Już wielokrotnie zachodziłem w głowę jak to jest z tymi sondażami w Polsce, gdyż rozrzut prognoz jest wręcz niebywale niewiarygodny i pod tym względem chyba nawet bije wszystkie światowe rekordy. Z Francji pamiętam, że sondażownie w liczbie 3 czy 4 od zawsze walczyły zażarcie o palmę pierwszeństwa w prognozach przedwyborczych, które to prognozy weryfikował ostatecznie wynik wyborów. Margines błędu był w związku z tym mocno zawężony, do 0,3%. Przekroczenie tego marginesu oznaczało dla sondażowni wtopę i utratę wiarygodności, co z miejsca przekładało się na brak zamówień na kolejne sondaże. W taki oto sposób prawidłowo funkcjonują prawa wolnego rynku, którymi to prawami tylu w Polsce sobie buzie wyciera, jednocześnie śledząc z zapartym tchem wyniki kolejnych sondaży, a nawet je komentując, zupełnie poważnie, choć najczęściej emocjonalnie.
Może istotnie "najważniejsze są emocje", jak mawiał pewien reżyser filmowy, dawny kolega z młodzieńczego okresu "burz i naporów". Jednak sondaże to nie jest kino, chociaż często mam takie właśnie wrażenie, a wystarczy się o tym przekonać klikając kilka razy myszką.
14.05.2014 - portal Polskiego Radia jako jeden z wielu polskich przekaziorów publikuje taką oto informację:
Sondaż: PO prowadzi przed wyborami do PE. Korwin-Mikke i SLD idą łeb w łeb
Na PO chciało głosować 21 procent respondentów, drugie miejsce zajęło Prawo i Sprawiedliwość - 20 procent. Sojusz Lewicy Demokratycznej i Nowa Prawica otrzymały po 6 procent poparcia. Jak podaje CBOS, Polskie Stronnictwo Ludowe i Europa Plus Twój Ruch nie przekroczyłyby progu wyborczego. Ugrupowania te otrzymały odpowiednio 3 i 2 procent poparcia. Solidarna Polska uzyskała także 2 procent, a Polska Razem - jeden procent.
21+20+6+6+3+2+2+1 (razem 61)
19.05.2014 - portal Polskiego Radia jako jeden z wielu polskich przekaziorów publikuje taką oto informację:
Nowy sondaż: PiS zyskuje przewagę nad PO
Gdyby wybory parlamentarne odbywały się w maju, na PiS głosowałoby 32 proc. wyborców, a na PO - 25 proc. - wynika z najnowszego sondażu TNS Polska. Próg wyborczy przekroczyłyby też: SLD - 9 proc. poparcia, PSL - 6 proc. oraz Twój Ruch - 5 proc. Poza Sejmem znalazły się: Nowa Prawica - 3 proc. głosów, Polska Razem - 2 proc. oraz Solidarna Polska - 1 proc. poparcia.
32+25+9+6+5+3+3+2+1 (razem 86)
Rozumiecie coś z tego?
Może wskazówką dla wyjaśnienia tych rozbieżności są sondażownie i stosowane przez nie metody sondażowe oraz obliczeniowe. Jestem nawet skłonny wziąć pod uwagę takie wyjaśnienie, tym bardziej, że pierwszy sondaż przeprowadził CBOS, pod bacznym nadzorem socjologa prof. Radosława Markowskiego, współtwórcy zwycięstwa PO w październiku 2007 roku - "zabierz babci dowód". Drugi, najnowszy sondaż przeprowadziła sondażownia TNS Polska, o której na szczęście nie wiem nic.
Jakby na te sondaże nie patrzeć, biorąc pod uwagę mocno zaawansowane "skołowanie" naszego społeczeństwa, to jednak zestawienie i porównanie tych wyników przyprawia o zawrót głowy, budząc jednocześnie jak najbardziej uzasadnione podejrzenie o braku ich wiarygodności. I może właśnie o to chodzi - ktoś błyskotliwie zauważy. Mianowice o wykreowanie takiej atmosfery, że w sumie nic nie wiadomo, czyli wszystko jest możliwe. Nawet wielkie zwycięstwo Platformy Obywatelskiej. Nawet osiągnięte przy pomocy machlojek komisji wyborczych, o czym będą wprawdzie trąbić, ale nikogo to specjalnie nie przekona, bo sami "wicie rozumicie" i widzicie śledząc sondaże, jak niestabilne są preferencje wyborców. W tym całym sondażowym kinie może o to właśnie chodzi, jednak warto to sprawdzić i po prostu pójść na wybory, pod hasłem:
Polska to Europa, więc idźmy na wybory!
W jeszcze innym miejscu czytam, że chęć udziału w wyborach zadeklarowało 36 proc. ankietowanych, natomiast 58 proc. zdecydowanie nie wybiera się do urn. 6 proc. wciąż nie podjęło decyzji czy zagłosuje w wyborach 25 maja.
W tej chwili podobne szanse na wygraną mają zarówno PiS, jak i PO - ich wyniki są jednakowe. Przewaga jednego punktu procentowego z punktu widzenia statystycznego jest bez znaczenia. Ma ona znaczenie wyłącznie psychologiczne dla sztabowców i w pewnym stopniu dla wyborców - mówi prezes IBRiS Homo Homini, Marcin Duma. Dodaje, że wynik wyborów będzie zagadką aż do ostatniej chwili. Marcin Duma zauważa, że aż połowa niezdecydowanych to respondenci, którzy w 2011 r. poparli Donalda Tuska - to od nich może zależeć kto zwycięży w najbliższych wyborach.
Wybory polskich przedstawicieli do Parlamenty Europejskiego już tradycyjnie nie cieszą się zainteresowaniem nie tylko w Polsce, ale generalnie we wszystkich państwach UE. Bądźmy inni, bądźmy lepsi i gremialnie weźmy udział w najbliższych wyborach. Skorzystajmy z tego prawa jakie daje nam demokracja i pójdźmy się policzyć, czyli zweryfikujmy nie przy pomocy sondaży, ale realnie przy urnach, jaki procent społeczeństwa nadal popiera i darzy zaufaniem aktualną ekipę rządzącą w kraju. Taką możliwość dają nam każde ogólnopolskie wybory, również do Parlamentu Europejskiego.
Na koniec mała refleksja. Już jakiś czas temu z niemałym zdziwieniem wyczytałem, że europosłance Senyszyn wystarczyło zebrać 2 tys, głosów, aby reprezentować Polskę w Parlamencie Europejskim. Może nawet przyznam Wam rację, że PE to obciach i zawracanie głowy, ale chyba przyznacie, że nie większy od europosłanki i żeby tylko jednej/jednego ;-)
Inne tematy w dziale Polityka