gdyby Grzegorz Hajdarowicz założył sobie gazetę od zera i dobrał zespół redakcyjny wg własnego uznania, to oczywiście mógłby wymagać od zespołu respektowania wstępnie ustalonej linii redakcyjnej.
Tak to noramlnie na świecie wygląda, gdy powstają nowe tytuły na rynku prasy. Chociaż rzecz jasna media są również towarem, który zmienia właściciela, czy konfigurację właścicieli. Trudno wszak sobie wyobrazić, że nowi właściciele kupując znany, ceniony i dochodowy konserwatywny tygodnik, wywalają nagle za jednym zamachem zespół redakcyjny, aby zastąpić go zbieraniną dziennikarzy z łapanki. Takimi szaleńcami jednak nie są, no chyba, że chodzi o jakiś podupadły tytuł prasowy skazany na bankuctwo lub reanimację.
Obiektywnie rzecz oceniając Grzegorz Hajdarowicz postępuje właśnie jak szaleniec, co w lot zrozumieliby wszyscy zainteresowani i jak najszybciej pozbawili go funkcji prezesa. Jednak nie o szaleństwo tu przecież chodzi, a zupełnie o inne zjawisko, dobrze znane i powszechnie występujące w Rosji, czy innych państwach, którym jeszcze daleko do demokracji. Teraz przyszła kolej na Polskę, gdzie właśnie są wprowadzane dokładnie te same putinowskie standardy przez rządzące w kraju od lat "esbecko-nomenklaturowe klany", które ostatnio poczuły zagrożenie dla swojej wszechwładzy.
Już raz, w 2005 roku się zagapiły i częściowo władzę utraciły, więc teraz zrobią wszystko, aby już nigdy jej z rąk nie wypuścić. A my, jako obywatele tego kraju musimy sobie sami odpowiedzieć na pytanie, czy się na to zgadzamy.
Inne tematy w dziale Polityka
