają żadnej kontroli nad tym jak ich treści są dystrybuowane. Po 'wrzuceniu' własnego kontentu na dowolną platformę technologiczną użytkownik traci jakąkolwiek kontrolę nad tym co stworzył. W tym momencie do akcji wkraczają wspomniane wcześniej 'algorytmy', które decydują o tym komu i co zostanie zaprezentowane. Problem jest podwójny - nie dość, że nie mamy żadnej kontroli nad tym do kogo trafią nasze treści to nie kontrolujemy także tego jakie treści trafiają do nas. Dzieję się tak dlatego, że większość informacji dociera do nas za pośrednictwem tzw. strumieni aktualności (ang. news feeds), które są właśnie sterowane i kontrolowane przez 'algorytmy'. Ma to dla nas (zwykłych użytkowników) gigantyczne konsekwencje ponieważ wystawia nas na wszelakie możliwe manipulacje ze strony technologicznych gigantów.

Ogromna siła oddziaływania cyfrowych gigantów wynika ze zmonopolizowania dwóch obszarów istotnych dla przekazywania i odbierania informacji. Pierwszy obszar dotyczy gromadzenia i przetwarzania danych na nasz temat, które pozwalają dogłębnie nas poznać. Drugi obszar obejmuje kontrolę nad dopływem nowych informacji, które są kształtowane w oparciu o zgromadzone wcześniej dane. Tworzy to swoistą pętlę sprzężenia zwrotnego, dzięki której wiedza big-techów na nasz temat nieustannie rośnie a wraz z nią rośnie ich zdolność do dalszego manipulowania nami. Przykład takich manipulacji opisałem w artykule pt. "Cenzura 2.0 czyli jak YouTube manipuluje komentarzami użytkowników". Pokazuję tam w jak subtelny sposób YT wycina niewygodne treści spośród wpisów umieszczanych pod filmami (szczególnie polecam 10 minutę nagranej sesji demonstracyjnej, która czarno na białym pokazuje jak promowane są komunikaty negatywne a usuwane komunikaty pozytywne).


Gazowa analogia

Aby lepiej zrozumieć istotę patologii mediów społecznościowych warto przyjrzeć się rynkowi gazu, który został uregulowany w taki sposób aby nie było możliwe łączenie w jednym ręku wydobycia i dystrybucji gazu. Łączenie tych dwóch obszarów prowadzi do powstania monopoli które przejmują całkowitą kontrolę nad rynkiem skutkującą nieuzasadnionym wzrostem cen. Bardzo dobrze obrazuje to aktualna sytuacja niedoborów gazu w Europie wywołana przez celowe działania Gazpromu. Ten rosyjski monopolista gazowy uzyskał kontrolę nad magazynami gazu w Europie zachodniej co doprowadziło do sytuacji, w której opróżniając magazyny wywindował ceny i zyskał narzędzia nacisku na europejskie rządy.

Analogiczne mechanizmy działają na rynku mediów społecznościowych zdominowanym przez big-techy. Dzięki jednoczesnej kontroli nad gromadzeniem danych i dystrybucją informacji możliwe jest sterowanie zachowaniami użytkowników w celach komercyjnych i politycznych. Tak długo jak pozwolimy globalnym korporacjom technologicznym na jednoczesną kontrolę tych dwóch obszarów tak długo będziemy mieli do czynienia z manipulacjami i wyzyskiem stosowanym przez te korporacje.


Nowa warstwa internetu

Aby podjąć walkę z cyfrowymi monopolistami trzeba pozbawić ich tej podwójnej kontroli nad danymi i nad obiegiem informacji. Można próbować osiągnąć ten cel drogą regulacji prawnych analogicznych jak te, które obowiązują na rynku gazu. Wydaje się to jednak mało realnym rozwiązaniem jeśli spojrzymy na globalny zasięg i potężne wpływy tych firm.

Innym sposobem na podjęcie walki jest wypracowanie rozwiązań technicznych, które pozbawią big-techy realnego wpływu na jeden z w/w obszarów.

Gromadzenie i przetwarzanie ogromnych ilości danych jest kosztowne i złożone - wymaga stworzenia specjalistycznych narzędzi do zarządzania kontentem i ogromnych serwerów do przechowywania i udostępniania wytworzonych treści. Z tego względu ten obszar nie nadaje się na pole konfrontacji, ponieważ wymaga ogromnych nakładów finansowych.

Dużo ciekawszym obszarem do konfrontacji wydaje się obszar dystrybucji informacji. Ten obszar jest zagospodarowany przez aplikacje internetowe (działające w przeglądarce lub bezpośrednio na telefonie) wyspecjalizowane w prezentowaniu strumienia aktualności (news feedy) użytkownikowi. Te aplikacje są rodzajem pasa transmisyjnego dostarczającego informacje z przepastnych "baz danych" wprost przed oczy użytkownika. Komunikując się z serwerami pobierają dane a następnie wyświetlają je użytkownikowi w formie listy, którą ten przewija na ekranie swojego urządzenia. Za dobór elementów pojawiających się na liście odpowiadają wspomniane wcześniej 'algorytmy', które decydują jakie treści pokazać danemu użytkownikowi.

Istota walki z tym mechanizmem sprowadza się do odebrania 'algorytmowi' kontroli nad strumieniem aktualności i oddania jej w ręce użytkownika, tak aby to użytkownik mógł decydować o tym jakie treści do niego docierają. Aby to osiągnąć konieczne jest stworzenie mechanizmu filtrującego, który usunie treści niezgodne z preferencjami użytkownika.

Cały mechanizm można bardzo elegancko zrealizować w przeglądarkach internetowych poprzez dodanie nowej warstwy przetwarzania/modyfikowania html-a. W tej warstwie będą aplikowane filtry i ustawienia użytkownika usuwające niechciane treści. Przykładem praktycznej realizacji tej wizji jest prototyp mechanizmu filtrującego o nazwie 'ScumFilter' który dostępny jest na stronie https://swipp.it - poniższy filmik pokazuje jak w praktyce może wyglądać mechanizm filtrujący strumienie informacji.



Zastosowanie takiego mechanizmu ograniczy wpływ big-techów na obszar dystrybuowania treści. Nowa warstwa filtrująca informacje w oparciu o preferencje użytkownika powinna docelowo stać się standardowym mechanizmem wbudowanym w każdą przeglądarkę internetową. Użytkownik powinien mieć możliwość wybrania i skonfigurowania mechanizmów filtrujących podobnie jak teraz ma możliwość wybrania domyślnej wyszukiwarki


Co dalej ?

Inspiracją do rozpoczęcia prac nad projektem swipp.it było zablokowanie Donalda Trumpa w mediach społecznościowych na początku 2021 roku. Wtedy stało się jasne, że konieczne są nowe rozwiązania techniczne, które pozwolą ograniczyć monopol big-techów. Przykład serwisu Parlera pokazał, że te nowe rozwiązania nie mogą być wzorowane na rozwiązaniach stosowanych przez korporacje - nie da się walczyć z ich monopolem powielając to co one robią (napisałem na ten temat krótką notatkę zatytułowaną "Jak zbudować Nowe Media Społecznościowe"). W oparciu o wskazane przesłanki powstała prototypowa aplikacja 'ScumFilter', która pozwala filtrować treści dostępne w serwisie salon24.pl. Należy pamiętać, że ScumFilter nie jest finalnym rozwiązaniem a jedynie demonstratorem, którego głównym celem jest pokazanie jak w praktyczny sposób można zrealizować ideę niezależnego filtrowania informacji. Projekt nadal się rozwija i docelowo ScumFilter będzie pozwalał filtrować strumienie aktualności udostępniane przez Facebooka, YouTub-a i inne serwisy społecznościowe. Celem nadrzędnym, który przeświecał jego powstaniu jest oddanie kontroli w ręce użytkowników - tak aby to oni kontrolowali media społecznościowe a nie media ich.

geos
O mnie geos

myśleć nieszablonowo...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie