Poproszę o uruchomienie wyobraźni.
Organizujecie grilla w swoim ogródku. Zapraszacie grupę znajomych - kilkanaście osób, wśród nich, ku waszej wielkiej radości, jest także ktoś z dalszej rodziny, osoba, z którą od lat relacje były więcej niż chłodne. Bardzo cieszycie się że zdecydowała się ona przyjąć Wasze zaproszenie, gdyż zależy Wam na jej przyjaźni i na wygaszeniu sporów, które poróżniły rodzinę. Ten starszy pan to brat cioteczny Waszego ojca i nie kryjecie wzruszenia, że po latach znów w odwiedzi Wasz dom. Tak jak wiele lat temu, gdy bywał tu często, zawsze przynosząc ze sobą miłe prezenty, łakocie.
Wręcz nie możecie się doczekać wizyty. To stary już, leciwy człowiek, a Wy tak bardzo chcielibyście, by ostatecznie puścił w niepamięć zło, którego od Was dosznał, by wybaczył Wam to jak okrutnie potraktowaliście go i jego rodzinę, jak podstępem przywłaszczyliście sobie ich rodzinne precjoza, podczas powodzi, która nawiedziła ongiś Waszą miejscowość. To miało miesce wieki temu, byliście jeszcze młodzi, głupi i bardzo hardzi, to był błąd młodości, z gatunku tych, które trudno po latach zrozumieć i na wspomnienie których oblewa człowieka rumieniec wstydu. Tamte odległe wydarzenia na lata podzieliły rodzinę na dwie skłocone frakcje i dziś jest okazja zakopać ten wojenny topór.
Przez te lata wypieraliście się oficjalnie winy, chociaż z każdym rokiem jakby z coraz mniejszym przekonaniem. W końcu postanowiliście uderzyć się w pierś, przyznać do wszytskego (i tak nikt w całej rodzinie nie ma najmniejszej wątpliwości co do przebiegu tamtych przykrych wydarzeń), przeprosić, poprosić o wybaczenie.
Spokojnie mijają godziny, leniwie sączy się muzyka, ogród spowił dym z grilla i cudowny zapach przepysznej karkówki. Tak, Wasza żona przyrządza ją, że palce lizać. Kilka lampek wina dało już ten cudowny efekt rozmywania się zbyt ostrych konturów rzeczywistości. Starszy pan siedzi na ławeczce, sam, wpatrzony gdzieś w ciemność ogrodu. Czas zaiste wymarzony by podejść i zamknąć ostatecznie tą złą przeszłość.
I wtedy właśnie dochodzi do nieprzyjemnego zgrzytu. Starszy pam stwierdza nagle brak koperty, którą nosił przez cały czas w wewnętrznej kieszeni marynarki,a w której przyniósł na spotkanie niezwykle cenne pamiątki, wręcz rodzinne relikwie. Osobiste listy do Waszego ojca. Ostatnieje ich pożegnalne listy przed śmiercią Waszego ojca, poszarpane, pożółkłe, atramentem i stalówką pisane... I drogi, zabytkowy ryngraf, ostatnia pamiątka rodzinna po prapra dziadku, uczestniku Powstania Styczniowego.
Jest w szoku, siedzi na ogrodowej ławeczce, bezgłośnie porusza wargami, wskazuje niepewnie miejsce, gdzie przed paroma minutami na moment odwiesił marynarkę, z nieowierzaniem raz po raz obszukuje kieszenie...
Jak się zachowujecie?
Wariant A:
Momentalnie rzucacie wszystko i stawacie na nogi swoją rodzinę. Być może koperta wypadła, być może ktoś ją sobie przywłaszczył. Zdarzało się, że syn sąsiadów zapuszczał się do Waszego ogrodu, myszkowął, wyjadał czereśnie. A może ktoś z gości? Znalazł i gdzieś odłożył? Są też jacyś znajomi syna, trochę już wcięci, niewybrednie się wygłupiają, może to jakiś ich żart?. A może starszy pan coś pomylił? Odłożył kopertę gdzieś na bok i zapomniał o tym? Cały czas leży sobie ona gdzieś w ogrodzie?
Zanosi się na ulewę, dlatego każda minuta jest cenna. A zatem:
1. Rozświetlacie wszystko w okół, przerywacie imprezę, wyłączacie muzykę, a gościom taktownie tłumaczycie skąd ta sytuacja i jeszcze taktowniej przepraszacie za niedogodności, prosicie wszystkich gotowych pomóc o wsparcie w przeszuaniu ogrodu. I najbardziej taktownie jak potraficie prosicie o wyrozumiałość, gdyż chcelibyście, by nikt się nie oddalał z imprezy.
2. Angażujecie żonę, by porozmawiała ze starszym panem, gdy ten lekko ochłonie i spróbowała odtworzyć na spokojnie, ostatnie chwile, ten czas gdy pamięta, że miał jeszcze kopertę. Spokojnie, wdech -wydech, emocje na bok, napewno się wszystko odnajdzie i wszyscy będziecie się z tego za chwilę serdecznie śmiać.
3. Przywołujecie syna. Niedwuznacznie sugerujecie mu by raz-dwa skoczył do chłopaka sąsiadów - sprawdził czy jest u siebie i po męsku postawił sprawę: jeśli to on, niech sie nie wygłupia i odda - dla niego to bez wartościowy papier i błyskotka.A gdyby to nie pomogło niech mu zaoferuje pieniądze i obieca, że powie, że kopertę sam znalazł. Szybkim gestem wyciągacie z portfela kilka stuzłotowych banknotów i wciskacie w dłoń syna. No już, niech leci, czas goni.
4. Dzwonicie do syna starszego pana, informujecie go o sytuacji, prosicie by przyjechał po ojca, bo ten słabo się poczuł.
5. Sami rzucacie się w wir poszukiwań. Systematyczne, krok po kroku, przeszukiwanie ogrodu, nawet tam, gdzie prawie napewno koperty nie ma.
6. Gdy zjawia się syn starszego pana, błyskawicznie informujecie go o wszystkim. W czasie gdy Wasza żona głaszcząc starszego pana po dłoni uspokajająco prosi go o przypomnie sobie wszystkiego, Wy bierzecie jego syna na bok i stawiacie sprawę jasno: wszyscy wiemy jak było i pewnych spraw się nie przekreśli, ale teraz jest teraz i zależy Wam na znalezieniu tej koperty. Jesteście gotowi nawet wezwać policję i - przy całej świadomości upokarzającego charakteru takiej sytuacji, poprosić, by przeszukała każdego z gości.
7.Aha - waśnie Wasza młodsza córka przyniosła kamerę, którą, jak sie okazuje, bawiła się podczas imprezy. Mówi że filmowała gości i że być może jest na niej i moment gdy starszy pan jest jeszcze w marynarce i moment gdy już ją zdjął. Tak, to może bardzo pomóc w poszukiwaniach.
8. Przejęty syn starszego pana stawia sprawę równie jasno i po męsku i mówi: "Dziękuje za taką postawę i chociaż jestem świadom wszystkich potencanych niedogodności, to mam nadzieję, że propozycja wezwania policji i przeszukania gości, nie była kurtuazją. Jeżeli w ciągu najbliższego kwadransa nie uda się odnaleźć koperty proszę wezwać patrol. Ja ze swojej strony biorę na siebie wytłumaczenie tego przed pana gośćmi. A teraz chciałbym zobaczyć ten zapis w kamerze..."
Wariant B:
A może sytuacja rozwijałaby się tak:
1. Przez dość długo czas, nawet 20 minut, nie dzieje się nic. Starszy pan bezgłośnie porusza ustami i bezradnie przeszukuje kieszenie, drepcząc w kółko, a Wy w tym czasie robicie, Bóg raczy wiedzieć co. Starszy pan sam dzwoni do syna, ten stawia się, a w tym czasie dzieje się niewiele.
2. Po przybyciu zasypujecie jego syna wymyślonymi historiami, że ojciec był widziany jak robił 4 okrążenia wokół działki ("Po co starszy pan wychodził w srodku wieczoru, po zmroku, nie wiemy, bo zapytany o to przez siatkę ogrodzenia miał problemy nawet z wyartykułowaniem liczebników. Ech to wino, trzeba - drogi panie - znać umiar i nie pić jak się nie umie...").
3. Nie można dokładnie nic ustalić, nawet czasu, w którym doszło do zaginięcia. "Proszę pana, nie pamietam, kiedy pana ojciec mi o tym powiedział, chyba wtedy, gdy żona wniosła bigos, ale może i później, nie mam głowy do tego. Przepraszam zaraz wrócę, płyta sie skończyła, nastawię nową"
4. Następnego dnia rano, od niechcenia łazicie po ogrodzie i bez przekonania kilka razy z grubsza go obchodzicie, szukając-nie szukając. Koło wieczora prosicie syna był wsiadł na traktor-kosiarke i ściął trawę w całym ogrodzie, juz dawno miał to leń zrobić.
5. Kamerę z filmem zabieracie córce i miesiąc trzymacie u siebie, bez przekazywania jej komukolwiek.Raz, owszem , pokazaliście fragment filmu komuś z rodziny, ale tylko na malutkim ciekłokrystalicznym ekranie kamery, bez dżwięku.
6.Nie czujecie się jednak z tym źle, bo syn starszego pana też nie specjalnie zdawał się byc zainteresowany kopertą: "Przepraszam za kłopot z ojcem, też sądzę, że gdzieś zgubił, byc może w ogóle nie na pańskiej działce, on już wcześniej kiedyś pół rodziny na nogi postawił w poszukiwaniu przedwojennych złotych dolarówek, a leżały sobie w kredensie. Jeśli coś pan znajdzie jednak - proszę dać znać - ale prosze nie robić sobie kłopotu. Nie będę więcej pana niepokoił ".
7.Po miesiącu wiadomo jeszcze mniej. Wasi sąsiedzi, po częsci z ludzkiejciekawści, po częsci z odruchu serca, plotkując o wydarzeniu ustalili sami kilka dzwinych detali. Wokół działki krążył nie starszy pan a Wasz syn i to on dziwnie się zachowywał, a potem gdzieś odszedł w pośpiechu. Okazuje się, że starszy pan miał przyjśc z rodziną, ale termin imprezy tak ustaliliście,w porozumieniu z synem starszego pana, że przybyć mógł tylko sam. Ktoś podobno słyszał, jak prosiliście go by przyniósł rodzinne pamiątki, koniecznie te najcenniejsze. Ktoś wreszcje widział Was jak zaraz po wybuchu afery wykręcaliście żarówki z ogrodowego oświetlenia...
Sąsiedzi próbowali tym zaintresować rodzinę starszego pana, ale syn nawet im nie otworzył,a przed domofon warknął, żeby go więcej nie nachodzili.
Może wystarczy już metafor, kto chce może dopisać własne analogie
Który scenariusz jest bardziej realny?
Albo inaczej: oba są być może równie realne, pytanie jest inne: który ze scenariuszów czyni z Was ludzi dobrej woli, a który z Was (i synalka starszego pana) osoby o wątpliwej reputacji i czy nie jest to aby wzór pytania retorycznego, nadający się do muzeum w Sevres pod Paryżem?
Ukłony
Inne tematy w dziale Polityka