O aferze Amber Gold oraz sejmowej debacie na jej temat napisano już wiele, bardzo wiele tekstów, nierzadko bezsensownych, a przynajmniej obok istoty sprawy. Na szczęście jest Piotr Zaremba, który potrafi stanąć na wysokości zadania, temat zgłębić, starannie przeanalizować i nadzwyczaj trafnie ocenić.
"Debata nad Amber Gold nie była biciem piany, jak trąbią media. Była rozmową, prawda, że w warunkach ostrej konfrontacji politycznej, o tym, jak działa państwo.
Jarosław Kaczyński pytał, czy te wszystkie decyzje i zaniechania w stosunku do Marcina Plichty były jednym wielkim zbiorem przypadków. Rzecz dotyczyła urzędników skarbowych, służb specjalnych, także prokuratorów czy sędziów.
W sensie społecznym morał był za każdym razem taki sam: silny nie musi się obawiać tego, czego obawia się słaby. Ale inaczej można wyegzekwować odpowiedzialność urzędnika skarbowego wprost podległego ministrowi. Inaczej sędziego tylko bardzo pośrednio, bo jest niezawisły. Jeszcze inaczej prokuratora.
(...)
Kiedy posłanka Julia Pitera oznajmiła, że jedyną instytucją, która zawiniła w sprawie Amber Gold, jest prokuratura, a ona nie podlega kontroli parlamentarnej, wyłożyła sens operacji z 2010 roku. Możecie pisać na Berdyczów. To obrona modelu totalnej nieodpowiedzialności. Systemu, który nie przewiduje autokorekty albo bardzo jej możliwość ogranicza.
Do pewnego stopnia broni go także Seremet, nawet jeśli dziś żąda uprawnień, które pozwolą jemu samemu uporać się z prokuratorskimi patologiami. Zaledwie wczoraj zachwalał własną totalną nieingerencję w prokuratorskie śledztwa. Także w te „skręcane” w interesie władzy, która wpływ na prokuraturę zachowała, tylko nie można jej już było złapać za rękę.
Seremet zmienił zdanie, zorientowawszy się, że politycy PO czynią z niego kozła ofiarnego, symbol zła wymiaru sprawiedliwości. Wolę jednak trwalsze gwarancje aktywizmu prokuratury niż dobre samopoczucie prokuratora generalnego."
wszystkim gorąco polecam:
Piotr Zaremba - "Model totalnej nieodpowiedzialności"
Inne tematy w dziale Polityka