Nie potwierdziły się obawy polityków opozycji, że Krzysztof Kwiatkowski zostając szefem Najwyższej Izby Kontroli będzie usłużny wobec rządu Donalda Tuska. Ostatnie głośne kontrole Izby nie zostawiają suchej nitki na niektórych decyzjach ministrów.
Konieczny komentarz do tego Kwiarkowskiego: chińskie powiedzenie mówi - nie chwal dnia przed zachodem słońca, a rosyjskie - pożyjemy, zobaczymy.
Jakby nie było warto odnotować, że tylko w ostatnich tygodniach NIK opublikował kilka raportów, których wnioski są miażdżące dla ministrów. Z raportów NIK wyłania się zupełnie inny obraz niż ten kreowany przez gabinet Tuska. Oto raporty o których mowa:
Raport dotyczący nieprzygotowania szkół na przyjęcie sześciolatków
System opłat za drogi krajowe viaTOLL
Kontrola dotyczącą umowy gazowej z Rosją
O sześciolatkach było ostatnio nawet głośno w mediach. Chyba nawet tutaj w s24 na ten temat pisano i się oburzano. Nie śledziłem tych dyskusji, ale przyznam, że to dość powszechne oburzenie mnie trochę śmieszy. Tym bardziej oburzone lemingi, bo to głównie młodzi wyborcy PO protestują. lemingi mają również pretensje do rządu o totalny bałagan z przedszkolami. Dopiero na własnej skórze i skórze swoich rozkosznych lemingniątek przekonać się co jest wart Tusk i jego ferajna, którą z takim oddaniem, zaparciem i entuzjazmem popierali. Czyli mam kolejny powód do śmiechu, a poniekąd śmiech to zdrowie, więc w tym temacie nie mam powodów do narzekań ;-)
Z kolei system opłat za drogi krajowe viaTOLL, to są dopiero jaja jak berety. Nie dość, że jak ustaliła Najwyższa Izba Kontroli - "Kierowców, którzy nie uiścili opłaty elektronicznej, karano w sposób niezgodny z przepisami ustawy", to jeszcze dowiaduję się, że "ViaTOLL umożliwia elektroniczny pobór opłat za przejazdy samochodów po drogach publicznych. Sieć zastąpiła, uznawany za nieefektywny, system winiet."
Tutaj mam zwykle problem ze zrozumieniem co oznacza określenie "publiczne", w tym wypadku "droga publiczna". Czy mam rozumieć, że w Polsce są również drogi prywatne, czy raczej chodzi o to, że te publiczne drogi zostały wybudowane za publiczne pieniądze, czyli nasze, a w tym również moje, chociaż już od lat nie posiadam samochodu i z dróg publicznych jako takich nie korzystam, bo jak jadę autobusem to płacę za przejazd. Czy to oznacza, że na drogi publiczne robimy zrzutę dwukrotnie .... Nic to, zostawmy, bo czuję, że bez wódki nie rozbierzesz, ani tym bardziej nie trafisz do aresztu jak poseł Wipler ;-)
Natomiast całkiem poważnie się robi, gdy się czyta raport NIK o tym jak Polska przepłacała za gaz z Rosji
NIK przygotował raport dotyczący przygotowań do podpisania umów z Gazpromem w 2006 i 2009 roku. Rzecznik NIK Paweł Biedziak powiedział IAR, że podczas negocjacji Polska była w sytuacji bez wyjścia i musiała się godzić na wysokie ceny.
Powodem był brak innych dostawców gazu oraz fakt, że nawet przy zakupie paliwa z innego kraju, konieczne było wykorzystanie infrastruktury przesyłowej Gazpromu.
- Groziły problemy z dostawą gazu, a równocześnie Polska nie miała żadnych możliwości nawet rozważania alternatywnych wariantów zakupu gazu, bo musiałaby do tego wykorzystać i tak infrastrukturę do przesyłania gazu, którą dysponował Gazprom. Cieniem położyły się także zaniechania w zróżnicowaniu dostaw z innych źródeł - wyjaśnia Biedziak.
Jednak nawet w tej trudnej sytuacji można było postarać się o tańszy gaz. Podczas negocjacji popełniono jednak błędy.
- To stanowisko negocjacyjne nawet przy braku alternatyw dostaw z innych źródeł mogło być lepiej wypracowane. Oceniamy, że kilka szans stracono, m.in. te szanse wiązały się z zadłużeniem partnera rosyjskiego wobec PGNiG, można było inaczej negocjować spłatę tego zadłużenia - mówi Biedziak.
Raport NIK na temat negocjacji gazowych jest tajny. Ujawniono jedynie jego fragmenty, więc za wiele się nie dowiemy. Nasz salonowy specjalista od tego tematu, czyli Kejow (Wojciech Stefan Jaroń) zmarł kilka miesięcy temu. Niestety.
Inne tematy w dziale Polityka
