Zbigniew Girzyński Zbigniew Girzyński
97
BLOG

Mój świat bajek

Zbigniew Girzyński Zbigniew Girzyński Rozmaitości Obserwuj notkę 6

Mój świat bajek

 
Pan redaktor Piotr Płatek zwrócił się do mnie z prośbą o napisanie kilku słów o moich ulubionych bajkach z okresu dzieciństwa, względnie o napisaniu o tych bajkach, które są obecnie emitowane, które oglądałem i które przypadły mi do gustu. Może to i dobrze, szczególnie w okresie poświątecznym, nieraz powrócić do świata bajek…
 
Moje dzieciństwo przypadało na lata 80-te. Nie było wówczas kanałów z bajkami, pozwalających, jak obecnie, przebierać w bajkach jak w ulęgałkach. W zasadzie z wypiekami na twarzy czekało się na każdą dobranockę i każda w mniejszym lub większym zakresie się podobała. Wśród tych które były emitowane miałem oczywiście swoje ulubione. Nie wiem co podobało się najbardziej innym dzieciom, ale mi, wbrew pozorom, utkwiły najbardziej w pamięci nie przygody „Misia Uszatka”, „Bolka i Lolka” czy „Reksia” choć je także lubiłem, ale bajki zagraniczne, które może gdzieś tam w dziecięcej wyobraźni przykuwały uwagę swoją innością?
 
Najbardziej lubiłem „Białego delfinka Um”. Była to urocza francuska kreskówka o miłym delfinku, na którego czyhały liczne niebezpieczeństwa, a on dzięki przyjaciołom, świetnie sobie z nimi radził. Ostatnio odszukałem na Youtube fragmenty tej bajeczki, zwłaszcza tytułową piosenkę i pokazywałem mojemu 9-letniemu synkowi Michałkowi. Cały dzień potem podśpiewywaliśmy sobie:
„On l'appelle Oum le Dauphin
Dans son royaume aquatique
On se raconte sans fin
Ses exploits fantastiques”
A on nie dał mi spokojnie pracować przy komputerze bo chciał żebym mu koniecznie pokazywał po raz kolejny delfinka Uma. Zabawę mieliśmy rewelacyjną i nie wiem czy ja nie miałem większej od Michałka J
Szkoda że dziś ta bajeczka nie jest już emitowana bo Michałek bardzo by się ucieszył
 
Lubiłem też „Pszczółkę Maję”. Do moich ulubionych bohaterów należeli Gucio i Aleksander. Jak w szkole podstawowej bawiliśmy się z koleżankami i kolegami w pszczółkę Maję to ja byłem Aleksandrem. Pewnie z powodu okularów i tego, że zawsze byłem trochę „przemądrzały”. Bajkę tę oglądał także mój synek, ponieważ emitował ją jeden z kanałów dziecięcych jakiś czas temu. Także był nią zachwycony, a na cześć swojego ulubionego bohatera nazwał jedną ze swoich przytulanek (biedronkę, którą mu przywiozłem półtora roku temu z Mołdowy) Gucio.
 
Podobała mi się także bardzo „Załoga G”. Statek kosmiczny, transformacja... Wszystko to było dla mnie wówczas tak tajemnicze i magiczne, że śledziłem losy Marka, Jasona i Księżniczki z ogromnym zainteresowaniem.
 
Nie przepadałem natomiast za bajkami sowieckimi. Nie z powodów politycznych. Za mały byłem, aby myśleć takimi kategoriami. Były po prostu siermiężne. Wyjątkiem był „Wilk i zając”. Ta bajka była naprawdę udana. Pewnie młodsi ode mnie o kilka lat nie pamiętają. Była to taka sowiecka wersja „Toma i Jerrego”. I jak wszystkie dzieciaki pękałem ze śmiechu widząc jak co i rusz zając wyprowadzał wilka w pole i płatał mu kolejne psikusy.
 
Obecnie choć mam na karku już prawie 37 lat na współczesnych bajkach znam się chyba nienajgorzej. Pewnie sam z siebie bym się nimi nie interesował, bo jednak troszkę z bajek wyrosłem, ale mój synek lubi kiedy je razem oglądamy, a książeczkowe wersje ulubionych bajeczek telewizyjnych często mu czytałem. Do jego ulubionych bajeczek, a co za tym idzie i do moich, należał „Olinek Okrąglinek” kanadyjska bajeczka o chłopczyku, który jest robotem i zarówno on jak i jego najbliżsi wszyscy są okrągli. Ciepła, spokojna, rodzinna bajeczka. Aż miło popatrzeć.
 
Inną bajeczką chętnie oglądaną przez mojego synka, a także czytaną mu przeze mnie w wersji książkowej jest „Witaj, Franklina”. To także bajeczka nakręcona w Kanadzie, opowiadająca o przygodach małego żółwika Franklina i jego przyjaciół – m.in. Misia. Musze powiedzieć, że trudno było oderwać mojego syna od telewizora przy tej bajce, a uśpić jeszcze trudniej bo za bardzo mu się podobała i zamiast zasypiać słuchał, słuchał i słuchał...
 
Ciekawą bajeczką, którą także Michałek bardzo lubi, i którą zarówno oglądaliśmy jak i czytaliśmy wielokrotnie są przygody „Boba Budowniczego”. Filmów o Bobie, książeczek, gazetek, zabawek związanych z tą bajeczką ma całe mnóstwo i bardzo je zawsze lubił. Pamiętam, że kiedy murarz, który stawia nam dom, kupił sobie nową betoniarkę, to Michałek od razu zwrócił uwagę, że jest pomarańczowa jak betoniarka Boba Budowniczego.
 
Michałek nigdy by mi nie wybaczył gdybym nie wspomniał o Noddym. To chłopczyk – drewniana laleczka, która żyje w krainie zabawek i zmaga się z małymi kłopotami jakie w miasteczku gdzie mieszka się zdarzają. Najwięcej problemów stwarzają dwa złośliwe gobliny Chytrus i Gobbo, które ciągle psocą, obiecują poprawę i nie wiele z tych obietnic wynika. Mi też wielokrotnie przyszło się zmagać w goblinami! Gdy wyprowadzałem samochód z garażu i zamykałem drzwi to mój Michałek zawsze zostawał w środku auta pilnując żeby gobliny nam czegoś nie nabroiły. I był skuteczny bo nigdy nawet nie odważyły się podejść ;)
 
Tak więc z bajek chyba nigdy się nie wyrasta. Tak jak z marzeń…

wymagający

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości